Nigdy nie wypisywałem się z kadry i nie muszę niczego udowadniać - rozmowa z Piotrem Protasiewiczem

Piotr Protasiewicz nie czuje się liderem polskiej kadry, ale zna swoją wartość sportową i nie musi niczego udowadniać. Będący w świetnej formie 39-latek wierzy, że najlepsze sezony dopiero przed nim.

Maciej Kmiecik: Pan jest ewidentnym dowodem na to, że hasło nigdy nie mów nigdy w żużlu jest jak najbardziej obowiązujące...

Piotr Protasiewicz: Tyle tylko, że ja nigdy nie rezygnowałem z kadry. Nigdy nie wypisywałem się z reprezentacji. Na szczęście, wszystko dobrze się poukładało i jestem ponownie w kadrze. Nie ma co już rozgrzebywać tego, co było. To jest już historią. Skupiamy się teraz nad najbliższymi zawodami. Przygotowujemy się jak najlepiej do tego finału. Co można było zrobić, to zrobiliśmy. Pozostała kwestia jednego treningu w Bydgoszczy i tyle. Później nastąpi weryfikacja na torze. Jeśli chodzi o moją osobę nie czuję jakiś niepokojących sygnałów. Wszystko idzie zgodnie z planem. Realizuję swoje założenia.
[ad=rectangle]
W pana przypadku finał DPŚ chyba należy potraktować jak kolejne normalne zawody? Wszędzie jedzie pan dobrze, więc nie ma sensu dokładać sobie presji, że jest to finał DPŚ?

- Zdecydowanie tak. Trzeba podejść do tych zawodów z marszu. Zrobimy krótką selekcję sprzętu. Jakoś specjalnie nie szukam i nie kombinuję, bo te silniki, które mam spisują się bez zarzutu. Bardziej jest to kwestia dopasowania tych najlepszych silników do danej nawierzchni. To jest tylko i aż problemem. Nie szukam szybkości, tylko dostosowania się do warunków torowych.

Znajomość bydgoskiego toru będzie pana atutem czy może jednak ten tor będzie inaczej przygotowany niż w czasach, gdy pan tam startował?

- Ja już dawno nie jeździłem w Bydgoszczy. Myślę, że najwięcej do powiedzenia w kwestii ustawień sprzętu będą mieli koledzy, którzy jechali podczas Grand Prix w Bydgoszczy na wiosnę i zaprezentowali się świetnie. Geometria bydgowskiego toru się nie zmieniła od czasów, gdy ja tam startowałem, ale to żadne zaskoczenie. Wszyscy tam wiele razy jeździli, więc znają ten obiekt. Tor jest szybki, do ścigania. Żadnego handicapu nie mam, bo od tego czasu, gdy ja tam jeździłem, nawierzchnia była wiele razy zmieniana. Tak jak wspomniałem, więcej do powiedzenia w kwestiach ustawień sprzętu będą mieli Krzysztof Kasprzak i Jarosław Hampel, którzy jechali w Bydgoszczy w Grand Prix. Myślę, że wspólnymi siłami sobie poradzimy.

Co może być decydujące w finale DPŚ w Bydgoszczy?

- Poziom poszczególnych reprezentacji jest bardzo wyrównany. O sukcesie może zadecydować dyspozycja dnia, sprzyjająca fortuna. Naprawdę, szczegóły będą odgrywały ważną rolę. Nie lekceważymy żadnego rywala, który pojedzie w finale. Dyspozycja dnia i trochę szczęścia. W każdym sporcie łut szczęścia jest potrzebny, a szczególnie w sportach motorowych, gdzie o sukcesie nie decyduje tylko człowiek.

W tym sezonie jeździ pan rewelacyjnie. Można powiedzieć, że w wieku 39 lat osiągnął pan szczyt swojej kariery?

- Uważam, że wszystko co najlepsze dopiero przede mną. Czekam na najlepsze lata swojej kariery.

Sprzęt Piotra Protasiewicza spisuje się bez zarzutu. Oby podobnie było podczas sobotniego finału DPŚ w Bydgoszczy
Sprzęt Piotra Protasiewicza spisuje się bez zarzutu. Oby podobnie było podczas sobotniego finału DPŚ w Bydgoszczy

Trzy złote medale DPŚ ma pan już w kolekcji. Jest także złoto w DMŚ. Kolejny krążek z najcenniejszego kruszcu pewnie przydałby się do tej długiej listy trofeów?

-Ja tak tego nie odbieram. To jest sport. Plany mam takie, żeby dać z siebie wszystko i pojechać na sto procent. Jaki to da wynik końcowy, to się okaże w sobotni wieczór.

Niektórzy upatrują w panu lidera polskiej reprezentacji. Czy ta kadra ma lidera czy może jej siłą jest solidnych czterech żużlowców?

- W finale DPŚ nie chodzi o to, żeby ktoś był liderem. W czwórkę mamy stanowić monolit. Mamy w składzie chłopaków, którzy potrafią zawalczyć. Jadą obecnie najlepsi żużlowcy w Polsce. Nie ma co szukać na siłę lidera. Uważam, że w jedności tkwi nasza siła, bo jedno słabsze ogniwo może zaprzepaścić dorobek całej drużyny.

Czy występem w Bydgoszczy będzie chciał pan udowodnić niedowiarkom, że Piotr Protasiewicz potrafi sobie radzić z presją w ważnych zawodach?

- Nie, nie. Ja znam swoją wartość i poziom sportowy i nie muszę nikomu nic udowadniać. Każdy ma prawo do swojego zdania. Ja robię swoję.

Źródło artykułu: