Dariusz Śleszyński: Nie chcieliśmy zmarnować pieniędzy

Włókniarz zabrał do Zielonej Góry aż czterech juniorów i zdobył tam zaledwie dwadzieścia jeden punktów. - Pojechanie w innym składzie niż rezerwowy byłoby nierozsądne - ocenił Dariusz Śleszyński.

Jeszcze przed pierwszym biegiem wiadome było, że mecz zakończy się wysoką wygraną SPAR Falubazu. W składzie przyjezdnych zabrakło zagranicznych zawodników, a na pozycjach seniorskich wystąpili Rafał Malczewski i Artur Czaja. - Nasza sytuacja finansowa nie jest zbyt ciekawa. Bardzo łatwo byłoby napinać mięśnie i próbować walczyć z każdym, ale chodzi też o to, by obecną sytuację uzdrowić. Rozumiem rozgoryczenie ze strony kibiców, ale chyba każdemu zależy na tym samym: by Włókniarz pozostał na kolejny rok w Ekstralidze - powiedział Dariusz Śleszyński w rozmowie z naszym portalem.
[ad=rectangle]
Częstochowianie nie mają wątpliwości, że nawet przy wsparciu Rune Holty i Michaela Jepsena Jensena nie mieliby żadnych szans na zdobycie punktów w Zielonej Górze. - Można się zastanawiać co by nam to dało. Tak czy inaczej wygraliby zielonogórzanie. Zdobylibyśmy wówczas nieco więcej niż dwadzieścia jeden punktów, ale nie chcieliśmy zmarnować w ten sposób pieniędzy. Byłoby to zupełnie bezcelowe - podkreślił prezes Lwów.

Pomimo wysokiej porażki, na słowa uznania zasłużył Mirosław Jabłoński, który zdobył dwanaście punktów dla swego zespołu. Z dobrej strony pokazał się też powracający do ligowego ścigania po dwóch latach przerwy Borys Miturski. - Jeśli Miturski wzmocni się pod względem sprzętowym, to ma szansę na pozostanie w naszym zespole na przyszły sezon. To zawodnik, który może być bardzo solidnym ligowcem - podsumował Dariusz Śleszyński.

Źródło artykułu: