Zastanawiając się czy owa plaga kontuzji nie wypaczy zupełnie ligowej rywalizacji. Jak się okazało chyba w złym momencie to napisałem, bo w minionym tygodniu upadek w Danii zaliczył Martin Vaculik i tym samym powiększył pacjentów naszej wirtualnej kliniki. Na dzień dzisiejszy sytuacja jest więc taka, że dwóch najlepszych zawodników polskiej ligi, czyli Hancock i Vaculik właśnie przebywa na L-4 i desperacko walczy o powrót do jako takiej sprawności, która pozwoli im wspomóc drużynę przed play-offami.
[ad=rectangle]
Drużynę, która przypomnę w sezonie zasadniczym zdominowała rozgrywki, bijąc reszte o głowę i nie piszę tutaj z pozycji człeka zamieszkałego pod Tarnowem, tylko oceniam fakty obiektywnie, wątpiących odsyłam do tabeli ekstraligi zamieszonej na tejże stronie. Czternaście meczów - dwanaście zwycięstw, komplet bonusów, jedna tylko porażka w Toruniu no i jeden remis w meczu z Falubazem, w którym z konieczności w składzie trzeba było wystawić aż pięciu juniorów, w tym jednego, które nigdy w ekstralidze nie jeździł i drugiego absolutnego debiutanta. I w takich realiach Jaskółki zdołały zremisować, chociaż w studio NC+ Adam Skórnicki nie dawał im szans na więcej niż 33 punkty! "Skóra" zna się na żużlu, ale nie przewidział chyba determinacji pogrążonej w kontuzjach tarnowskiej ekipy.
Rozpisałem się o Jaskółkach, ale tak naprawdę nie chodzi mi tutaj o Unię, bo w przypadku każdej innej drużyny gardłowałbym w tym miejscu tak samo. Owo moje gardłowanie to pytanie do wszystkich możnych naszego speedwaya czy potrafimy się wznieść poza partykularne interesy i podjąć błyskawiczne kroki, aby rywalizację w play-offach uczynić obiektywną, czy jesteśmy w stanie pokazać, że w żużlu interesuje nas przede wszystkim sport. A pytanie owo brzmi konkretnie tak, czy nie lepiej właśnie dla czystości sportu dokonać korekty w kalendarzu i przenieść o tydzień początek rozgrywek play-off w ekstralidze? Technicznie nie byłoby to jeszcze chyba bardzo skomplikowane, gdyby sportowe podejście do tematu wykazała także telewizja.
Otóż ja widziałbym to okiem felietonisty tak, że pierwsze mecze mogłyby się odbyć 21 września, a więc wtedy kiedy zaplanowano rewanże, natomiast mecze rewanżowe można by umieścić w piątek 26 września, który w kalendarzu widnieje jako data rezerwowa dla pierwszych spotkań fazy play-off. Rzecz bowiem w tym, że oprócz Nielsa Kristiana Iversena, który na tor w tym sezonie już nie wyjedzie, reszta zawodników czołowych klubów ekstraligi ma kontuzje, nazwijmy je roboczo - krótkotrwałe. W tym wypadku każdy dodatkowy dzień na leczenie, na rehabilitacje, ma nieraz kapitalne znaczenie. A co dopiero cały tydzień? Proszę mnie dobrze zrozumieć. Nie chodzi mi o Unię, jedną, czy drugą, w końcu w Lesznie tez mają problemy z urazami Pedersena i Przemysława Pawlickiego. Zresztą w tarnowskim klubie jestem średnio mile widziany, bo staram się pisać co myślę, a nie wszystkim to w smak.
Chodzi mi o sport i oto, aby po ubiegłorocznej hucpie, z finałami Drużynowych Mistrzostw Polski, po której kac nam jeszcze nie zdążył minąć, tym razem było inaczej. Żeby było święto, z udziałem najlepszych, w najlepszej z możliwych dyspozycji. Aby nie rządził przypadek. Oczywiście nie jestem naiwny, pewnie jakieś gromy się na mnie posypią, każdy ma wszak prawo do własnego zdania i ja to szanuję. Może jednak warto zastanowić się nad wyłożoną tutaj propozycją?
Na zakończenie krótka, ale konieczna, dygresja. Piszę ten felieton jako osoba prywatna, sympatyk żużla-publicysta i tylko z tej pozycji. To wyłącznie moje, niekonsultowane z nikim, poglądy. Tak jest na łamach SportoweFakty.pl co tydzień, ale ponieważ niektórzy czasem mają wątpliwości, chciałbym o tym przypomnieć.
Robert Noga
- gdyby nie -8,
- gdyby nie kontuzje Emila, Chrisa i Darcy'ego,
- gdyby nie zawieszenie Dudka,
- gdyby nie kontuzja Iversena,
a jak nie daj Boże to Czytaj całość