Tłumiki podniosły żużlowcom ciśnienie

Przed meczem pomiędzy Fogo Unią a Grupa Azoty Unią Tarnów sprawa tłumików zjednoczyła zawodników obu drużyn. Aż jedenaście ze wspomnianych urządzeń uznano bowiem za nieregulaminowe.

Zamieszanie, do którego doszło w Lesznie, było kontynuacją tego, co wydarzyło się dzień wcześniej przed Nordyckim Grand Prix w Vojens. Podczas przeprowadzonej kontroli technicznej w Danii zakwestionowano bowiem tłumiki niektórych zawodników.
[ad=rectangle]
Na podobny krok zdecydował się w niedzielę przed meczem w Lesznie komisarz techniczny Ryszard Bryła. Wadę jakościową stwierdzono ostatecznie w aż jedenastu tłumikach. Pokrzywdzeni byli z tego powodu zawodnicy obu drużyn. - Chyba ucierpiałem najbardziej, ponieważ wady wykryto we wszystkich moich tłumikach. Oczywiście nie miałem pojęcia, że z moim sprzętem jest coś nie tak - powiedział zawodnik Fogo Unii, Mikkel Michelsen. Oprócz niego problemy mieli m.in. Krzysztof Buczkowski, Ernest Koza i Piotr Pawlicki.

Żaden z żużlowców nie został posądzony o celową i umyślną próbę skorzystania z nieregulaminowych części. Budujące, co podkreślają trenerzy, było to, iż w momencie próby wszyscy wykazali się solidarną postawą. Żużlowcy, którzy mieli do dyspozycji regulaminowe tłumiki, użyczyli je tym, którzy znaleźli się w tarapatach.

Testów szczelności nie przeszły także najnowsze jednostki, zakupione przez zawodników przed paroma miesiącami. Suchej nitki na producentach obecnych tłumików nie zostawił menedżer Fogo Unii, Adam Skórnicki. - Większość tych urządzeń zakupiono w tym roku, a nie wytrzymały one nawet do połowy sezonu. Tłumiki są w wielu przypadkach popękane i przegrzane. Do tego występują też wady techniczne. Jak widać cały czas grzebiemy się w tym bajorku związanym z tłumikami. Szkoda, że tak jest, bo moim zdaniem szkoda na to czasu - ocenił "Skóra".

Mikkel Michelsen stracił w niedzielę wszystkie tłumiki, jakie zabrał do Leszna
Mikkel Michelsen stracił w niedzielę wszystkie tłumiki, jakie zabrał do Leszna

Podobnie na całą sprawę patrzyli także tarnowianie. - Wykryto wady, ale to przecież nie nasza, ani zawodników wina. Każdy widzi, że nowe tłumiki przysparzają samych problemów. Ci, u których wykryto błędy będą musieli zaopatrzyć się szybko w nowe tłumiki. Czy mamy gwarancję, że i tym razem nie dostaniemy wadliwych? Nie potrafię na to odpowiedzieć - stwierdził jeden z mechaników drużyny przyjezdnej.

Można przypuszczać, że w związku z dużą liczbą wykrytych wad, kontrole techniczne będą przeprowadzane także przy okazji kolejnych meczów ligowych. Nadzieję na to, że plaga nieregulaminowych tłumików nie jest aż tak duża daje drugi półfinałowy mecz Ekstraligi w Zielonej Górze. Nieprawidłowości doszukano się jedynie w sprzęcie Adama Strzelca i Mikkela Becha.

Źródło artykułu: