- Decyzję działaczy Orła przyjęliśmy ze spokojem. Nie było z naszej strony żadnych emocji, bo się tego po prostu spodziewaliśmy - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Dariusz Śleszyński. Dla Włókniarza brak konieczności jazdy w barażach to jednak spora oszczędność. Sytuacja finansowa klubu jest trudna. Już teraz wiadomo, że działaczy pod Jasną Górą czeka pracowita zima.
[ad=rectangle]
- To spora oszczędność finansowa zarówno dla ekipy z Łodzi jak i Częstochowy. Dokładną kwotę, której nie wydamy, trudno oszacować. Wszystko zależy od tego, ile punktów zdobyliby zawodnicy. Za każdy punkt można policzyć średnio 3000 złotych. Nie wiem, jakie byłyby wpływy z biletów, ale gdybym miał to oszacować w przybliżeniu, to pewnie nie musimy wydawać kolejnych 300 tysięcy złotych - wyjaśnił Śleszyński.
W Częstochowie sezon się kończy, ale pracy będzie bardzo dużo. Klub musi osiągnąć jak najszybciej porozumienie z zawodnikami, jeśli chce w ogóle myśleć o otrzymaniu licencji na kolejne rozgrywki. - Przystąpimy do procesu licencyjnego. Czekamy na jego dokładne zasady. W najbliższym czasie rozpoczynam proces negocjacyjny z zawodnikami. Wszystko będzie dotyczyć bieżących spraw z tego roku, ale także zobowiązań z sezonu poprzedniego. To jest dla nas najważniejsze. Chciałbym zawrzeć porozumienia w ten sposób, żeby spełnić wymogi licencyjne - podkreślił Śleszyński.
Częstochowianie nie potrafią ocenić szans na to, że wystartują w przyszłym roku w ENEA Ekstralidze. - Zrobimy wszystko, żeby się dogadać z zawodnikami. Przedstawiamy Ekstralidze dokumenty i będziemy się starać o zabezpieczenie płatności na rok kolejny. Decyzja będzie jednak należeć do Ekstraligi. Czy mamy plan B, jeśli nie otrzymamy licencji? Na razie chcemy utrzymać Ekstraligę. To jest najważniejsze. Żużel w Częstochowie będzie zawsze i o tym mogę zapewnić kibiców. Jako działacze o tym na pewno nie zapomnimy - zakończył Śleszyński.