Jakub Czosnyka: Sezon 2014 praktycznie dobiega końca. Jakbyś ocenił ten trudny dla ciebie rok startów?
Krystian Pieszczek: Tak naprawdę przez większą część sezonu borykałem się z problemami. Były poszczególne zawody, z których jestem zadowolony, jednak były też takie, o których chciałbym jak najszybciej zapomnieć. Sezon generalnie oceniam na dwójkę z plusem. Mogło być lepiej i mam nadzieję, że w przyszłym rok tak właśnie będzie.
Przed rozpoczęciem rozgrywek każdy zdawał sobie sprawę, w jak trudnej sytuacji znajduje się klub z Gdańska. Już wtedy wiadomo było, że boryka się z dużymi problemami finansowymi, ale mimo to działacze przekonywali, że drużyna zrobi wszystko, aby uniknąć degradacji. Ty też wierzyłeś, że jesteście w stanie się utrzymać?
- Na pewno jakiś cień szansy był, żebyśmy utrzymali Ekstraligę. Niestety, ale niektóre mecze nie poszły po naszej myśli i zabrakło kilku ważnych punktów, żeby pozostanie w gronie najlepszych było możliwe.
[ad=rectangle]
Sporo mówiło się też o Tobie, bo Twoje pozostanie w Gdańsku nie było pewne, mimo obowiązującego kontraktu. Z perspektywy czasu nie żałujesz, że niektóre sprawy nie ułożyły się inaczej i nie zmieniłeś barw klubowych?
- Wiadomo, że istniało pewne ograniczenie. Uważam jednak, że sezon nie był tak do końca stracony. W drużynie była fajna atmosfera, a z zawodnikami i klubem dało się dogadać. Zabrakło pewnych rzeczy, które nie ułatwiały nam zadania, ale myślę, że wszystko to za niedługo zostanie uregulowane. Dobrze, że dojechaliśmy sezon do końca i teraz musimy skupić się na przyszłości.
Wiemy już, że Gdańsk nie otrzymał licencji na starty w sezonie 2015. Nie jest to dobra informacja dla zawodników, którzy mogą mieć problem z odzyskaniem zaległych pieniędzy.
- Będzie to rzeczywiście problem, który odbije się na kilku latach mojej kariery. Szkoda, że tak to wyglądało, bo od połowy sezonu nie mogłem inwestować w sprzęt. To też miało wpływ na moje wyniki, bo nie miałem czystej głowy i myślałem o tym co nie trzeba. Zobaczymy co nasi działacze teraz zrobią, ale jestem dobrej myśli.
Czy możesz zdradzić, jak duże są zaległości względem twojej osoby?
- Zaległości są, ale nie chce mówić jak duże, bo jest to moja indywidualna sprawa. Mam tylko nadzieje, że zostaną one jakoś uregulowane.
A czy przed startem sezonu pojawiały się w twojej głowie takie myśli, że zapisy kontraktu mogą być nierealizowane i powstaną zaległości w wypłatach?
- Takie myśli, a w zasadzie założenie faktycznie było. Chcę powiedzieć, że dostałem słowo od pewnej osoby z klubu, że wszystko będzie jak należy. Słowo jest ważniejsze niż pieniądz, jednak w tym wypadku nie zostało dotrzymane.
W trakcie sezonu w klubie dochodziło do zmian. Najpierw ze stanowiska prezesa ustąpił Robert Terlecki, którego zastąpił Tadeusz Zdunek. Później Stanisława Chomskiego zastąpił Piotr Szymko. Jak to wszystko odbijało się na drużynie?
- Zmiana prezesa była istotna i nie do końca dobrze odbiła się na naszym zespole. Później doszło do kolejnej roszady i odszedł trener Stanisław Chomski. Źle się to na nas przełożyło, bo w sposób negatywny wpłynęło na atmosferę. Trener Chomski potrafił wszystko zgrać i porozmawiać z zawodnikami. Szkoda, że tak się stało.
Jak twoim zdaniem mogą potoczyć się losy gdańskiego klubu?
- Ciężko mi cokolwiek powiedzieć. Wszystko jest teraz w rękach działaczy.
Twoje pozostanie w Gdańsku jest pewnie przekreślone.
- Nie chcę jeszcze nic przesądzać. Gdańsk ma pierwszeństwo w rozmowach. Zobaczymy, jak zostaną załatwione sprawy związane z mijającym sezonem.
Ciężko przypuszczać, że mógłbyś podjąć inna decyzję, biorąc pod uwagę duże zainteresowanie ze strony klubów ekstraligowych.
- Na razie nie czas na rozmowy w tym kierunku.
Ale możesz potwierdzić, że jakieś zapytania w twoim kierunku były. Ostatnio wiele mówiło się, że chętnie w swoich szeregach widziałyby cię zespoły z Rzeszowa i Zielonej Góry.
- To wszystko mogą być tylko plotki. Nie chcę na razie składać deklaracji, czy dana informacja jest prawdą czy nie.
Czym będziesz się kierował w wyborze nowego klubu?
- Tego jeszcze nie wiem. Najpierw muszę porozmawiać ze swoim teamem i ustalić, co w tej chwili będzie dla mojego rozwoju najważniejsze.
Wróćmy jeszcze do sezonu 2014. Wystartowałeś w finałach Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów, gdzie zająłeś szóste miejsce. Czego zabrakło do wywalczenia medalu?
- W każdych zawodach potrzebne jest szczęście, które mam wrażenie, że w tych mistrzostwach mi nie dopisało. Inni mieli go chyba trochę więcej. Gratuluję przy okazji Piotrkowi i Kacprowi, bo zrobili świetny wynik. Mam przed sobą jeszcze dwa lata i postaram się wywalczyć ten tytuł.
Jakie masz plany na najbliższe tygodnie? Planujesz jeszcze jakieś starty?
- Sezon dla mnie się nie zakończył, ponieważ zamierzam pojawić się jeszcze na torze. Później planuję rozpocząć przygotowania do nowego sezonu. Nie będzie to nic nowego, bo opieram się na sprawdzonych metodach, które polecił mi trener Stanisław Chomski.