- Można powiedzieć, że w tej chwili jestem w stu procentach sprawny. Czuję się naprawdę dobrze i niedługo będę rozpoczynał przygotowania do nadchodzącego sezonu. Rehabilitacja była dla mnie bardzo trudnym okresem. To wszystko trwało aż osiem tygodni. Największy problem miałem z łopatką, która była niesłychanie potrzaskana. Przez pewien czas z tego powodu lekarz nie mógł nic zrobić. Musiałem czekać aż wszystko się zrośnie i dopiero wtedy poddałem się operacji - powiedział naszemu portalowi Łukasz Jankowski.
Jankes zdaje sobie sprawę, że znajduje się na niezwykle trudnym etapie swojej żużlowej kariery. - Zdaję sobie z tego sprawę. Na pewno wpadłem w pewien kryzys. Niedługo jednak rozpocznie się nowy rok i jestem optymistą. Myślę, że limit pecha już wyczerpałem. Teraz może być już tylko lepiej - tłumaczy.
Po wielu kontuzjach dyspozycja Łukasza Jankowskiego jest sporą zagadką. Mimo to były żużlowiec Startu Gniezno nie narzeka na brak ofert. - Powiem szczerze, że jest zainteresowanie moją osobą. Jestem tym zaskoczony. Należy bowiem pamiętać, że miniony sezon był dla mnie bardzo krótki. Odjechałem chyba tylko cztery mecze w polskiej lidze. W większości kontaktują się ze mną kluby pierwszoligowe i myślę, że wystartuje właśnie w tej klasie rozgrywkowej - wyjaśnia Jankowski.
Najprawdopodobniej wychowanek leszczyńskiej Unii będzie reprezentował nadal barwy PSŻ-u Poznań. - Na pewno nie żałuję, że związałem się z poznańskim klubem. W Poznaniu wszystko mi odpowiadało. Wygląda na to, że nadchodzący sezon spędzę właśnie w ekipie Skorpionów. W tej chwili Poznań jest najbardziej prawdopodobną opcją. Nadchodzący rok chciałbym odjechać przede wszystkim bez żadnych kontuzji. Mam nadzieję, że pokażę się z jak najlepszej strony. Nie ukrywam, że chciałbym wrócić do poziomu, który prezentowałem pod koniec sezonu w Gnieźnie - kończy.