Lwim pazurem (18): Problem na rynku. Kluby przepłacą Polaków?

- Na rynku jest niewielu Polaków, a potrzeby klubów duże. Prezesi mają wybór - postawić na tych, którzy byli w cieniu albo przepłacać - pisze w swoim felietonie Marian Maślanka.

W tym artykule dowiesz się o:

Problem na rynku. Kluby przepłacą Polaków?

Do tej pory bardzo wiele mówiło się, że kluby nie wchodzą sobie w drogę na rynku transferowym i nie ma szaleństwa. Zastanawiam się jednak, jak rozwinie się sytuacja dotycząca Polaków. Nie ma wielu takich, którzy gwarantują wysoki poziom sportowy, a potrzeby i chęci wzmocnienia ze strony klubów są dość duże. Jeśli wygra aspekt finansowy, to prezesi powinni nieco zaryzykować i postawić na tych, którzy do tej pory byli w cieniu najlepszych. Możliwości drzemią w nich spore. Takich żużlowców jest kilku, ale trzeba ich odpowiednio poprawić. Chodzi mi głównie o tych, którzy nie są już juniorami, ale ciągle są stosunkowo młodzi.
[ad=rectangle]

Zbigniew Suchecki, Dawid Lampart, Mirosław Jabłoński, Grzegorz Zengota, Jakub Jamróg, Artur Mroczka - to tylko niektórzy z nich. Im do tej pory było nieco trudniej się przebić, ale na pewno mają potencjał, żeby dorównać do najlepszych.

Kluby wolą jednak pewniaków. Niektórzy mówią, że teraz liczy się oszczędność i prezesom byłoby łatwiej, gdyby nie było obowiązku posiadania w składzie Polaków na pozycjach seniorów. Mieliby większy wybór, więc wydaliby mniej. Ja wychodzę z nieco innego założenia. Zresztą, na razie rozmowy prezesów z zawodnikami to takie przeciąganie liny i tak naprawdę dopiero zobaczymy, kto to lepiej wytrzyma i podpisze kontrakty na bardziej realnym poziomie. Na razie jest ciężko, bo na tym etapie cały czas wysoko cenią się żużlowcy. Przyjdzie jednak moment, kiedy zadziała zasada domina. Karuzela ruszy i kolejne klocki zaczną się układać jeden za drugim.

W tym roku każdy zdaje sobie bardziej niż wcześniej sprawę z wagi finansów. Rok, dwa lata wcześniej niektórzy potrafili spanikować i stwierdzić, że przebiją ofertę kogoś innego, a później jakoś to będzie. Teraz może większa liczba prezesów uzna, że niekoniecznie muszą być najlepszy, ale ważne, żebym był najbardziej wiarygodny.

Jeśli chodzi o Polaków, to zdrowy rozsądek widzę w Toruniu. Oni chcą postawić na Kacpra Gomólskiego, który właśnie skończył wiek juniora. To jest właściwy kierunek. Warto stawiać na tych, którzy ciągle mogą iść do góry. Z drugiej strony trudno oczekiwać, że w kwestii Polaków zachowawczo będzie działać beniaminek z Rzeszowa, który potrzebuje minimum dwóch nowych seniorów. Wiem jednak, że pani Marta Półtorak już trochę w żużlu doświadczyła. Na niej nie ma wielkiej presji bycia najlepszym. Podchodzi do wszystkiego bardziej biznesowo. Nie będzie działania za wszelką cenę. W Rzeszowie będzie chciało jeździć wielu zawodników, bo oni są wiarygodni. Pani prezes sobie poradzi, zbuduje ciekawy zespół, ale nie sądzę, że przy tym przepłaci.

Na fali jest Stal Gorzów. Teoretycznie mogliby nic nie zmieniać, ale wiem, że myślą o Krzysztofie Buczkowskim czy Grzegorzu Zengocie. Świderski i Gapiński mają dość duże możliwości i zobaczymy, czy w tym przypadku zwycięży chęć wzmocnienia czy jednak aspekt finansowy. Nie sądzę jednak, że będą to obaj, bo to zawodnicy, którym zależy na tym, żeby jeździć.

Byłbym ostrożny z tym, żeby bardziej uwolnić rynek i zrezygnować ze startu dwóch polskich zawodników na pozycjach seniorów. Mieliśmy już czas, kiedy było więcej obcokrajowców i trochę na tym straciliśmy. Wielu zdolnych chłopaków przeszło w wiek seniora i oni powinni mieć możliwość rozwoju w polskich klubach. Wszystko powinno odbywać się stopniowo i naturalnie. Uważam, że obecnie tkwimy w optymalnym wariancie. Ja twierdzę, że finansów nie da się uregulować. Najważniejszy zawsze będzie zdrowy rozsądek.

Marian Maślanka

Źródło artykułu: