Mikkel Michelsen nie zachwycił swoją jazdą w barwach Fogo Unii Leszno w sezonie 2014. Duńczyk wystąpił w dziesięciu spotkaniach, zdobywając w nich łącznie tylko dwadzieścia punktów. Jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek wiadomo było, że będzie musiał stoczyć rywalizację o miejsce w składzie z Damianem Balińskim. 20 - letni zawodnik cieszył się jednak mniejszym zaufaniem sztabu szkoleniowego od swojego kolegi z zespołu, co zmusiło go do pełnienia roli rezerwowego.
[ad=rectangle]
- Miniony sezon w polskiej lidze nie był dla mnie dobry. Powtórzyła się sytuacja z 2013 roku, kiedy także brałem udział w niewielkiej ilości meczów. Myślałem, że dostanę więcej szans, jednak tak nie było. Sezon jest już jednak za mną i nie chcę do tego wracać. Cieszę się za to, że zdobyłem brązowy medal w Indywidualnych Mistrzostwach Świata Juniorów. Prezentowałem tam równą formę i to zaprocentowało - skomentował swoją postawę.
Pozycja Michelsena w drużynie zmieniła się wraz przyjściem do klubu Adama Skórnickiego . Nowy trener leszczyńskich "Byków" określił jasne zasady rywalizacji o miejsce w składzie, co spodobało się byłemu żużlowcowi Unii. - Tak naprawdę Adam wspólnie z Ireneuszem Igielskim byli jednymi osobami, którzy zaufali mi w Lesznie. Jestem im za to wdzięczny. Dziękuję też kibicom, którzy wspierali mnie w ciągu dwóch lat moich startów.
Reprezentant Danii miał swój udział w zdobycie srebrnego medalu dla Unii Leszno. Wystąpił on w rewanżowym meczu finałowym na torze w Gorzowie Wielkopolski, gdzie będąc prowadzącym parę, stworzył ją wspólnie z Nickim Pedersenem. Zagrywka taktyczna kierownictwa drużyny nie wypaliła, bo Michelsen nie zdobył żadnego punktu. - Cieszę się ze zdobycia srebrnego medalu, bo jest to mój pierwszy krążek wywalczony w polskiej lidze. Zamiast tego srebra powinno być złoto, jednak Gorzów okazał się lepszy. Przyznam szczerze, że nie będę miał zbyt dobrych wspomnień z tego finału, bo w rewanżu pojechałem tylko w jednym biegu i nie poszło mi zbyt dobrze. Jechałem w tym spotkaniu, jak i w kilku innych w parze z Nickim i muszę powiedzieć, że to nie jest prawda, że ciężko się z nim razem jeździ. On jest liderem drużyny i jednym z najlepszych zawodników na świecie, więc trzeba to docenić - komplementował swojego rodaka.
W Lesznie zagadką pozostanie słaba forma Michelsena, którą prezentował na swoim domowym torze. Zawodnik nie potrafił odnaleźć się na Stadionie im. Alfreda Smoczyka, za to dużo lepiej prezentował się w meczach wyjazdowych. Jego zdaniem przyczyna tego jest bardzo prosta. - Nie potrafiłem się po prostu do niego odpowiednio spasować. Za każdym razem jak przyjeżdżałem do Leszna, to tor różnił się nieco od poprzedniego razu. To powodowało, że gubiłem się w ustawieniach - zakończył.
Żużlowiec w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl nie chciał zdradzić, w jakim klubie zobaczymy go w nowym sezonie. Wiele wskazuje jednak na to, że w przyszłym roku wstępować będzie w rozgrywkach Nice Polskiej Ligi Żużlowej.