Kto zyskał, a kto stracił na tłumikowej rewolucji?

Od roku 2011 władze światowego żużla wprowadziły obowiązek stosowania "nowych" tłumików. Sprawdziliśmy kto na tamtych zmianach zyskał najwięcej, a także dla których zawodników był to słabszy okres.

Wprowadzenie przed sezonem 2011 nowych tłumików spowodowane było między innymi ograniczeniem emisji hałasu jaki wydawały motocykle. Na nic zdały się protesty żużlowców, którzy krytykowali nowe urządzenia i otwarcie mówili, że są one niebezpieczne. Zawodnicy na przestrzeni ostatnich lat wielokrotnie wypowiadali się o manewrach, które są ograniczone przez tłumiki. Wzrosła także liczba kontuzji, co mogło być przyczyną nowych urządzeń tłumiących hałas.
[ad=rectangle]  
Wprowadzenie nowych "rur" wywróciło do góry nogami hierarchię w światowym żużlu. Do głosu zaczęli dochodzić młodzi zawodnicy, którzy odnosili sukcesy w cyklu Grand Prix. Na zmianach skorzystał także Greg Hancock, ale zanim zaczniemy wskazywać zawodników, którzy mogą czuć się wygranymi, dzięki zmianie przepisów sprzed czterech lat, to skupimy się na tych, którzy najwięcej stracili.

W roku 2010, czyli tuż przed tłumikową rewolucją, tytuł mistrza świata wywalczył Tomasz Gollob. Dla wychowanka bydgoskiej Polonii był to najlepszy sezon w karierze. Rok później "Chudy" nadal był w czołówce, lecz wyniki przez niego osiągane nie były już tak spektakularne jak sezon wcześniej. To właśnie wieloletniego kapitana żużlowej reprezentacji Polski można uznać za największą ofiarę zmiany tłumików.

Gollob wielokrotnie przyznawał, że po wprowadzeniu przelotowych "rur" jest w stanie wrócić do dawnych wyników. - Moje zdanie odnośnie tłumików jest niezmienne. Te, na których jeździmy obecnie nie są bezpieczne. Uważam, że powinny wejść do użytku przelotowe tłumiki, bo to jest mniejsze zło. Będzie mniej kontuzji, mniej wypadków, także śmiertelnych - przyznał w jednym z wywiadów "Chudy". Jak na przestrzeni lat zmieniała się średnia Golloba w rozgrywkach Ekstraligi? W swoim mistrzowskim sezonie wyniosła ona 2,675 punktu na bieg. Miniony rok Gollob zakończył ze średnią 1,741.
[nextpage]Oprócz Golloba na podium Indywidualnych Mistrzostw Świata w 2010 roku stanęli Jarosław Hampel i Jason Crump. Obaj żużlowcy w kolejnym sezonie ponownie walczyli o medale światowego czempionatu. Po sezonie 2012 Australijczyk podjął decyzję o zakończeniu żużlowej kariery. Jego wyniki były coraz gorsze, spowodowane było to kontuzją obojczyka, ale w kuluarach mówiło się o tym, że Kangur ma problemy ze skuteczną jazdą na nowych tłumikach.

Nawet jeśli były to tylko plotki, to rezultaty osiągane przez Australijczyka były coraz słabsze. Crump przez wiele lat zaliczał się do światowej czołówki. Ma na swoim koncie 10 medali Indywidualnych Mistrzostw Świata. Kangur trzykrotnie cieszył się ze zdobycia najcenniejszego żużlowego lauru. Jednak sezon 2012 nie był udany w jego wykonaniu, miał dopiero dziewiętnastą średnią w Ekstralidze, a w Grand Prix zajął szóstą lokatę.

To tylko dwa przykłady zawodników, którzy najwięcej stracili na wprowadzeniu w roku 2011 nowych tłumików. O tym, jak niebezpieczne były to urządzenia wypowiadali się niemal wszyscy zawodnicy, zarówno ci ze światowej czołówki, jak i ci, którzy byli "jedynie" solidną drugą linią swoich zespołów. Początkowo w Polsce nie wprowadzono przepisu wymagającego stosowania nowych urządzeń, lecz ostatecznie GKSŻ ugięła się pod wymaganiami światowej federacji.

Nowe tłumiki wprowadziły rewolucję wśród tunerów. Ci, którzy mieli sprawdzone recepty na przygotowanie silników pod stare urządzenia, nie mogli szybko znaleźć nowych ustawień. Największym wygranym w tym gronie jest Peter Johns. Przygotowywane przez niego silniki doprowadziły wielu żużlowców do medali mistrzostw świata. Przejdźmy do tych, którzy mogą zawdzięczać zmianie tłumików miejsce w historii czarnego sportu.
[nextpage]Niektórzy zawodnicy mieli duże problemy z przystosowaniem się do nowego stylu jazdy. Nowe tłumiki utrudniały wyprzedzanie na dystansie, co ograniczało szanse na dobre wyniki zawodnikom preferującym taki styl jazdy. Najwięcej na regulaminowych zmianach skorzystał Greg Hancock. Amerykanin w roku 2011 sięgnął po swój drugi w karierze tytuł mistrza świata. Na sukces ten "Grin" czekał długich 14 lat. Oprócz niego na podium stanął Andreas Jonsson, a silniki przygotowywał mu wówczas Carl Blomfeldt.

"AJ" w kolejnych latach nie nawiązał już do tego sukcesu, z kolei Amerykanin jeździł jak w transie. W 2012 roku zdobył brązowy medal, a do ostatniego turnieju miał szansę na obronę mistrzowskiego tytułu. Rok później był czwarty, a w minionym sezonie po raz trzeci w karierze wywalczył tytuł najlepszego żużlowca globu. W dodatku był najskuteczniejszym żużlowcem ENEA Ekstraligi.

Chociaż sukcesy osiągane przez Amerykanina są doskonałym zaprzeczeniem teorii mówiącej o zmianie pokoleniowej w światowym żużlu, to jednak ten proces ma miejsce. Świadczą o tym sukcesy Chrisa Holdera i Taia Woffindena, obaj zostali mistrzami świata w młodym, jak na żużlowca wieku. "Chrispy" miał 25 lat, a "Tajski" w chwili zdobycia tytułu liczył 23 wiosny. Obaj są jednymi z najmłodszych mistrzów globu.

Sukcesy odnosili również zawodnicy startujący z dziką kartą w poszczególnych turniejach cyklu Grand Prix. Zawody wygrywali Michael Jepsen Jensen, Bartosz Zmarzlik czy Adrian Miedziński. Z kolei Martin Vaculik wygrał swoje debiutanckie zawody w elicie, kiedy to na torze w Gorzowie startował jako kwalifikowany rezerwowy cyklu. Jeszcze kilka lat temu żużlowcy rywalizujący z dziką kartą byli w zasadzie dostarczycielami punktów. Można więc wysnuć wniosek, że nowe tłumiki wyrównały poziom.

Od sezonu 2015 ponownie mają być wprowadzone tłumiki przelotowe. O homologację wciąż walczą przedstawiciele Poldemu - tłumika konstrukcji Leszka Demskiego. Pod koniec grudnia odbyły się kluczowe testy tego urządzenia. Czy wprowadzenie przelotowych "rur" ponownie wywróci do góry nogami żużlową hierarchię. Czy znów rozpocznie się wyścig tunerów? Odpowiedzi na te pytania poznamy w najbliższych miesiącach.

Źródło artykułu: