- Sam Peter chciał i nadal chce jeździć w Częstochowie. My jednak kalkulujemy i chcemy, by nasza drużyna była waleczna, ale nieprzepłacona. Pewnie, że Peter Karlsson by się przydał, bo nawet i Dawid Stachyra był za jego obecnością we Włókniarzu. Przedstawiliśmy swoje warunki Szwedowi, a pragnę dodać, że dajemy w Częstochowie warunki przyziemne. Nikt tutaj nie zostaje przepłacany, zgodnie z tym, co umawiałem się z odpowiednimi ludźmi w żużlowej centrali. Podpisujemy bardzo przejrzyste i normalne kontrakty, na miarę naszych możliwości. Zresztą te umowy są do wglądu dla ludzi z centrali żużlowej - powiedział prezes SCKM Włókniarz, Michał Świącik.
[ad=rectangle]
Peter Karlsson mógłby być we Włókniarzu zawodnikiem, który z racji swojego ogromnego doświadczenia świeciłby przykładem dla częstochowskich młodzieżowców i służył swoją poradą. Jak jednak przekonują w Częstochowie, adepci mają już zawodnika, którego dobrze znają i cenią jego opinie.
To Borys Miturski. Klub uznał, że na siłę nie warto tego zmieniać. Miturski to autorytet, tym bardziej, że łączy wiele funkcji. Jest nie tylko zawodnikiem, ale również wiceprezesem SCKM, dba o klubowy sprzęt i bierze udział w negocjacjach kontraktowych, zaczyna właśnie kurs instruktora żużlowego, a warsztatu na częstochowskim stadionie praktycznie nie opuszcza. Doskonale zna częstochowskie środowisko. Trudno się więc dziwić, że ma spory posłuch u młodych. Ponadto sam ma dopiero 25 lat i potrafi znaleźć z juniorami wspólny język.
- Pewnie z Karlssonem mielibyśmy duże szanse na walkę o pierwsze miejsce. Jest to bardzo dobry zawodnik, miał najwyższą średnią w II lidze. Ale budując zespół musimy zachować rozsądek. Temat Petera nie jest u nas zamknięty, ale nie jestem w stanie powiedzieć, co z niego wyniknie - zakończył Świącik.