- List intencyjny to wyrażenie intencji, a nie wyrażenie zobowiązania. Moralność i postawę Leona Madsena pozostawiamy do oceny kibiców. Klubowi GKM Grudziądz zostaje droga powszechnego sądu i wykazanie strat wizerunkowych i finansowych - takie stanowisko na temat listów intencyjnych otrzymaliśmy ze Speedway Ekstraligi.
[ad=rectangle]
Jeszcze dalej w swojej ocenie idzie Piotr Szymański, przewodniczący Głównej Komisji Sportu Żużlowego, który na stronie polskizuzel.pl zajął następujące stanowisko: - Pojawiły się informacje, że podpisywane masowo przez kluby i zawodników listy intencyjne to głupi wymysł Polskiego Związku Motorowego i Głównej Komisji Sportu Żużlowego czy też Ekstraligi Żużlowej. Prawda jest jednak taka, że my nie mieliśmy z tym nic wspólnego. Listy intencyjne to wymysł klubów, które chciały w ten sposób pochwalić się nowymi zawodnikami. Można i tak, choć trzeba wiedzieć, że list intencyjny jest niczym więcej jak umową dżentelmeńską. Tak naprawdę nie zobowiązuje żadnej stron do niczego.
Władze polskiego żużla nie mają zatem wątpliwości, że listy intencyjne nie stanowią zobowiązania obu stron do podpisania kontraktu. Odmiennego zdania jest Przemysław Nasiukiewicz z firmy Progres Management, radca prawny i menedżer zawodników. - Opierając się na doświadczeniach związanych z reprezentowaniem przeze mnie zawodników w negocjacjach kontraktowych z klubami, muszę powiedzieć, że tzw. "listy intencyjne" to w rzeczywistości nic innego, jak umowy przedwstępne. Strony zawierają umowę przedwstępną, gdy z powodu przeszkód prawnych lub faktycznych nie mogą w danej chwili zawrzeć docelowej umowy. Na przykład kupujący chce sobie "zarezerwować" mieszkanie w momencie, gdy developer nie ukończył jeszcze budowy. Podobnie, jeśli chodzi o sport żużlowy, strony chcą związać się kontraktem o profesjonalne uprawianie sportu żużlowego, jednak "okno transferowe" jeszcze się nie otworzyło. Strony zawierają w związku z tym umowę przedwstępną, która jest wzajemnym zobowiązaniem do zawarcia w przyszłości właściwej umowy przyrzeczonej (kontraktu). Polega to niejako na daniu obietnicy zawarcia w przyszłości umowy o treści opisanej w umowie przedwstępnej. W umowie przedwstępnej strony określają termin, do którego zobowiązują się zawrzeć umowę przyrzeczoną. W sytuacji, w której jedna ze stron uchyla się od zawarcia umowy przyrzeczonej, czyli w naszej sytuacji kontraktu o profesjonalne uprawianie sportu żużlowego, druga strona ma dwojakiego rodzaju uprawnienia. To są konkretne prawa ustanowione przepisami polskich ustaw. Po pierwsze, zgodnie z przepisem art. 390 § 2 ustawy Kodeks cywilny strona uprawniona do żądania zawarcia umowy przyrzeczonej może dochodzić jej zawarcia na drodze sądowej, wbrew woli drugiej strony. Prawomocne orzeczenie sądu, zgodnie z przepisem art. 1047 ustawy Kodeks postępowania cywilnego oraz przepisem art. 64 k.c., które zobowiązuje dłużnika do złożenia oświadczenia woli o zawarciu umowy przyrzeczonej, zastępuję takie oświadczenie dłużnika. Innymi słowy, po uprawomocnieniu się orzeczenia wydanego przez sąd, kontrakt o profesjonalne uprawianie sportu żużlowego zostaje pomiędzy klubem i zawodnikiem zawarty bez złożenia oświadczenia woli bezpośrednio przez jedną ze stron. Orzeczenie sądu zastępuje to oświadczenie. Innym uprawnieniem strony, która bezskutecznie domaga się zawarcia umowy przyrzeczonej jest uprawnienie do wystąpienia do sądu z roszczeniem odszkodowawczym. Niedopuszczalne jest natomiast realizowanie obu uprawnień (zawarcie umowy w drodze orzeczenia sądu i odszkodowania) jednocześnie - powiedział Nasiukiewicz.
Jak wskazuje mec. Przemysław Nasiukiewicz o rodzaju czynności prawnej nie decyduje jej nazwa nadana przez same strony, tylko treść tej czynności. Opierając się na przykładzie opublikowanego przez SportoweFakty.pl "listu intencyjnego", który podpisany został przez Leona Madsena i GKM Grudziądz wskazać należy, iż strony określiły w nim termin, w którym zostanie zawarta umowa przyrzeczona, ustaliły warunki, w tym między innymi warunki finansowe, jakie klub oferuje zawodnikowi, a pod treścią "listu" znajdują się podpisy obu stron. W tym przypadku nie można więc mówić o jednostronnej czynności prawnej, o jakimś jednostronnym wyrażaniu intencji, a o czynności dwustronnej, jaką jest umowa przedwstępna.
Przypadek Leona Madsena był najgłośniejszy w ostatnim czasie. Władze grudziądzkiego klubu nie podjęły jeszcze decyzji, czy zostaną poczynione kroki prawne w tej sprawie.
Listy intencyjne do kosza? Niekoniecznie!
Wiele kontrowersji wywołuje podpisywanie przez kluby listów intencyjnych. Co na temat tego rodzaju porozumień sądzą władze polskiego żużla?
Źródło artykułu: