Medal innego koloru niż złoty będzie porażką - rozmowa z Krystianem Pieszczkiem, żużlowcem SPAR Falubazu

Krystian Pieszczek chce ze SPAR Falubazem walczyć o złoty medal DMP. Nowy junior zielonogórskiego klubu wie, że trafił do klubu z ambicjami, gdzie chce się rozwijać i być może zostać tam na dłużej.

Maciej Kmiecik: Rozmawiamy podczas obozu kadry w Wałczu. Jakie korzyści możecie wynieść z takiego zgrupowania kadry?

Krystian Pieszczek: Taki obóz to bardzo dobra forma integracji z kolegami i możliwość nauczenia się czegoś nowego. Oprócz ciężkich ćwiczeń, jest także czas na śmiech i luźniejsze rozmowy. Nie ma co jednak ukrywać, dostajemy w kość, co bardzo mnie cieszy. To jedyna droga do tego, by być dobrze przygotowanym do sezonu.
[ad=rectangle]
Doświadczenia z takiego zgrupowania możecie wykorzystać w swoim indywidualnym toku przygotowań?

- Owszem. Trener Cieśliński przygotował specjalne ćwiczenia pod kątem naszej dyscypliny sportu. Wpływają one bardzo pozytywnie na nas. Odczuwamy trudy tych treningów w mięśniach.

Jak zaaklimatyzowałeś się w Zielonej Górze?

- Na co dzień ćwiczę u siebie na miejscu, ale staram się także jeździć na treningi do Zielonej Góry. Zostałem bardzo dobrze przyjęty w nowym środowisku. To są dopiero początki, ale jestem przekonany, że nie będzie problemu z aklimatyzacją.

Pierwszy raz w karierze zmieniłeś barwy klubowe, choć pewnie z takim zamiarem nosiłeś się już wcześniej?

- Niestety, poprzedni sezon był dla mnie praktycznie stracony. Być może gdybym wcześniej odszedł z Gdańska, byłbym od krok dalej. Jak patrzę na to, w którym miejscu jestem teraz, niektórzy koledzy mi odskoczyli, a przecież byłem na równi z nimi. Tak naprawdę to był stracony rok. Trochę żałuję, że tak się stało. Kolejny sezon będzie dla mnie wyzwaniem. Chciałbym jeździć jak najlepiej i pokazać na co naprawdę mnie stać.

Jak ocenisz drużynę SPAR Falubazu Zielona Góra?

- Na pewno będę miał się od kogo uczyć. W drużynie mamy wielu doświadczonych i bardzo dobrych zawodników. Tym również kierowałem się przy wyborze klubu.

Względy finansowe też były ważne? Wszak w klubie z Gdańska krucho było chyba z pieniędzmi?

- Pieniądze są ważne, ale nie najważniejsze. Kierowałem się m.in. atmosferą jaka panuje w Falubazie. Do Zielonej Góry przychodzą zawodnicy i raczej rzadko kto odchodzi stamtąd. Tak jak wspomniałem, fakt że jeździć tam będzie kilku doświadczonych żużlowców, miał dla mnie także znaczenie, żeby podpisać tam kontrakt. Będę starał się jeździć jak najlepiej. Zobaczymy, jak to się dalej potoczy i czy w Zielonej Górze zakotwiczę na dłużej.

Ale nie zaprzeczysz, że wybierając klub, kierowałeś się także jego stabilnością finansową, zważywszy na twoje doświadczenia z Gdańska?

- Na pewno w moim przypadku ma to też znaczenie. Jazda w stabilnym finansowo klubie pozwoli mi remontować silniki na czas. W Gdańsku nie miałem takiej możliwości. Zdarzało się, że jechałem na zawody na niewyremontowanym sprzęcie i na starych sprzęgłach. Trudno w takim przypadku o rozwój kariery.

Wydajesz się pewniakiem do miejsca w juniorskim składzie. Dobrze chyba jednak mieć konkurencję w zespole?

- Oczywiście. Konkurencja nie zaszkodzi. To jest na pewno motywacja. Konkurencja przyda się zarówno na treningach jak i na zawodach. Chodzi jednak o to, by sobie nie przeszkadzać. Mam nadzieję, że obojętnie z kim stworzę parę juniorską, będziemy razem dowozić cenne punkty dla Falubazu.

W Zielonej Górze chyba nie ma planu minimum. O jakie cele będziecie walczyć?

- Cel jest jeden - złoty medal. Uważam, że każdy medal innego koloru będzie porażką zarówno moją jak i drużyny. Będziemy na pewno walczyć, by zrealizować marzenia kibiców, sponsorów, zarządu i swoje. Poprzedni sezon nie zakończył się sukcesem, dlatego w Zielonej Górze zakontraktowano dwóch nowych zawodników, by było lepiej.

Krystian Pieszczek wierzy, że przejście do Zielonej Góry pozwoli mu się rozwijać
Krystian Pieszczek wierzy, że przejście do Zielonej Góry pozwoli mu się rozwijać

Kto twoim zdaniem będzie waszym najgroźniejszym rywalem?

- Żużel jest zmienny i nieprzewidywalny. Nie ma sensu spekulować. Nie takie dream teamy już zawodziły, więc poczekajmy do sezonu i zobaczymy, kto będzie mocny na torze.

W zeszłym roku byłeś w finałach IMŚJ. Jakie cele masz na kolejny sezon?

- Przede wszystkim chciałbym przebrnąć przez krajowe eliminacje do IMŚJ, bo to jest największe wyzwanie. Wystarczy jeden defekt lub inny pech, by plany legły w gruzach. Postaram się oczywiście powalczyć o przepustkę do mistrzostw świata. Chciałbym również wywalczyć sobie miejsce w składzie reprezentacji Polski na DMŚJ. Finał tej imprezy jest w Australii i z pewnością warto byłoby tam polecieć, bo przecież nie każdy żużlowiec ma szansę, by jeździć na innym kontynencie.

Źródło artykułu: