Ekstraligę już teraz stać na 10 drużyn
To już pewne, że Nice Polska Liga Żużlowa pojedzie w siódemkę. Jak to skomentuję? Jednym słowem - porażka. Konsekwencje są oczywiste i nie ma sensu się nad tym rozwodzić. Telewizja się pewnie nie wycofa, sponsor też, ale trzeba zwrócić uwagę na jedną rzecz. Drużyny nie są zainteresowane awansem. Słyszałem, że Krosno odmówiło. Mieli szansę jazdy w pierwszej lidze, której już pewnie w życiu mieć nie będą. A już na pewno nie przez najbliższe 10 lat. Jeśli nie mają ambicji sportowych, to... gratuluję pomysłu.
[ad=rectangle]
Pani Marta Półtorak niedawno napisała, że Nice PLŻ cierpi przez zamieszanie w Ekstralidze i w tym przypadku się z nią zgadzam. Zresztą, w tym miejscu powtórzę to, co mówiłem wcześniej. W Ekstralidze powinno być nie osiem, tylko dziesięć ekip. Poza tym powinna być jeszcze tylko jedna liga. Znalazłoby się w niej pewnie 12 lub 14 ekip. Wtedy należy odejść od fazy play-off i jechać każdy z każdym. Byłoby sporo meczów i kibic byłby zadowolony.
Od razu pojawią się pewnie komentarze przeciw, że będzie pełno meczów do jednej bramki. Dlaczego tak jednak miałoby być? Mówimy cały czas, że kluby nie szkolą młodzieży i to jest wielki problem polskiego żużla. Ja z kolei uważam, że największy polega na tym, że zawodnicy kończą wiek juniora, nie są na tyle silni, by przebić się w najlepszych ekipach i często zostają mechanikami. W takiej lidze jaką proponuję mogliby się spokojnie odnaleźć.
Zresztą, weźmy na tapetę bardzo silny Ostrów. Czemu oni mają jechać do słabej Łodzi najsilniejszym składem? Mogą przecież zakontraktować większą liczbę żużlowców i przyjechać do nas drugim garniturem. Nie trzeba podpisywać gwarancji startowych i podejmować ryzyko. Chcieliby oszczędzić kasę, wzięliby słabszych i mogliby dostać lanie. Liga byłaby ciekawa i nieprzewidywalna.
Zawodnicy mówią, że chcą zarabiać. Jako argument podają małą liczbę meczów. Na zachodzie jadą za mniejszą kasę. Teraz byłoby więcej spotkań i wcale nie trzeba podnosić kosztów.
W Ekstralidze jest jak na razie osiem ekip. Chciałbym się dostać do tego towarzystwa, nawet jeśli nie ma planów zwiększenia liczby ekip. Nie wiem, czy jest szansa na zmiany w tym zakresie, bo nie zasiadam we władzach polskiego żużla. W przeszłości było już 10 ekip, później był powrót do ośmiu, więc czemu za chwilę znowu ma nie być o dwie drużyny więcej.
Zresztą twierdzę, że Ekstraligę stać na to już dziś. Nie widzę większego problemu w stworzeniu dwóch dodatkowych drużyn, które pojadą z najlepszymi. Zawodników jest wystarczająco dużo. Sporo z nich zostało w pierwszej lidze, bo nie było już miejsca w Ekstralidze. Warunek sportowy jest do spełnienia już na dziś. Kluby muszą mieć tylko pieniądze. Proszę zwrócić uwagę, ilu zawodników idzie co roku z pierwszej ligi do Ekstraligi. Pierwsza liga nie jest wcale chłopcem do bicia, też mamy talenty i ciekawych jeźdźców.
Są też tacy, którzy mówią, że dziesięć ekip tak, ale musi być KSM. Z tym się akurat nie zgadzam. Jestem przeciwnikiem ograniczeń i sztucznym pchaniem słabszych do składu. Jeśli kogoś stać, to powinien mieć gwiazdy. Na tym polega wolny rynek. Ograniczać możemy go tylko w jednym przypadku - chodzi o interes dyscypliny. I uważam, że pod tym względem mamy obecnie dobre regulacje, które zakładają start dwóch polskich seniorów i juniorów. To jest odpowiednie rozwiązanie i w mojej ocenie nie należy go zmieniać. W piłce już dochodziło do sytuacji, że po boisku nie biegał nikt, kto mówił po polsku. W tym kierunku nie powinniśmy iść w żużlu, bo liczą się także sukcesy na arenie międzynarodowej.
Witold Skrzydlewski