O tym, że Darcy Ward może zostać uniewinniony informowaliśmy już wcześniej. Gdyby Australijczyk rzeczywiście był do dyspozycji KS Toruń od początku rozgrywek, to na pewno stanowiłby poważne wzmocnienie. - Wtedy mielibyśmy jednak nadmiar zawodników. Któryś z żużlowców zagranicznych musiałby nie jeździć. Mamy trzy miejsca, a z Wardem będzie czterech zawodników i jeszcze Kułakow - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Jacek Gajewski.
[ad=rectangle]
Menedżer toruńskiego klubu chciałby oczywiście, by Ward był jak najszybciej do jego dyspozycji. Z drugiej strony można zastanawiać się, jak walka o skład wpłynie na atmosferę w drużynie. Grigorij Łaguta, Chris Holder i Jason Doyle to żużlowcy, którzy podpisali kontrakty w Toruniu z przeświadczeniem, że będą startować w podstawowym składzie. - Doszedłby nam bardzo dobry zawodnik, który byłby wzmocnieniem. Z drugiej jednak strony będzie trzeba sobie jakoś rozsądnie z tym poradzić, żeby nie było napięć i konfliktów w drużynie. Takie sytuacje jednak się zdarzają i sam już je przerabiałem. W 2008 roku też mieliśmy więcej zawodników niż miejsc w składzie i jakoś sobie poradziłem. Jeśli spojrzymy też na to, co dzieje się w ostatnich latach, to należy zauważyć, że jest naprawdę dużo kontuzji. Sprawy losowe odgrywają ważną rolę i trzeba to wkalkulować - zauważył Gajewski.
Jeśli Ward pojedzie od początku rozgrywek, to KS Toruń będzie mógł uznać, że ma najlepszego rezerwowego w lidze - niezależnie od tego, który z zawodników przegra rywalizację o skład. Podobny komfort mają jedynie w Lesznie. - To jest dobra sytuacja, jeśli uda się rozwiązać temat, kto jedzie i dlaczego. Wszystkie zasady w klubie muszą zostać wtedy sensowne ułożone. Nie może być niedomówień. W przypadku wydarzeń losowych drużyna może być w komfortowej sytuacji. Łatwe to jednak nie będzie, bo trzeba uniknąć konfliktów w zespole - zakończył Gajewski.