Trybunał Związku nałożył na Fina 30 tysięcy złotych kary za nieobecność na meczu z KSM Krosno, który odbył się w 2013 roku. Grzywnę rozłożono na raty, a połowę kwoty zdecydował się zapłacić ówczesny klub Timo Lahtiego - MDM Komputery Dreier ŻKS Ostrovia. Zawodnik nie uregulował reszty płatności, w związku z czym został zawieszony przez Główną Komisję Sportu Żużlowego.
[ad=rectangle]
Lublinianie, którzy podpisali z nim kontrakt na sezon 2015, zamierzają przyjrzeć się całej sprawie. Jak przyznają, nie są w stanie stwierdzić, czy Lahti może startować obecnie w rozgrywkach ligowych. - Podchodzimy do tego bardzo spokojnie. Zamierzamy wysłać pismo do GKSŻ z prośbą o interpretację, czy Lahti ma prawo startować w naszych barwach czy też nie. Na pewno nie pozwolimy sobie na wystawienie zawodnika, wobec którego jest choćby cień regulaminowych wątpliwości - zapowiedział prezes klubu, Andrzej Zając.
KMŻ Lublin zaznacza jednocześnie, że nie zapłaci ewentualnej grzywny za samego zawodnika. - Jeżeli GKSŻ potwierdzi nam to, że Lahti musi uregulować wspomniane pieniądze, to będzie to tylko i wyłącznie jego problem. Nie możemy płacić kar za zawodników. Sądzę, że Timo zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji i podejdzie do tego racjonalnie. Nam także zależy przecież na tym, by sprawa została wyjaśniona, a on mógł pojawić się w naszym składzie - zakończył prezes KMŻ Lublin.
KMŻ Lublin nie będzie płacić kary za Timo Lahtiego
Główna Komisja Sportu Żużlowego zawiesiła w październiku Timo Lahtiego, który nie zapłacił nałożonej na niego grzywny. Nie przeszkodziło mu to jednak w podpisaniu kontraktu z KMŻ Lublin.