W tej chwili trudno powiedzieć, jak będzie wyglądać ostatecznie skład Nice PLŻ i PLŻ 2. Licencji nie otrzymały kluby z Częstochowy i Gdańska. Z ubiegania się o nią zrezygnowali opolanie. Nie najlepsza jest także sytuacja w Bydgoszczy. To wszystko może sprawić, że w PLŻ 2. pojadą zaledwie cztery zespoły. Kłopoty może mieć także Nice PLŻ, której grozi start tylko sześciu drużyn. - Mam wrażenie, że nad tym co się obecnie dzieje, nikt już kompletnie nie panuje. Błędy zarządzających, klubów, a także te dotyczące nadzoru spowodowały, że w tej chwili wszyscy działają ad hoc. Tak dzieje się każdego dnia, kiedy pojawiają się nowe informacje i fakty. Już chyba czas przyjąć jakieś zasady na wiele lat i ich się sztywno trzymać. Raz jesteśmy elastyczni, innym razem nie i mamy totalny bałagan - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Krzysztof Cegielski.
[ad=rectangle]
W kontekście ostatnich wydarzeń podjęcie konkretnych decyzji będzie jednak konieczne. Pomysłów na rozwiązanie sytuacji w niższych ligach, gdzie panuje obecnie chaos, jest bardzo dużo. - Zaczęło się nawet mówić o połączeniu pierwszej i drugiej ligi, a ja bym od razu wyszedł od tego, czy jest w ogóle taka możliwość formalno-prawna - mówi w rozmowie z naszym serwisem Sławomir Kryjom. - Bardzo często w poprzednich latach pojawiały się już takie próby. Zawsze na przeszkodzie stawał Regulamin Sportu Żużlowego, który uniemożliwiał takie rozwiązanie przed danym sezonem rozgrywkowym - dodaje były menedżer Unibaksu Toruń.
Dla PLŻ 2. pewnym ratunkiem może być podwójna runda zasadnicza. Trudno jednak taki pomysł uznać za rozwiązanie problemu, przed którym staje obecnie polski żużel. - Pewnie skończy się na tej podwójnej rundzie zasadniczej. Co będzie za rok? Nie wiem, bo sytuacja finansowa większości klubów jest zła lub bardzo zła. To żadna nowość. Na ten moment nie znamy jeszcze losu bydgoskiej Polonii. To wszystko jest przykre, ale traktuję to osobiście jako pokłosie zaniedbań, które miały miejsce w ostatnich latach. Każdy, kto był przez moment w środowisku, doskonale wie, jaka była sytuacja finansowa poszczególnych ośrodków. Samorządy ograniczają finansowanie, miasta są same zadłużone i zaczyna brakować pieniędzy na rynku. Mamy problem w Gdańsku i Częstochowie, ale on polega na tym, że decyzje zostały już podjęte. Wiele wskazuje jednak na to, że są kluby, które dopiero za chwilę będą się zmagać z kłopotami - przekonuje Kryjom.
Nie brakuje opinii, że ze wszystkich lig stabilna sytuacja jest tylko w PGE Ekstralidze. Pełne ośmiozespołowe zestawienie, pozyskanie sponsora rozgrywek i nowa umowa telewizyjna to niewątpliwe sukcesy najwyższej klasy rozgrywkowej. W niższych ligach trudno szukać pozytywów. - Ale i tak słyszy się, że w jednym czy drugim klubie ekstraligowym zawodnicy nie otrzymali pieniędzy kontraktowych. A mamy równy miesiąc do rozgrywek ligowych. Trudno na to wszystko patrzeć z optymizmem. Nie ulega jednak wątpliwości, że doszło do ogromnego rozwarstwienia. Dziś pomiędzy Ekstraligą a pozostałymi klasami rozgrywkowymi zrobiła się przepaść. Ekstraliga jest fajna pod względem marketingowym i atrakcyjna dla kibiców. W niższych ligach już tak kolorowo nie jest. Tak jest od dłuższego czasu i pytanie, jak to zostanie rozwiązane - kończy Kryjom.