Moim zadaniem będzie zapewnienie dobrej atmosfery w zespole - rozmowa z Tadeuszem Wienckiem

W czwartek menadżerem ds. sportowych został Tadeusz Wiencek. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Wiencek opowiedział m.in. o nowym stanowisku w PSŻ Poznań, koncepcji budowy składu, Danielu Pytelu i żużlu w Warszawie.

Menadżer ds. sportowych to w Poznańskim Stowarzyszeniu Żużlowym funkcja nowa. Proszę powiedzieć, jakie będą pana obowiązki.

Tadeusz Wiencek: Takie stanowiska są w innych klubach, ale przyznam, że nie wiem, jak wyglądają. Dla mnie to również będzie nowość, ale wraz z zarządem ustaliśmy zakres moich obowiązków. Główną moją rolą będzie zapewnienie w zespole odpowiedniej atmosfery, co najmniej tak dobrej, jaka była w sezonie 2008. Drugim obowiązkiem będzie wybór kadry na cały sezon oraz poszczególne mecze, oczywiście po konsultacjach z trenerem, kadry takiej, aby osiągnąć odpowiedni wynik sportowy. Wreszcie wziąłem na siebie także obowiązek zapewnienia klubowi płynności finansowej tak, aby zawodnicy dostawali należne wypłaty na czas. Jest to ważne szczególnie na początku roku, gdy duże środki zawodnicy inwestują w sprzęt. Raty od sponsorów czy dotacje z Urzędu Miasta nie zawsze wpływają systematycznie, czasami są opóźnienia i trzeba łatać powstałe dziury, to również będzie moim zadaniem.

W dalszym ciągu będzie pan także sponsorował poznański żużel. Czy w związku z tym Milion Team zostaje w nazwie zespołu?

- Nazwa Milion Team zostaje w nazwie, ale jeżeli pojawi się duży, strategiczny sponsor, to zgodzę się ją odsprzedać.

Czy jest szansa na takiego sponsora?

- Prowadziliśmy rozmowy z dużym międzynarodowym podmiotem, który miałby możliwość wejść do klubu na poziomie sponsora strategicznego. Niestety centrala w Paryżu, z uwagi na kryzys finansowy, wycofała się.

Głównym celem transferowym na najbliższe dni jest zatrzymanie w Poznaniu Adama Skórnickiego. Czy jednak jest plan B, gdyby nie udało się tego zrobić?

- O Adama Skórnickiego będziemy walczyć do ostatniej prostej, ale nie będzie to łatwe. Trudno będzie spełnić nam wymagania, które postawił Adam wraz ze swoim prawnikiem. Nie chodzi tylko o kwestie finansowe, chociaż jak na IMP, to żądania Adama nie są wygórowane, ale także o pewne zabezpieczenia, które dla klubu są bardzo niebezpieczne. Myślę, że w ciągu kilku dniu powinno się wszystko wyjaśnić. Oczywiście jako menadżer nie mogę sobie pozwolić na to, żeby zostać na lodzie. Dlatego w przypadku, gdyby nie udało nam się zatrzymać Skórnickiego, rozmawiamy z dwoma zawodnikami, którzy mają za sobą starty w ekstralidze. Nazwisk nie zdradzę, ale powiem, że szczególnie jedno byłoby hitem.

Adam Skórnicki lub ktoś, kto ma go zastąpić. Jakie jeszcze plany transferowe ma PSŻ Poznań?

- Musimy pozyskać jednego seniora, czyli Adama lub jakiegoś innego polskiego żużlowca oraz co najmniej jednego juniora.

Czy mógłby zdradzić pan szczegóły ruchów transferowych dotyczących młodzieżowców?

- Prowadzimy rozmowy z polskim juniorem, który ma bardzo dobre wsparcie sprzętowe i sponsorskie. Jest to duże ryzyko, ale i duża nadzieja, dlatego prawdopodobnie wkrótce podpiszemy kontrakt. Ten zawodnik ma potencjał, chociaż licencję żużlowca zdawał późno. Po odpowiednim przepracowaniu zimy może być dużym wzmocnieniem naszej pary juniorskiej.

Czy Maciej Piaszczyński jest brany pod uwagę?

- Maciej na dzień dzisiejszy nie złożył nam żadnej oferty, ale w zarządzie są głosy, żeby podjąć z nim rozmowy. Rok temu zaproponowaliśmy Maciejowi bardzo dobry dwu lub trzyletni kontrakt, który zapewniał i zabezpieczał my rozwój sportowy. Był to lepszy kontrakt, niż miał Daniel Pytel. Mimo tego Maciej podjął niezrozumiałą dla mnie decyzję, by przenieść się do Ostrowa, gdzie jasne było, że pierwszym młodzieżowcem będzie Adrian Gomólski. Tam znacznie stracił formę i jest pytanie, czy będzie potrafił ją odbudować, szczególnie, że - nie ma co tego ukrywać - ma skłonności do tycia. Podsumowując - jest taka opcja, ale nie jest to najważniejszy kandydat.

Czy w Poznaniu pojawią się zawodnicy zagraniczni?

- Nie ma tematu zawodników zagranicznych. Jedynym obcokrajowcem będzie Anders Andersen, który ma ważny kontrakt. Żadnych innych kontraktów nie przewidujemy. Robimy to z dwóch powodów. Po pierwsze - nasza sytuacja jest taka, a nie inna. Po drugie - mamy kontrakt z szóstym seniorem, jeżdżącym drugim trenerem - Grzegorzem Kłopotem. Gdyby któryś nasz senior, czego nikomu nie życzę, złapał kontuzję, w jego miejsce wskoczy właśnie Grzegorz. Gdyby jednak dopadła nas plaga kontuzji, to wtedy oczywiście będziemy rozważać zakontraktowanie kogoś z zagranicy.

Proszę wyjaśnić, jaką rolę w drużynie będzie miał Grzegorz Kłopot.

- Grzegorz podpisał kontrakt jako zawodnik, ale od 1 grudnia ma także umowę jako trener, żeby miał środki finansowe na przygotowanie do sezonu. Jak każdy inny zawodnik ma przygotować się do jazdy i będzie zawodnikiem oczekującym. Drugim jego zadaniem będzie szkolenie adeptów sportu żużlowego.

Czy to oznacza, że klub ma plan szkolenia młodych żużlowców?

- Powołany na drugiego trenera Grzegorz Kłopot ma się właśnie zająć tym bardziej kompleksowo. Oczywiście w Poznaniu nie będzie to łatwe, bo na obiekcie nie mamy boksów czy warsztatu, dlatego obowiązek przygotowania młodych zawodników w dużej mierze spadnie na rodziców, opiekunów czy sponsorów. Na razie mamy trzech adeptów, dojdzie kolejny z Zielonej Góry. Myślę, że dwóch z nich w przyszłym roku będzie gotowych do egzaminu na licencję. Dodatkowo na początku sezonu przeprowadzimy akcję promocyjną i liczymy, że pojawi się kilku kolejnych młodych chłopaków. Jest to dla nas ważne, bo od 2010 roku każdy klub musi mieć zespół młodzieżowy. Chcemy mieć go złożonego z własnych zawodników, a nie sprowadzonych z innych klubów, bo po pierwsze - trudno takich znaleźć, a po drugie - klubowi macierzystemu trzeba wypłacić do 70 tys. zł ekwiwalentu za wyszkolenie.

Powiedział pan, że zawodników zagranicznych nie będzie m.in. z uwagi na koszty. Wielu prezesów mówi tymczasem, że żużlowy z zagranicy są tańsi.

- Zależy o jakich zawodnikach rozmawiamy. Żużlowcy zagraniczni, którzy reprezentują poziom taki, jak obecni zawodnicy PSŻ, lub wyższy, nie są tani. Widząc co dzieje się w Polsce, oni również żądają kwot za podpisanie kontraktu, dodatkowo wymagają dużych kwot za dojazd, które kilkukrotnie przekraczają rzeczywiste koszty, no i oczywiście żaden z nich za 100 euro za punkt jeździć nie będzie.

Na droższych i lepszych nas nie stać, a i nie do końca są nam niezbędni, bo przecież nie będziemy bić się o awans, bo ze względu na obiekt, w ekstralidze na razie nie będziemy jeździć.

Jednym z pana zadań ma być ustalanie składu, czy to oznacza, że trener Zbigniew Jąder nie będzie miał w tym zakresie autonomii?

- Trener będzie miał autonomię. Ingerencja może być tylko wtedy, gdy wynik, który będzie osiągany przez zespół nie będzie uzasadniony ekonomicznie. Przykład - jedziemy do Tarnowa i po kilku biegach widać, że nie mamy szans na zwycięstwo. Moim zadaniem będzie zadbanie o to, żeby ten mecz jak najmniej kosztował. Nie oznacza to oczywiście, że nie będziemy walczyć do końca, ale w sytuacji, gdy będziemy przegrywać znacznie np. puszczanie dżokera, który sporo kosztuje, nie będzie miało sensu, bo już nic nie zmieni. Sytuacja odmienna może mieć miejsce na własnym torze, gdzie nie będą interesować nas jednostronne pojedynki, które sporo kosztują, a i kibicom niezbyt się podobają, dlatego warto w takich meczach dać szansę młodszym zawodnikom, żeby zdobywali doświadczenie. To wszystko trener rozumie i myślę, że na tym polu nie powinno być problemów, chociaż po roku pracy z panem Jąderem nie mogę wykluczyć, że jakieś tarcia się pojawią.

Porozmawiajmy o zawodniku, z którym jest pan związany…

- Daniel ma przed sobą trudny sezon, pierwszy w gronie seniorów. Podchodzi do tego rozsądnie i odpowiedzialnie. Podjął treningi nie tylko w Zielonej Górze z ZKŻ, ale i współpracuje ze znanym w środowisku dr Marianem Misiakiem. Daniel stawia sobie wysokie cele - chce mieć pewne miejsce w składzie, a także dobrze prezentować się w zawodach indywidualnych. Solidnie i właściwie przepracuje zimę, co powinno przynieść efekty w ciągu sezonu.

Nie obawia się pan zarzutów, że jako menadżer będzie faworyzował Pytela?

- Nie sądzę, żeby pojawiały się takie głosy. Daniel jeździ już trzy lata w Poznaniu i nigdy, jako członek zarządu, nie podejmowałem żadnych kroków, aby go forować. Zawsze decyzję o tym, kto jedzie, a kto nie, podejmował trener w oparciu o aktualną dyspozycję. Myślę, że dalej tak będzie. Ponadto była rozmowa z zawodnikami i wszyscy zgodzili się na to, że odpuszczą po dwa mecze, dzięki czemu każdy senior będzie miał na koncie 14 spotkań. Sądzę, że to dobre rozwiązanie, które przełoży się na dobrą atmosferę w zespole, a to na dobry wynik sportowy.

Na koniec chciałem porozmawiać o żużlu w stolicy. Jakiś czas temu zaangażował się pan w reaktywację speedwaya w Warszawie. Przy pana udziale miały odbyć się trzy turnieje, GKSŻ chciała tam organizować Finał IMP. Temat upadł?

- Temat upadł, bo do tanga trzeba dwojga, a w tym przypadku nawet i trojga. GKSŻ chciała pomóc i zorganizować w stolicy finał IMP. Ja ze Speedway Milion Team chciałem pomóc zorganizować trzy turnieje, na jeden uzyskaliśmy nawet patronat Prezydent Warszawy, Hanny Gronkiewicz-Waltz. Do tego wszystkiego potrzebny jest jednak dobrze przygotowany tor. Zarząd Warszawskiego Towarzystwa Żużlowego nie mógł lub nie był w stanie doprowadzić toru do stanu używalności, więc na razie nie tematu.

Komentarze (0)