Pechowy występ Piotra Świderskiego w Rawiczu. "Przyjechałem tutaj wygrać"

Piotr Świderski był jednym z największych pechowców Eliminacji Złotego Kasku w Rawiczu. Problemy sprzętowe pozbawiły zawodnika MONEYmakesMONEY.pl Stali Gorzów awansu do finału tych rozgrywek.

Piotr Świderski był upatrywany jako jeden z faworytów rawickiego turnieju eliminacyjnego do Złotego Kasku. Zawodnik MONEYmakesMONEY.pl Stali Gorzów doskonale zna obiekt Kolejarza. Jednak już w pierwszym swoim wyścigu miał dużego pecha. Na pierwszym łuku zabrakło mu paliwa. "Świder" szybko odkręcił kranik i kontynuował jazdę, lecz o zdobyciu punktów nie było mowy. 
[ad=rectangle]
Ostatecznie Świderski sklasyfikowany został na dziesiątym miejscu, a na swoim koncie zapisał sześć "oczek". - Był to występ z przygodami. Tak to się odbywało, że było przygód bez liku. Zaczęło się od powtarzanego pierwszego wyścigu. Jechaliśmy go trzy razy. Za każdym razem byłem pierwszy, a w tej najważniejszej odsłonie, która się odbyła i została zaliczona, byłem ostatni, bo zapomnieliśmy po prostu otworzyć kraników od paliwa - przyznał "Świder".

To jednak dla Świderskiego nie był koniec pecha. W ostatnim biegu na pierwszym łuku czwartego okrążenia zanotował on defekt na prowadzeniu. - Później zmieniłem motocykl, robiliśmy korekty przełożeń. Z wyścigu na wyścig było coraz lepiej, ostatnie dwa już były całkiem fajne, ale w ostatnim biegu miałem defekt na prowadzeniu. Padły prądy, aparat zapłonowy. Wszystko, co można było złapać, to mieliśmy - stwierdził Świderski.

Gdyby żużlowiec mistrzów Polski w siedemnastej gonitwie dojechał do mety na pierwszym miejscu, to mógłby się cieszyć z awansu do finału Złotego Kasku jako rezerwowy. - To też by była dla mnie porażka. Przyjechałem tutaj wygrać, a przynajmniej pewnie awansować z pierwszych miejsc. Nie udało się, taki jest żużel. Rywale byli lepsi - zakończył "Świder".

Źródło artykułu: