Jarosław Hampel: Jedyna słuszna decyzja. Finał starano się rozegrać dla kibiców

Jarosław Hampel był przekonany, że na przemokniętej nawierzchni leszczyńskiego toru nie dało się rozegrać finału MPPK. Próby jego odjechania podejmowane były z uwagi na kibiców.

W tym artykule dowiesz się o:

Pół godziny po planowanym terminie rozpoczęcia niedzielnego finału MPPK w Lesznie sędzia Marek Wojaczek uznał, że zawody trzeba odwołać. - Decyzja była słuszna i jedyna tak naprawdę, jaka mogła zapaść. Nie było możliwości, by rozegrać w niedzielę finał MPPK. Pierwszy wiraż leszczyńskiego toru był zalany wodą. Znajdowało się tam sporo błota. Nie dało się w takich warunkach rozegrać zawodów, żeby można było się ścigać się w normalnych warunkach - ocenił Jarosław Hampel.
[ad=rectangle]
Żużlowiec SPAR Falubazu ma wątpliwości czy dałoby się nawet jeździć pojedynczo na takim torze. - Nawet gęsiego trudno byłoby jeździć, bo naprawdę nawierzchnia była przemoknięta i śliska. Jakakolwiek kontrola motocykla byłaby prawie niemożliwa. Poza tym po prezentacji znowu zaczęło padać. Nie było w ogóle mowy, żeby rozegrać te zawody - dodał nasz rozmówca.

Część kibice, którzy zasiedli na Stadionie im. Alfreda Smoczyka miała pretensje, że od razu nie odwołano zawodów. Niepotrzebnie fatygowano szczególnie przyjezdnych fanów. Być może decyzję o odwołaniu zawodów można było podjąć wcześniej. - Przez trzy godziny nie padało i wydawało się, że pogoda się ustabilizowała. Niestety, ten pierwszy łuk był nie do jazdy. Staraliśmy się rozegrać ten finał ze względu na kibiców oraz fakt, że są to prestiżowe zawody. Trudno, niestety nie dało się ich odjechać - zakończył Jarosław Hampel.

Źródło artykułu: