Mistrzowie Polski muszą odłożyć start ligi na własnym stadionie. Zamiast tego pojadą do odległego Tarnowa, by zmierzyć się z brązowym medalistą zeszłorocznych rozgrywek. Na początku sezonu trudno wskazać faworyta tego pojedynku.
[ad=rectangle]
Kibice w Gorzowie będą jeszcze musieli poczekać na spotkanie swojej drużyny na Stadionie im. Edwarda Jancarza, a to wszystko z powodu przełożenia inauguracyjnej kolejki, która została storpedowana przez powrót zimy. Prezes MONEYmakesMONEY.pl Stali Gorzów nie ukrywa, że to gorsze rozwiązanie dla jego drużyny, która nie oczekuje łatwej przeprawy na torze przy ulicy Zbylitowskiej. - Zawsze jest lepiej zaczynać sezon od meczu przed własną publicznością. Wtedy ma się dodatkowego zawodnika. Przełożenie pierwszej kolejki bardzo nam skomplikowało kalendarz. Na początek mamy dwa wyjazdy: do Tarnowa i później do Grudziądza. Na pewno w żadnym z tych spotkań nie wystąpimy w roli faworyta, ponieważ gospodarze zawsze się spinają i chcą wygrać przed własną publicznością. W szczególności, gdy jest to pojedynek inauguracyjny. Moje obawy co do meczu w Tarnowie są spore, ale jedziemy z nadzieją na zwycięstwo - przyznał Ireneusz Maciej Zmora.
Jak sternik gorzowskiego klubu ocenia przygotowania swoich zawodników? Przypomnijmy, że drużynowi mistrzowie Polski nie dokonali żadnych zmian w składzie. - Patrzę na nich z optymizmem i wiarą w ich umiejętności. Nie ma u nas żadnego nowego zawodnika, znamy się od kilku lat. Wiemy, na co ich stać, a oni dadzą z siebie wszystko, by jak najlepiej być przygotowanym do pierwszego meczu. Początek sezonu zawsze jest jednak loterią, dopóki się wszystkiego nie poukłada. Przede wszystkim sprzętowo - zauważył prezes.
Żółto-niebiescy odjechali przed sezonem kilka sparingów, podczas których szczególnie martwić mogła postawa Krzysztofa Kasprzaka. Indywidualny wicemistrz świata trenował wraz z kilkoma kolegami z drużyny w Ostrowie Wielkopolskim, gdzie Stal gościła na treningach w środę i czwartek. Czy to wystarczy, aby sobie wszystko odpowiednio poukładać? - Krzysiu zmierza w bardzo dobrym kierunku. To zawodnik z najwyższej światowej półki i w tym roku na pewno będzie liderem naszej drużyny oraz żużlowcem, który będzie walczył o tytuł mistrza świata. Oby tylko zdążył z tymi przygotowaniami na pierwszą kolejkę - mówił Zmora.
Spotkanie z Unią Tarnów będzie pierwszym ligowym meczem dla obu drużyn. Czynników decydujących o wyniku może być wiele. Włodarz klubu z miasta nad Wartą położył nacisk na ten najbardziej oczywisty. - Zera. Drużyna, która przywiezie mniej zer - wygra te mecz. Mówię o tym, aby liderzy wygrywali swoje biegi, a druga linia przywoziła przynajmniej po jednym punkcie - wytłumaczył prezes Stali Gorzów.
Jak już zostało wyżej wspomniane, kibice w Gorzowie będą musieli nieco dłużej poczekać na pojedynek PGE Ekstraligi przy Śląskiej. Dopiero 10 maja zawita tam Fogo Unia Leszno, a tydzień później zaplanowano przeniesione z inauguracyjnej kolejki starcie z KS Toruń. Tak krótka przerwa może niezbyt dobrze wpłynąć na frekwencję, chociaż jest ona zależna także od innych czynników. - Nie jest to zbyt komfortowa sytuacja. Mecz z Toruniem zapowiadał się przy komplecie publiczności, więc mam nadzieję, że przełożenie go nie odbije się zbyt negatywnie na frekwencji. Nie bez znaczenia będą wyniki z dwóch meczów wyjazdowych. Im lepsza postawa zawodników, tym większa frekwencja na meczach z Lesznem i Toruniem - zwrócił uwagę 34-letni biznesmen.
Wiele więc zależy od zawodników i osiąganych przez nich rezultatów. Jak podkreśla prezes mistrzów Polski, każdy w klubie zdaje sobie z tego sprawę. Jeśli nie uda się przywieźć dobrego wyniku, to mecz z "Jaskółkami" może się odbić czkawką, dlatego Stal Gorzów chce powalczyć o zwycięstwo na Stadionie Miejskim w Tarnowie. - Wszyscy mają tę świadomość. W każdym klubie znaczna część wpływów pochodzi od kibiców, a fani oczekują od drużyny profesjonalnego podejścia, walki o każdy metr. Nawet jeśli spotkanie nie kończy się zwycięstwem, to kibic musi widzieć, że zespół ma zęba do walki - zakończył Ireneusz Maciej Zmora.