Warto przypomnieć, że w zeszłym sezonie Dawid Stachyra powrócił do polskiej Ekstraligi choć wcześniej sam mówił, że nie chciałby tego robić za szybko. Po zakończeniu wieku juniora postanowił wrócić do zespołu TŻ–u Lublin porzucając wtedy Ekstraligę na rzecz I ligi. – To był strzał w dziesiątkę – mówił wtedy zawodnik. – W Lublinie mam to, co najważniejsze – regularne starty. Będę chciał jeszcze pojeździć w I lidze sezon, dwa, by wejść do Ekstraligi jako w pełni ukształtowany zawodnik – tłumaczył Stachyra.
Życie jednak zweryfikowało te plany i w sezonie 2008 lubelski zespół zniknął z żużlowej mapy Polski, a Dawid Stachyra powrócił do ekstraligowego zespołu z Rzeszowa. Stachyra przyszedł jako uzupełnienie składu, a okazało się, że znajdzie się dla niego miejsce w podstawowym składzie, bo prezentował się naprawdę nieźle. Wprawdzie drużyna jeździła słabo więc złośliwi mogą mówić, że nie było to wielką sztuką, ale jednak wydaje się, że młody Stachyra jeździł powyżej oczekiwań. Sam Dawid też był zadowolony ze startów w Ekstralidze. – Uczę się od najlepszych – powiedział w jednym z wywiadów. – Bardzo ważne jest dla mnie, że walczę i nawet, gdy przegrywam, to jestem cały czas w kontakcie, a więc nie odstaję tak bardzo od tych najlepszych. Wiem, że robię jeszcze błędy, ale staram się wyeliminować. Bardzo chciałbym jeździć w Anglii, bo uważam, że jest to bardzo dobra szkoła żużla i tam na pewno stałbym się lepszym zawodnikiem – dodał Dawid.
Marzenie się spełnia…
Tak jak chciał, tak ma - od nowego sezonu Dawid Stachyra będzie miał okazję spróbować swoich sił na Wyspach. W zespole "Wiedźm” jego kolegami będą m. in. Jarek Hampel i Piotr Świderski. Wprawdzie liga angielska przeżywa kryzys, to jednak dla Stachyry wciąż przecież jest sporą szansą na podniesienie swoich umiejętności. Może nie będzie już tam tak wielu zawodników z czołówki jak wcześniej, ale Dawid będzie miał okazję poznać wiele nowych torów, które wymagają przecież sporych umiejętności technicznych.
Wreszcie Anglia to spore wyzwanie logistyczne, któremu nie każdy potrafi sprostać, a więc poza umiejętnościami na torze trzeba też wszystko dobrze zorganizować. Stachyra prawdopodobnie pozostanie w Rzeszowie, a więc moment na debiut w Anglii wybrał chyba najlepszy z możliwych, bo jednak nieporównywalnie łatwiej będzie mu pogodzić to wszystko ze startami w I lidze. O wiele trudniej byłoby mu gdyby w Polsce jeździł w Ekstralidze.