W niedzielę na Stadionie im. Edwarda Jancarza odbył się turniej jubileuszowy na 15-lecie startów Krzysztofa Kasprzaka. Była to świetna okazja do spotkania się z przyjaciółmi z toru i powrotu do przeszłości. Jak jubilat wspominał początek swojej przygody z motocyklami?
[ad=rectangle]
- Było to w Rawiczu, jak tata startował tam w 1996 roku. Był liderem, dużo punktów robił, a ja miałem trzynaście lat. Dostałem motor, na którym ojciec zrobił mistrza Polski. Pierwsze treningi nie były ciekawe. Inny świat, szybkość. Następnie pojechałem raz spod taśmy z zawodnikami z licencją z Rawicza i wygrałem. Później było już coraz lepiej. Jeździłem w Ostrowie, Świętochłowicach, po czym była decyzja, gdzie zdam licencję. Najlepiej w Lesznie, bo tam przecież mieszkaliśmy. Tam właśnie startowałem przez wiele lat, potem w Tarnowie dwa lata i teraz czuję się super tutaj w Gorzowie - zdradził wychowanek Unii Leszno.
Aktualny wicemistrz świata bardzo dobrze pamięta moment, gdy zdał licencję. Jego kariera nabrała rozpędu, a na kolejne lata plan jest jeden: zdobyć upragniony tytuł najlepszego jeźdźca globu. - Jak to się mówi: jak jeden dzień. Pamiętam, jak zapychałem motocykl taty na jego 15-leciu w Rawiczu. Teraz jest moje 15-lecie i ojciec przyjechał jako mój mechanik. Czas biegnie nieubłaganie i ostatnie 10 lat muszę wykorzystać maksymalnie - stwierdził "KK".
Zawody na torze przy Śląskiej mogły się podobać. Warunki torowe nie były najłatwiejsze, ale żużlowcy stworzyli wspaniałe widowisko, w którym nie brakowało mijanek i walki. A wszystko to w atmosferze fair play. - Na początku widać było, że nikt nie odpuszczał. Na nominowane każdy już odłożył przełożenia, żeby się nic nie stało, bo każdy ma ligę i zobowiązania wobec klubu. Pierwsze biegi pokazały jednak, że nie było tak łatwo. Dziękuję wszystkim, którzy mogli przyjechać, a nie pojechali do Opola - podsumował 30-latek.
Dzień przed turniejem zapadła też decyzja o zastąpieniu Damiana Balińskiego Danielem Jeleniewskim. Jakie były powody tej nieobecności? - Damian Baliński miał straszny upadek w Rawiczu. Jeździłem z nim od początku kariery W sobotę dzwonił trzy razy i mówił: "Krzychu, nie złość się. Przyjadę, ale chyba będą ze mnie zwłoki. Odpowiedziałem, by odpoczywał. Szkoda, że go nie było - wyjaśnił Kasprzak.
W zespole Przyjaciół Krzysztofa Kasprzaka, oprócz "Jelenia", wystąpili także Mariusz Puszakowski, Piotr Świderski, Tomasz Jędrzejak, Norbert Kościuch i Marcin Nowak. Skąd taki pomysł na skład? - Z Ogórem zawsze się trzymałem, to samo z Puszakiem. Z Norbim chodziłem do szkoły. Marcin Nowak to jest chrześniak taty, mój kuzyn. Jak był mały i odpaliłem kiedyś Simsona to płakał i uciekał, a tutaj ze mną wygrał. Widać, jak to wszystko się zmienia. Nie szarżowaliśmy, ale pokonał mnie czysto i też na silniku taty, tak jak ja. Fajna sprawa, bo bardzo cieszy mnie, gdy wygrywam na silnikach ojca. Tak samo się cieszę, gdy ktoś inny na nich wygrywa - tłumaczył kapitan żółto-niebieskich.
Za aktualnym indywidualnym mistrzem Polski już 15 lat. Przed nim jeszcze kolejne 15? - Bardzo bym chciał. Będę jeździł tak długo aż będę zdrowy i będę mógł walczyć, bo nikt nie chce jeździć z tyłu. Spełniony nie jestem, bo nie mam mistrza świata. Jakieś osiągnięcia są. Były słabsze i lepsze lata. Juniorka była dobra w moim wykonaniu, bo byłem w pięciu finałach mistrzostw świata i to był taki plus dla mnie. Później w końcu zostałem mistrzem. Tak samo w mistrzostwach świata seniorów. Walczyłem o medal, w końcu go mam i mam nadzieję, że kiedyś będę mistrzem świata - mówił zawodnik MONEYmakesMONEY.pl Stali Gorzów.
W najbliższą niedzielę gorzowian czeka arcytrudne starcie z Fogo Unią Leszno. Mistrzowie Polski solidnie trenują przed tym pojedynkiem, a turniej jubileuszowy był jedną z okazji do sprawdzenia sprzętu. - Coraz lepiej idą przygotowania. Niels ma tą szybkość, co rok temu. Ja ten drugi szybki silnik już odstawiam na Leszno. Bartek, wiadomo, jest szybki. Gapa super. Cyferek też dobrze. Leszno jest akurat w gazie, a tylko Emil wraca po kontuzji. Nie boimy się jednak, bo jesteśmy u siebie i trzeba w końcu wygrywać - zakończył Krzysztof Kasprzak.