Damian Gapiński: To chyba pierwszy raz, kiedy zdecydowałeś się na dłuższą rozmowę od czasu problemów z prawem?
Paweł Hlib: To nie jest tak jak myślisz. Ja byłem otwarty na media cały czas. Tak naprawdę, to w Gorzowie zainteresowanie moją osobą było wtedy, kiedy dobrze jeździłem. Kiedy przyszedł słabszy moment, to nikt ze mną nie chciał rozmawiać, a dziennikarze omijali szerokim łukiem. Dopiero po wydarzeniach w pewnym lokalu i stłuczce jaką miałem, zaczęto ponownie dzwonić i wypytywać o pewne sprawy. Nikt jednak nie chciał znać mojego punktu widzenia, a jedynie szukał potwierdzenia stawianych przez siebie tez. W takiej sytuacji trudno było o normalną rozmowę z mediami.
To jak w takim razie wyglądał rzekomy atak na policjanta w jednym z gorzowskich lokali oczami Pawła Hliba?
- Ja mogę to określić trzema słowami: prowokacja, prowokacja, prowokacja. Nie chcę się wypowiadać na temat osoby, z którą miałem do czynienia, ale nie było tak jak wszyscy opisywali. Nie chcę o tym w tym momencie już rozmawiać, bo w zasadzie nic to nie zmieni.
Ta sytuacja miała jakiś wpływ na twoją postawę na torze?
- Mnie to nie przybiło. Miałem jednak duży nacisk ze strony klubu i menedżera. Dawano mi „bramki” i możliwości wyboru, a w moim odczuciu tak być nie powinno. Był to na pewno ciężki okres, w którym nikt nie chciał mnie zrozumieć. Jednak jako zawodnik, pozostawałem nadal do dyspozycji i byłem gotowy do rywalizacji na odpowiednim poziomie.
Później pojawiły się kolejne problemy, bo doszło do stłuczki na jednym z przejść. Zostałeś nawet w końcówce sezonu zawieszony przez klub
- Najśmieszniejsze jest to, że zostałem zawieszony w momencie, gdy nie miałem ważnego kontraktu z klubem. Na szczęście w stosownym czasie odwieszono mnie i mogłem podpisać umowę z nowym klubem. A jeżeli chodzi o samą stłuczkę, to była to sytuacja jakich wiele na polskich drogach. Niestety wzięto pod uwagę moje poprzednie problemy i dorobiono kolejną historię.
Wielu zawodnikom nie udaje się utrzymać sportową dyspozycję po przejściu z wieku juniora w wiek seniora. Jesteś jednym z przykładów. Co twoim zdaniem ma wpływ na taką sytuację?
- Ja akurat moich problemów nie upatrywałbym w przejściu w wiek seniora. Jeżeli chodzi o postawę na torze, to do każdego biegu podchodziłem tak samo, jak w czasie, gdy startowałem jako junior. W moim przypadku doszło do zmiany ludzi z teamu, a przede wszystkim zmieniłem sprzęt. Nie wszystkie rzeczy zagrały i mieliśmy taki a nie inny wynik.
Czy gdybyś miał podejmować tą decyzję jeszcze raz, to zdecydowałbyś się na zmianę teamu i sprzętu?
- Nie wypowiadam się w zakresie sprzętu, bo dla mnie jest to czarna magia. Z doświadczenia muszę jednak przyznać, że nie mogę powiedzieć złego słowa na Jawy. Czy było to dobre posunięcie w aspekcie osobowym? Na pewno dało mi nauczkę na przyszłość. Zmieniło również sposób patrzenia na różne sprawy. Być może lepiej się stało, że nastąpiło to teraz, niż w późniejszym etapie mojej kariery.
Wybrałeś Poznań, choć deklarowałeś - również za pośrednictwem swojej strony, że zamierzasz odpocząć od żużla.
- Nie ukrywam, że była to wypowiedź pod wpływem emocji. Miało na nią wpływ wiele czynników. Tak jak wcześniej wspomniałem, nikt nie był zainteresowany poznaniem mojej wersji wydarzeń. W jednej z gazet napisali nawet, że jestem na życiowym zakręcie. Dodatkowo w tym samym czasie zostałem wezwany na rozmowę do klubu, która nie była miła. Nie chciałem rozmawiać z Gorzowem na temat kontraktu i zdecydowałem powiedzieć się to, co zostało napisane.
Dlaczego zdecydowałeś się na starty w Poznaniu?
- Gdybym miał wymienić najważniejszy aspekt, to była to rzeczowa i miła rozmowa z menedżerem – panem Tadeuszem Wienckiem. W Poznaniu nie ma presji na wynik, co nie oznacza, że klub nie ma odpowiednich ambicji. Postawiono przed nami cel sportowy i będziemy musieli wspólnie z kolegami stanąć na głowie, aby go zrealizować. W najbliższym czasie najważniejszą sprawą będzie jednak zgranie się z nowymi kolegami. Nie miałem jeszcze okazji z nimi rozmawiać. Znam ich tylko z toru. Średnia wiekowa jest niska. Bardzo podoba mi się ten skład. Wiem, że jako drużyna możemy osiągnąć naprawdę wiele.
Miałeś propozycje z innych klubów?
- Były propozycje z wszystkich lig. Od drugie do Speedway Ekstraligi. Jednak już po pierwszej rozmowie w zasadzie byłem zdecydowany na Poznań. Pozostały do uzgodnienia tylko warunki kontraktu. Tak naprawdę to pierwsza sytuacja w mojej karierze, kiedy już w grudniu mam podpisany kontrakt z klubem.
Jaki cel postawił sobie Paweł Hlib w przyszłym sezonie?
- Metodą małych kroków będę chciał jak najlepiej przygotować się do każdego biegu i spotkania. Chcę przede wszystkim dużo startować. Aby to zrobić, trzeba prezentować odpowiednią formę. Będę chciał udowodnić kibicom, że jestem zawodnikiem, dla którego nie ma straconej pozycji i w każdym biegu będę walczył do samego końca.
Jakie masz plany indywidualne na przyszły sezon?
- Skierowane one są przede wszystkim na motocross. Tam jest możliwość zaplanowania pewnych spraw. W żużlu trzeba po prostu być w każdej chwili w optymalnej dyspozycji, a wówczas wynik przyjdzie sam.
Nie po raz pierwszy mówisz o motocrossie. Wspominałeś nawet w jednej z rozmów, że to właśnie ta dyscyplina jest u ciebie na pierwszym miejscu. Nie obawiasz się oskarżeń, ze strony kibiców, że w nieodpowiedni sposób traktujesz żużel?
- Z kibicami jest tak jak z dziennikarzami. Kochają cię kiedy punktujesz i nienawidzą, kiedy zawodzisz. Ja powiem tak. Wszystko czego nauczyłem się na żużlu, umiem z motocrossu. To doskonała szkoła jazdy. Uwielbiam jazdę na motocrossie i w żaden sposób nie wyklucza to możliwości dobrej jazdy na żużlu, a w moim odczuciu jedynie pomaga.
Mówisz o nauce jazdy na żużlu. Jaką rolę w twojej karierze odegrał Stanisław Chomski?
- To doskonały fachowiec. Przez te lata wspominam go bardzo dobrze. Wiem, że przeprowadzimy jeszcze niejeden wspólny trening. Ale będziemy mieli do czynienia raczej poza gorzowskim klubem. Cieszę się, że mogłem pierwsze kroki na żużlu stawiać pod okiem tego trenera.
Startowałeś w reprezentacji Polski juniorów. Masz ambicję aby startować w reprezentacji seniorskiej?
- Nie.
Nie?
- Nie. Starty w reprezentacji Polski nic mi nie dały. Spotkały mnie jedynie w związku z tym pewne nieprzyjemności. Bez słowa rozmowy zostałem zawieszony. Nie chcę już reprezentować barw Polski.
Rozważasz w takim razie możliwość startów w innej reprezentacji?
- Mam podwójne obywatelstwo i dlatego staram się o starty w barwach reprezentacji Niemiec. W Niemczech liga ma być zreformowana. W jednym spotkaniu pojadą ze sobą dwa zespoły a nie jak było dotąd – cztery. Mam startować z niemiecka licencją, ale nie wiem jeszcze w barwach jakiego klubu będę jeździł.
W jakich ligach oprócz polskiej i niemieckiej zobaczą cię kibice w przyszłym sezonie?
- Na pewno Szwecja. Myślę, że zaskoczę również kibiców stwierdzeniem, że planuję starty w lidze... argentyńskiej! Niewielu ludzi wie, że w tym kraju ma wystartować liga. Ja sam o tym nie wiedziałem. Sprawa została załatwiona za pośrednictwem mojej znajomej. Sam jestem ciekawy, jak to wszystko będzie wyglądało.
Jak zamierzasz spędzić święta Bożego Narodzenia i Sylwester?
- W święta uwielbiam wsiąść na motor i długo jeździć na motocrossie. Nie planuję specjalnej zabawy w Sylwestra. Prawdopodobnie spędzę go w domu przy x-boxie.