Kamil Adamczewski (zawodnik Orła Łódź): No niestety muszę słabo ocenić swój występ. Na początku miałem problemy ze sprawdzonym sprzętem, który miał być "pewniakiem". Musiałem zmienić na rezerwowy motocykl, ale na tym z kolei nie mogłem znaleźć odpowiednich ustawień. Brakowało mi momentu startowego, który tutaj jest najważniejszy. Tor w Rybniku jest specyficzny, liczy się tutaj start, a potem już jedzie się gęsiego. To mój pierwszy sezon w roli seniora i na razie mam same problemy. Będę walczył dalej, bo na pewno tak łatwo się nie poddam.
[ad=rectangle]
Krzysztof Mrozek (prezes ŻKS-u ROW Rybnik): Wzorowo oceniam to spotkanie. Nie ma słabych punktów w rybnickiej drużynie. Każdy jedzie swoje, należy się cieszyć. Wygrywamy wysoko - mecze są nudne, przegramy - mecze są złe, remisujemy - jest niezadowolenie, że mogliśmy wygrać. Każde spotkanie ma swoją dramaturgię. Tak się jedzie jak przeciwnik pozwala, a nam dzisiaj Łódź pozwoliła na wiele.
Oskar Polis (zawodnik Orła Łódź): Ogólnie było bardzo słabo. Sprawdzony silnik rozleciał mi się na starcie. Potem został już tylko niewyjeżdżony sprzęt. Miałem problem, by wyjść na nim ze startu. Ale taki jest już żużel. Teraz tylko zostało mi sprawdzić co stało się z motocyklami i szybko je wyremontować. Po tym meczu nie jestem zadowolony.
[event_poll=35161]
Sebastian Ułamek (zawodnik ŻKS-u ROW Rybnik): Cieszę się z mojego dzisiejszego występu. Przeciwnik nie był łatwy, byliśmy motywowani przez trenera Grabowskiego pod kątem tego, by się nie "luzować". Rywal potrafi zaskoczyć, a my podeszliśmy do tego spotkania bardzo skoncentrowani, przez co wygraliśmy. Ich problem, że byli słabi.
Mariusz Puszakowski (zawodnik Orła Łódź): W moim inauguracyjnym biegu na pierwszym łuku mnie pociągnęło i poszedłem na koło. Z drugiej pozycji spadłem na trzecią i potem broniłem się przed upadkiem. Drugi wyścig wygrałem i już myślałem, że jest dobrze. Niestety potem trafiła się taśma, Troy się troszkę poruszył, zdarza się. Walczyłem jak mogłem, starałem się robić wszystko jak najlepiej, ale niestety się nie udało.
Prawdziwy SEBA!