Paweł Miesiąc: Jak się ma pod d... na czym jechać, to jest dobrze

Paweł Miesiąc nie ma za sobą najlepszego początku sezonu. Zawodnik Speedway Wandy Instal Kraków zapewnia jednak, że nie poddaje się i jest już gotowy do najbliższego spotkania.

W piątkowe popołudnie na torze w Krakowie odbył się trening punktowany, w którym zespół miejscowej Speedway Wandy spotkał się z II-ligowym KSM Krosno. Paweł Miesiąc zdobył w tych zawodach 8 punktów z bonusem. - Trening oceniam pozytywnie. Zrobiliśmy pewne korekty w jednym silniku. W porównaniu do mojego ostatniego występu w lidze, to teraz było tak jakbyśmy sobie życzyli. Mecz w Ostrowie to była wpadka z mojej strony. Takie rzeczy się zdarzają. Nie poddaję się i jestem już gotowy do niedzielnego meczu - uważa Paweł Miesiąc.
[ad=rectangle]
Kibicom, którzy zawitali na krakowską Nową Hutę z pewnością mógł podobać się wyścig 13-ty, w którym ładną walkę stoczyła para gospodarzy Paweł Miesiąc-Maciej Kuciapa oraz nowy nabytek KSM'u Krosno - Dawid Stachyra. Był to jedyny wyścig, w którym popularny "Łełek" stracił punkty. - Na początku próbowaliśmy jechać z Maćkiem parą. Tor był jednak dość dziurawy i później jechaliśmy już za sobą "gęsiego". Dawid ściął do krawężnika, wąsko wszedł w łuk i nas wyprzedził. Trzeba było odpuścić, bo to trening i szkoda żebyśmy złapali jakąś kontuzję - tłumaczy Miesiąc.

Popularny "Łełek" do krakowskiej drużyny trafił w zimie wraz ze wspomnianym Maciejem Kuciapą prosto z PGE Stali Rzeszów. Wychowankowie klubu ze stolicy Podkarpacia wyraźnie obniżyli jednak loty w stosunku do poprzedniego sezonu, w którym dali rzeszowianom awans do PGE Ekstraligi. - Przypuszczam, że w moim przypadku ostatnie wyniki były spowodowane tym, że przesadziliśmy z przełożeniami. To poskutkowało tak słabymi wynikami. Wyciągamy z tego wnioski i chcemy się zrehabilitować przy następnej okazji - zaznacza Miesiąc.

Słabsze wyniki Pawła Miesiąca były spowodowane problemami z przełożeniem
Słabsze wyniki Pawła Miesiąca były spowodowane problemami z przełożeniem

Najbliższy mecz ligowy krakowianie odjadą na własnym torze już w niedzielę. Do drugiej stolicy Polski przyjedzie zespół z pierwszej stolicy - Łączyńscy-Carbon Start Gniezno. Łatwo domyśleć się, że nawierzchnia na niedzielne spotkanie zostanie przygotowana podobnie jak na piątkowy trening.
- Tor jak tor. Jak się ma pod d... na czym jechać, to jest dobrze. Natomiast kiedy pojawiają się nerwy i nie trafia się z ustawieniami, to wtedy jest ciężko. W Krakowie jest mocna szpryca i dużo się nie zrobi - przyznaje "Łełek".

30-latek pomimo zmian barw klubowych wciąż kibicuje swojemu macierzystemu zespołowi z Rzeszowa i zaznacza, że na bieżąco śledzi poczynania rzeszowskich Żurawi, które od tego sezonu ponownie występują w najsilniejszej lidze świata. - Jak mam taką okazję, to pewnie że obserwuję mecze z udziałem Stali Rzeszów. Trzymam za nich kciuki, bo to moje miasto. Jestem z nimi duchem. Ciężko jednak, bym pojawił się na meczu w Rzeszowie w niedzielny wieczór. Spotkanie w Krakowie musiałoby przebiegać bardzo sprawnie. Ale jak bym zdążył, to odwiedzę Hetmańską - zakończył zawodnik Speedway Wandy Instal Kraków.

Źródło artykułu: