Przed sobotnim finałem Drużynowego Pucharu Świata mocno wierzymy, że to właśnie reprezentanci naszego kraju będą największym rywalem niekwestionowanych faworytów, jakimi są Duńczycy. Za aktualnymi mistrzami świata przemawia właściwie wszystko. Doskonała znajomość owalu w Vojens, wysoka forma kadrowiczów, klimat i wsparcie miejscowej publiczności. Polacy, Australijczycy i Szwedzi bez wątpienia znajdą się w jaskini lwa, lecz i z niej można wynieść cenny skalp.
[ad=rectangle]
Dlaczego warto wierzyć w Biało-Czerwonych? Powodów jest co najmniej kilka. Przede wszystkim ekipa złożona z Macieja Janowskiego, Przemysława Pawlickiego, Bartosza Zmarzlika i Krzysztofa Buczkowskiego jest głodna sukcesów. Pełen wiary w siebie ten kwartet będzie chciał udowodnić, że w młodości siła. Że bez największych nazwisk polskiego speedway'a też da się osiągnąć satysfakcjonujący wynik. Ponadto czynnikiem motywującym jest poważna kontuzja Jarosława Hampela, której kapitan naszej reprezentacji nabawił się w Gnieźnie podczas półfinału DPŚ. "Jarek… you ride with us" (Jarek... jedziesz z nami) - wieszczy napis na pagonach kombinezonów naszych Orłów i jeszcze bardziej pobudza ich do znakomitej jazdy.
Śledząc postawę wybrańców Marka Cieślaka w feralnym półfinale w Gnieźnie i czwartkowym barażu łatwo dostrzec ich zaangażowanie. Nie poddawali się w trudnych momentach. Zresztą sam selekcjoner Biało-Czerwonych przyznał, że obecnie w ekipie startującej w DPŚ panuje znakomita atmosfera a zawodnicy sami wzajemnie się nakręcają. I większości z nich nie przeszkadza nawet fakt, że pierwszy raz styczność z torem w Vojens mieli dopiero w czwartek.
Konkurencja jest jednak groźna. Australijczycy, czy Szwedzi do Vojens nie przyjechali na wycieczkę, tylko po to, by z duńskiej ziemi wywieźć najlepiej najcenniejsze trofeum. Zespół z Antypodów ze spokojem przyglądał się czwartkowej rywalizacji w barażu. Triumfatorzy drugiego półfinału z King’s Lynn liczą na doświadczenie mistrza świata z 2012 roku Chrisa Holdera, ambicję Jasona Doyle'a i zadziorność najmłodszego w ich składzie Nicka Morrisa. Z kolei zwycięscy z Gniezna, Szwedzi, swojej szansy upatrują w równej postawie całego teamu.
Przed zawodami najkorzystniej prezentują się jednak gospodarze, którzy w swoich szeregach posiadają asów w osobach Nickiego Pedersena i Nielsa Kristiana Iversena. Wsparci walczącym zawsze do ostatniego metra Peterem Kildemandem, dobrze ruszającym sprzed taśmy startowej Kennethem Bjerre oraz czynnikami wcześniej wspomnianymi, podopieczni Andersa Sechera wyrastają na zdecydowanych faworytów sobotniego finału. Jednakże już nie tacy gladiatorzy na własnych włościach nie wywiązywali się ze swoich ról.
Sobotnie zwycięstwo w finale DPŚ może dla Polaków rysować się jako "mission impossible". W hitowej amerykańskiej produkcji team Ethana Hunta, w rolę którego wcielił się Tom Cruise, finalnie kończył jednak zadanie sukcesem. Skoro prawie rok temu Duńczycy w Bydgoszczy w ostatnim łuku wydarli nam puchar Ove Fundina, to czemu miałoby na to nie stać naszych reprezentantów teraz w Vojens? Wiele zależeć będzie od dyspozycji dnia zawodników, szczęścia, czy umiejętnym wykorzystaniu kontrowersyjnego zapisu o jokerze. Jedno jest pewne - skład finału gwarantuje wielkie emocje.
Składy:
Dania - kaski czerwone
1. Peter Kildemand
2. Nicki Pedersen
3. Niels Kristian Iversen (kapitan)
4. Kenneth Bjerre
Szwecja - kaski niebieskie
1. Antonio Lindbaeck
2. Andreas Jonsson (kapitan)
3. Linus Sundstroem
4. Fredrik Lindgren
Polska - kaski białe
1. Bartosz Zmarzlik
2. Krzysztof Buczkowski
3. Maciej Janowski (kapitan)
4. Przemysław Pawlicki
Australia - kaski żółte
1. Chris Holder (kapitan)
2. Jason Doyle
3. Nick Morris
4. Troy Batchelor
Sędziuje: Christian Froschauer
Początek zawodów: 19:00