Stalowym piórem (23): Połowiczny sukces Polaków. Zmarzlika zjadła trema

- Wygrana Szwedów to największa niespodzianka w DPŚ w ostatnich latach. Polacy odnieśli połowiczny sukces - pisze w swoim felietonie [tag=406]Władysław Komarnicki[/tag].

Połowiczny sukces Polaków. Zmarzlika zjadła trema

W Vojens mieliśmy wielkie zaskoczenie. Wygrana reprezentacji Szwecji w Drużynowym Pucharze Świata to w mojej ocenie największa niespodzianka tej imprezy w ostatnich latach. Jeśli spojrzymy jak Polacy, Duńczycy i Szwedzi jadą w najlepszej lidze świata, to łatwo dojść do wniosku, że najsłabiej wypadają ci ostatni. W niedzielę jednak to oni okazali się najlepsi. Zaskoczyli cały żużlowy świat i wszystkich, którzy typowali wyniki. Większość osób plasowała Szwedów na ostatnim miejscu, twierdząc że Australia jest lepszą drużyną.

[ad=rectangle]

Trudno powiedzieć, czy zadecydowało sportowe szczęście, lepsze spasowanie czy inne czynniki. Im dłużej jestem w tym sporcie, tym coraz więcej rzeczy staje się dla mnie niezrozumiałe. A nasza reprezentacja? Uważam, że odniosła połowiczny sukces. Na co dzień ta młodzież jest o niebo lepsza od Szwedów, którzy zostali mistrzami świata. Przecież Lindgren i Lindbaeck to żużlowcy z pierwszej ligi, Sundstroem w najlepszej lidze świata jeździ od niedawna, a Jonsson nie zalicza się obecnie do ścisłej światowej czołówki.

W Vojens znowu sprawdziła się zasada, że bez lidera ani rusz. Jechało nam się bardzo ciężko. Gdyby był Jarek Hampel, to pewnie cieszylibyśmy się ze złotego medalu. Nie było nikogo, kto by poderwał ten zespół. Pamiętam jak w przeszłości, podczas DPŚ w Gorzowie, zrobił to Tomasz Gollob. Byliśmy wtedy na ostatniej pozycji. Udał nam się joker, a później złapaliśmy wiatr w żagle. Teraz zabrakło nam człowieka zdolnego do takiego wyczynu. W związku z tym mamy "tylko" brąz. Wniosek na przyszłość jest prosty - kadra musi wykreować lidera i to jak najszybciej. W przeciwnym razie, niewiele ugramy. Młodzież ma to do siebie, że jest impulsywna. Straciliśmy wiele przez własne błędy na trasie. Poza tym, bardzo późno się dopasowaliśmy. To świadczy o braku rutyny.

Bartosz Zmarzlik na polskich torach każdego ze szwedzkich mistrzów "łyka" na trasie bez większego problemu. Tym razem to on był mijany. Uważam, że zjadła go trema. Słyszałem już po tym turnieju, że powinien pojechać do Anglii, bo brakuje mu takiego doświadczenia i to było widoczne. Dla mnie to jednak mit. Uważam, że Polska i Szwecja mu w zupełności wystarczą. Bartek będzie jeszcze prowadził reprezentację do sukcesów i z czasem zostanie jej liderem. Jazda w kadrze była dla niego ogromną nobilitacją. To bardzo ambitny chłopak i tym razem chyba chciał aż za bardzo.

Władysław Komarnicki

Źródło artykułu: