Dla Vaclava Milika był to kolejny udany występ na torach PGE Ekstraligi. W niedzielę czeski żużlowiec pojawił się na torze pięć razy i zdobył 6 punktów oraz 2 bonusy.
[ad=rectangle]
Dlatego też po zakończeniu spotkania, Milik nie krył zadowolenia. - Oceniam ten mecz bardzo dobrze, bo wygraliśmy. Tor był dla nas dobrze zrobiony, bo my lubimy jeździć na takim. Chłopacy z Torunia dopasowali się do tych warunków dopiero w połowie spotkania, wcześniej spasował się jedynie Grigorij Łaguta - powiedział 22-latek.
We Wrocławiu słabo wypadli Adrian Miedziński oraz Kacper Gomólski, którzy nie zakończyli niedzielne zawody z zerowym dorobkiem punktowym. - Tak czasem jest. Na pewno torunianie liczyli na lepsze występy Miedzińskiego i Gomólskiego, bo to są bardzo dobrzy żużlowcy. Jednak my byliśmy lepiej zgrani jako drużyna. Byliśmy naprawdę dobrzy i to było kluczem do sukcesu - dodał Milik.
Równocześnie Milik odniósł się do zarzutów, że tor na Stadionie Olimpijskim jest celowo przygotowany w taki sposób, że nie da się na nim wyprzedzać po zewnętrznej. - Nam pasuje taki tor. Dla mnie, jak myślę też i całej drużyny, jest to fajnie przygotowana nawierzchnia. Myślę, że jest tor do walki. Jak ktoś potrafi pojechać z głową, to na tak przygotowanym obiekcie, może uzyskać dobry wynik - stwierdził czeski żużlowiec.
Kolejnym rywalem Betardu Sparty Wrocław będzie PGE Stal Rzeszów. W pierwszym spotkaniu obu drużyn, które rozegrano na Podkarpaciu, wygrali rzeszowianie 52:37. - Myślę, że jeśli wszyscy będziemy tak samo dobrze spasowani, to nie ma problemu, abyśmy wygrali z Rzeszowem. Potrenujemy we Wrocławiu i wygramy - podsumował Milik.
[b]Skrót meczu Betard Sparta Wrocław vs. KS Toruń
[/b]