Istnieje w Regulaminie Zawodów Motocyklowych na Torach Żużlowych artykuł 71 punkt 5, który brzmi:
Jeżeli na pierwszym łuku po starcie dojdzie do kolizji pomiędzy zawodnikami, a sędzia nie może jednoznacznie ustalić winnego tej kolizji, może podjąć decyzję powtórzenia biegu w pełnym składzie; w tym przypadku, żaden z zawodników nie może być zastąpiony.
Takiego przepisu nie ma w regulaminie FIM. Ale nie ma również przepisu, który nakazywałby sędziemu wskazanie winnego każdego upadku na pierwszym łuku. Gdyby tak było, to nie mielibyśmy w ogóle powtórek biegów w pełnej obsadzie.
[ad=rectangle]
Gdyby konieczne było wskazanie winnego upadku, do jakiego doszło w 22. biegu turnieju w Landshut, to bez wątpienia był nim Tomasz Gollob. Przepis "30 metra" od dawna jednak nie obowiązuje, a sędzia nie miał obowiązku wykluczenia zawodnika. Zwłaszcza że Pedersen upadł nie od zderzenia z Gollobem (był to kontakt, ale nie na tyle mocny, aby spowodował upadek), ale w związku ze zczepieniem się motocykli obu zawodników. Jedyną rozsądną decyzją w tej sytuacji była powtórka w pełnej obsadzie. Sędzia Marek Wojaczek wykluczył Tomasza Golloba, czym go skrzywdził. Zresztą nie pierwszy raz w swojej karierze.
Wojaczek nie powinien sędziować już międzynarodowych zawodów. W ogóle zawodów rangi mistrzowskiej. Nie z powodu decyzji z Landshut. Z powodu coraz większej liczby pomyłek. Jego obecność w obsadach na kolejne zawody (w "nagrodę" poprowadzi rundę Grand Prix na Łotwie) świadczy o tym, że albo FIM nie ma lepszych sędziów, co jest sygnałem, że także środowisko sędziowskie przechodzi poważny kryzys, albo też FIM nie interesuje kompletnie żużel i nie ma pojęcia o tym, co miało miejsce w Landshut (zbyt wolny przepływ informacji?). Jest też trzecia możliwość, w którą nie chce wierzyć. Mianowicie obowiązuje niepisana solidarność i lojalność wobec osób funkcyjnych nawet wtedy (albo zwłaszcza wtedy) kiedy popełniają błędy. W każdym z tych przypadków cierpi jednak żużel, zawodnicy i kibice. W innych dyscyplinach "egzotyczni" sędziowie pojawiają się na etapie eliminacji. Fazy finałowe większych imprez prowadzą już ci, którzy spisywali się najlepiej. Dlaczego wyznaczono sędziego Wojaczka? Nie wiadomo. Siwy dym lub jak kto woli czeski film.
Dobrego sędziego podobno można poznać po tym, że zawsze jest w cieniu zawodów i nigdy nie wysuwa się na pierwszy plan. Jeden z trenerów ma również takie powiedzenie, że od sędziów nie oczekuje tego, aby mu pomagali. Ważne, żeby nie przeszkadzali. Finał w Landshut miał być wisienką na torcie tego turnieju. Został jednak popsuty, bo sędzia przeszkodził. Nie przeszkadzajcie. FIM wystarczająco popsuł już niejedne zawody, wprowadzając kilka lat temu nowe tłumiki.