Zawodnicy w Lesznie wzięli winę na siebie

W czasie niedzielnego meczu Fogo Unii z PGE Stalą zanotowano aż siedem upadków. Zawodnicy obu drużyn są jednak zgodni co do tego, że przyczyną licznych kolizji nie było złe przygotowanie toru.

- Nad stadionem była burzowa pogoda i być może to napięcie trochę nam się udzieliło - przyznał po meczu Emil Sajfutdinow, komentując to, co działo się na torze. Mecz Fogo Unii Leszno z PGE Stalą Rzeszów okazał się dość jednostronnym widowiskiem, ale kibice nie mogli narzekać na brak emocji. Na trasie oglądano wiele mijanek i zaciętych zmagań od startu do ostatniego okrążenia. Fakt, iż zawodnicy jechali w niewielkich odstępach i często nie zostawiali sobie miejsca kończył się niestety upadkami. Do groźnie wyglądającej kolizji doszło zwłaszcza w ósmym wyścigu, kiedy Karol Baran zahaczył o koło Piotra Pawlickiego i na pełnej prędkości pojechał w bandę. Prócz niego na tor upadł także Bartosz Smektała.
[ad=rectangle]
Sędzia Ryszard Bryła nie miał zastrzeżeń do stanu nawierzchni, ale do wyjątkowo agresywnej postawy zawodników. Decyzja arbitra, który po ósmym wyścigu zszedł do parku maszyn i rozmawiał z zespołami, przyniosła wymierny efekt, gdyż w drugiej części zawodów oglądano już tylko jeden upadek. Po meczu sami uczestnicy przyznawali, że na torze nieco przeholowali.

Dość zaskakująca była teza, jaką wygłosił Mirosław Jabłoński. Stwierdził bowiem, że zawodnicy pozwolili sobie na tak odważną jazdę właśnie ze względu na dobry stan toru. - Wypadki wynikały z tego, że nawierzchnia była super przygotowana. Można było się ścigać po całej szerokości toru i każdy jechał tam, gdzie czuł się szybki. Nikt nie chciał odpuszczać - wyjaśnił zawodnik PGE Stali.

Trzeba przyznać, że żużlowcy sami po zakończeniu meczu posypali głowę popiołem. - Dobrze przygotowany tor wzmógł jeszcze bardziej wolę walki w zawodnikach. Trzeba jednak zauważyć, że niektórzy nie do końca panują nad swoimi motocyklami i czasem po prostu przeszarżują, przez co te zawody tak się ciągnęły - ocenił natomiast Grzegorz Zengota.

Pozytywnym aspektem jest to, że mimo tak licznych upadków, żaden z zawodników nie nabawił się groźnej kontuzji. Jedynie lekko poobijani byli Tobiasz Musielak, Bartosz Smektała i Karol Baran, którzy leżeli na torze kilkakrotnie. - Najważniejsze jest właśnie to, że kończymy ten mecz cało i zdrowo. Upadki są częścią żużla i gdy oglądamy zaciętą walkę, takie rzeczy się zdarzają. Punkty są ważne, ale cieszy też to, że kości są całe - podsumował Emil Sajfutdinow.

Skrót meczu Fogo Unia Leszno - PGE Stal Rzeszów

{"id":"","title":""}

Źródło: x-news/PGE Ekstraliga

Źródło artykułu: