Miałem pecha, bo wypadły mi szprychy - Wybrzeże Gdańsk vs KSM Krosno (wypowiedzi)

 / Na zdjęciu: Renat Gafurow
/ Na zdjęciu: Renat Gafurow

Wybrzeże Gdańsk pokonało KSM Krosno 57:32. W obu zespołach są zawodnicy, którzy nie mają regularnych startów. Podczas spotkania nie brakowało również kontrowersyjnych sytuacji.

Ireneusz Kwieciński (trener KSM-u Krosno): Wybrzeże, to mocna drużyna u siebie. My przyjechaliśmy po głośnie zapowiadanych zmianach w składzie, który nie do końca miał tak wyglądać. Od początku nie układało się to dobrze. W międzyczasie padło takie założenie, że ze względu na to, że na półfinały prawdopodobnie przyjedziemy do Gdańska, będziemy chcieli wyciągnąć jak najwięcej wniosków - zobaczyć jak zachowuje się tor, by gorzka lekcja dała pozytywny efekt w półfinale.
[ad=rectangle]
Tobias Busch (KSM Krosno): Na początku zawodów udało mi się znaleźć odpowiednie przełożenie i szło mi nieźle. Później jednak tor się mocno zmienił i nie potrafiłem się odnaleźć. Jeszcze nigdy nie ścigałem się na gdańskim torze. Starałem się zmieniać ustawienia, ale nic nie wychodziło. W końcu na ostatni bieg dobrałem odpowiednie przełożenie, ale upadłem i sędzia zdecydował się mnie wykluczyć. Ja w tej sytuacji nie mogłem nic zrobić. "Zorro" potrącił moją lewą stopę.

Mariusz Fierlej (KSM Krosno): Nie brakuje mi dużo. Na dociągu zawodnicy mi odjeżdżają i to mój problem, bo jest za późno. Moim zdaniem wykluczenie w siódmym biegu było niesłuszne. Jak ktoś wchodzi pode mnie na prostym motorze, to muszę zamknąć gaz, by się nie zabić. Wyciągniemy wnioski, przyjedziemy tu na play-off. Ostatnio w Gdańsku jeździłem jako junior Unii Leszno - młodzieżówkę i ligę. Tor się jednak nie zmienił, drugi łuk wciąż sprawia małe problemy i tak jest już chyba od kilkudziesięciu lat.

Dawid Stachyra (KSM Krosno): Na pewno mogło być lepiej. Nie jestem do końca zadowolony, ale strasznie nam się pokomplikowała końcówka tygodnia. Udało się zrobić remont najlepszego silnika, a ten w piątek wybuchł. Przyjechałem z drugim silnikiem, do którego nie mam zaufania, a muszę na nim się ścigać. Szkoda, że ostatni bieg był przerwany, bo udało mi się fajnie zabrać i prowadziłem. Jest jak jest, mogłoby być lepiej, ale dużo rzeczy przede wszystkim sprzętowych jest do poprawy.
[event_poll=51492]

Grzegorz Dzikowski (trener Wybrzeża Gdańsk): Z tego spotkania mogę wyciągnąć dużo pozytywnych wniosków. Na pewno Renatowi nie wyszedł mecz, Marcel też nie pojechał na takim poziomie, jaki się od niego wymaga. Reszta zrobiła swoje. Sprostaliśmy zadaniu. Mecz jest wygrany, bonus zostaje w Gdańsku i o to chodziło.

Kamil Brzozowski (Wybrzeże Gdańsk): Nie pamiętam kiedy ostatnio zrobiłem komplet, chyba za czasów juniora. Cieszę się, że wszystko udało się dopasować. Będę jeszcze szczęśliwszy, jak na wyjazdach zacznę robić podobne punkty. Fakt, że jechałem tylko dwa razy na wyjazdach, ale muszę robić koło dziesięciu punktów i będę zadowolony.

Renat Gafurow (Wybrzeże Gdańsk): Miałem trochę pecha w dwóch biegach, ale nie mam co narzekać. To żużel i ten, kto jedzie szybciej, jest lepszy. Na pewno było trochę ciasno, ale nie chcę się tłumaczyć dlaczego wjechałem w hak Tomka Chrzanowskiego. Jak sędzia nie przerwał biegu, to znaczy że nie było niczyjej winy i to szanuję. Ja miałem pecha, bo wypadły mi szprychy z koła (śmiech).

Marcel Szymko (Wybrzeże Gdańsk): Wydaje mi się, że coś się stało z moim silnikiem. W trzecim biegu motor był bardzo słaby. Postanowiłem pojechać na nim jeszcze w czwartym starcie. Zmieniłem zębatkę i zapłon, ale nie przyniosło to żadnego rezultatu. Jak motocykl nie zareagował, to znaczy że było coś w nim nie tak.

Aureliusz Bieliński (Wybrzeże Gdańsk): W ubiegłym sezonie w ENEA Ekstralidze pogodziłem się, że nie zdobyłem punktów, ale tutaj miało być inaczej. Nie udało się. Popełniłem dziecinne błędy. Moja głowa była pełna nerwów. Wpływ na moją jazdę miał też ubiegłotygodniowy wypadek, po którym miałem wstrząśnienie mózgu. Odczuwałem dyskomfort, bo nie wiedziałem jak to będzie wyglądało w mojej jeździe.

Źródło artykułu: