[bullet=hop.jpg] Hop
Bezkonkurencyjny Greg Hancock
Amerykanin jeszcze w poprzednim sezonie startował w drużynie Jaskółek i najwyraźniej nie zapomniał, jak skutecznie walczyć na tarnowskim torze. Hancock był poza zasięgiem dla liderów gospodarzy, zdobywając komplet 18 punktów.
[ad=rectangle]
Krystian Rempała przypomniał o sobie
17- letni młodzieżowiec PGE Stali Rzeszów na tle swoich rówieśników z Tarnowa wypadł dużo lepiej, a wspólnie z Hancockiem był liderem gości. Na uwagę zasługuje też styl, w jakim Rempała pokonywał kolejne okrążenia toru. Imponował przede wszystkim płynnością i lekkością, a ozdobą spotkania była jego rywalizacja m.in. z Januszem Kołodziejem.
Waleczny Kołodziej
Kapitan Jaskółek po raz kolejny potwierdził, że czuje się niczym ryba wodzie na torze po opadach. Nawierzchnia była bardziej przyczepna niż zawsze, co trzykrotny mistrz Polski wykorzystał, dając pokaz swoim umiejętnościom jeździeckim.
Tor sprzyjający walce
Kapryśna aura nieco pokrzyżowała plany organizatorom, przez co spotkanie rozpoczęło się z godzinnym opóźnieniem. Obfite opady pomogły paradoksalnie w lepszym przygotowaniu nawierzchni, która pozwalała na walkę na całej szerokości toru. Dzięki temu tarnowscy kibice obejrzeli jedne z najciekawszych zawodów w tym roku.
[bullet=bec.jpg] Bęc
To oni najmocniej zawiedli w drużynie rzeszowskiej. W obliczu absencji Petera Kildemanda, goście chcąc myśleć o wygranej, musieli wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Zdecydowanie zabrakło punktów ze strony Duńczyka i młodzieżowca "Żurawi", po których spodziewano się dużo więcej. W osiągnięciu lepszego dorobku Czai przeszkodził upadek w biegu juniorów, jednak w kolejnym starcie również nie błyszczał i więcej razy już nie pojawił się na torze.
Madsen obniżył loty
To nie był dzień Leona Madsena. Duńczyk spisał się nieco słabiej niż zwykle, a nie bez znaczenia na jego postawę miała taśma, którą dotknął w swoim trzecim starcie. Trudno mieć do niego większe pretensje, bo zdobył cztery bardzo ważne punkty do dorobku drużyny, jednak z drugiej strony w ostatnich spotkaniach spisywał się znacznie lepiej i jego niedzielny występ można rozpatrywać w kategoriach sporego regresu.
Niebezpieczna jazda Lamparta i Barana
Z udziałem tej dwójki byliśmy świadkami dwóch niebezpiecznych sytuacji na torze. Najpierw Dawid Lampart ostro potraktował Janusza Kołodzieja, za co po biegu przepraszał swojego starszego kolegę. Chwilę później ostro o pozycję z Arturem Mroczką walczył Karol Baran, którego na wyjściu z pierwszego łuku pociągnęło, a jego rywala z tarnowskiej drużyny upadł na tor, zahaczając o bandę. Gorąco było tuż po całym zajściu, jednak zdenerwowanego Mroczkę skutecznie tonowali trenerzy Unii Tarnów.