Lwim pazurem (41): Wredna i ludzka twarz żużla. Bezpieczeństwo nie nadąża za postępem

- Wydarzenia z ostatniej niedzieli pokazały dwie twarze żużla - pisze w swoim felietonie "Lwim pazurem" [tag=6275]Marian Maślanka[/tag].

Wredna i ludzka twarz żużla. Bezpieczeństwo nie nadąża za postępem

Tragedia, która miała miejsce w Zielonej Górze, do tej pory jest dla mnie trudna do przyswojenia. Dyscyplina dostała bardzo duży cios i nie chodzi mi wcale o wymiar sportowy. Mówię przede wszystkim o kwestiach moralnych i czysto ludzkich. Trudno się z tym pogodzić. Niestety, żużel czasami pokazuje swoją wredną twarz i tak było tym razem.
[ad=rectangle]
Polskiemu żużlowi i całemu środowisku można wiele zarzucić. Było sporo negatywnych wydarzeń, ale w tym wszystkim jest też coś budującego. Potrafimy być bardzo zjednoczeni w sytuacjach kryzysowych. To jeden z największych plusów sportu żużlowego. Jesteśmy wtedy razem, wszyscy chcemy pomagać i robimy to z dużą kulturą i wyczuciem. Dotyczy to zawodników, działaczy, trenerów, ale przede wszystkim kibiców. Nagle zniknęły podziały. To piękne, wartościowe i ludzkie. Dzieje się to kolejny raz. Tak samo było w obliczu tragedii Lee Richardsona.

Często spotykam się z zarzutem, że o kwestiach bezpieczeństwa w sporcie żużlowym mówi się tylko, kiedy dochodzi do tragedii. Stan bezpieczeństwa i systemy zabezpieczeń wyścigów żużlowych cały czas się poprawiają. W tym temacie się ciągle coś dzieje. Główny problem polega jednak na tym, że bezpieczeństwo nie nadąża za postępem technologicznym. Motocykle są coraz mocniejsze, ale geometria torów się nie zmienia. Ciągle jeździmy na tych samych owalach i ryzyko wzrasta. Żużel to nie jest bicie rekordów torów, jazda gęsiego i wyścig zbrojeń. Zabrnęliśmy w tym kierunku, a nie o to chodzi. Wcale nie musi być szybciej, żeby było lepiej i bardziej widowiskowo. Stworzyliśmy elitę, która ma pieniądze, żeby inwestować w najnowsze rozwiązania i całą resztę. Przez to sport staje się nudny, ale i też bardziej niebezpieczny. Od jakiegoś czasu postuluję temat powrotu do silnika dwuzaworowego. Nadal uważam, że to słuszny kierunek. A o bezpieczeństwie oczywiście nigdy nie należy zapominać. Nigdy nie jest tak, że nie można zrobić więcej. Teraz mamy kolejny impuls, żeby działać i róbmy to.

Przed nami runda play-off, która powinna być czasem wielkiego, sportowego święta i momentem kumulacji emocji. Zastanawiam się, w jakiej to wszystko tym razem odbędzie się atmosferze. Czytam wiele komentarzy i widzę sporo osób, które mają dość żużla. Przed naszą dyscypliną trudny moment. Wszystko powinno zagrać teraz na najbardziej napiętych strunach, ale nie ma za bardzo chętnych, żeby grać. Każdy jest myślami gdzieś indziej. Zawodnicy myślą, o tym co się stało. Potężny cios dostał zwłaszcza Chris Holder, który jest mocno związany z Darcym. Żużlowcy mają za sobą sporą cześć sezonu, a więc i mnóstwo przemyśleń dotyczących swojej sportowej przyszłości. Taki wypadek daje dużo do myślenia. Mam nadzieję, że nie zostanie zaciągnięty hamulec i zobaczymy wielkie sportowe emocje.

W przeszłości play-off był też momentem, kiedy na wierzch wychodziło wiele negatywnych emocji, które często wykraczały poza tor. Oby teraz udało się tego uniknąć. Może nastąpi w końcu refleksja, że mistrzostwo Polski jest cenne, ale nad tym jest zdrowie i życie. Eskalacja złych zachowań byłaby teraz czymś najgorszym, co mogłoby się nam wszystkim przydarzyć. Przed działaczami, trenerami i innymi osobami, które są w klubach, ważne zadanie. Na tym sezonie życie się nie kończy. Pamiętajmy o tym, kiedy wrócimy do rywalizacji.
Marian Maślanka

Źródło artykułu: