Torunianie przed fazą play-off spisywali się bardzo słabo i ostatecznie rundę zasadniczą ukończyli na czwartej pozycji. To oznaczało, że ich rywalem w półfinale został faworyt rozgrywek Fogo Unia Leszno. - Po rundzie zasadniczej widziałem, że strasznie męczymy się na swoim torze. Trzeba było radykalnych, skrajnych działań. Tor był wcześniej może i fajny do jazdy, ale jednak nie sprzyjał naszej drużynie. Musieliśmy coś zmienić. Po meczu z Tarnowem zapadła decyzja, że trzeba zaryzykować i przygotować go "na twardo". Całe szczęście, że moi zawodnicy mogli pojawić się w tym tygodniu w Toruniu i pojeździć. Zagraliśmy va banque, bo cały rok na takiej nawierzchni nie jeździliśmy. Problemem mojego zespołu były też starty i to zwiększało ryzyko. Na szczęście z tym elementem było w niedzielę lepiej. Inna sprawa, że ten twardy tor od czwartego czy piątego biegu pozwalał już na mijanie - powiedział w rozmowie z naszym portalem Jacek Gajewski.
Torunianie wygrali 49:41, ale ich zwycięstwo mogło być bardziej okazałe. Przeszkodą okazała się między innymi czerwona kartka, którą otrzymał Kacper Gomólski. - Nie będę wypowiadać się na temat decyzji sędziego - uciął od razu menedżer KS Toruń. - Czytałem ostatnio na portalu WP SportoweFakty wypowiedź prezesa Ekstraligi, który zapowiedział, że w fazie play-off sędziowie będą podchodzić bardziej rygorystycznie do niektórych wydarzeń torowych. Za faule miały pojawić się żółte i czerwone kartki. Zacząłem wtedy zadawać sobie pytanie, czy przez 14 kolejek rundy zasadniczej jechaliśmy według innego regulaminu niż play-off? Moim zdaniem regulamin jest jeden - podkreślił Gajewski.
W rewanżu KS Toruń nie będzie mógł skorzystać z Kacpra Gomólskiego. Zastąpi go jeden z juniorów. - Będzie młodzieżowiec i rezerwy taktyczne. Na to musimy się nastawić. Szkoda niedzielnego meczu na Motoarenie, bo w pewnym momencie mieliśmy już 12 punktów. To byłaby dobra zaliczka. Upadek Chrisa spowodował zamieszanie. Grisza wtedy niepotrzebnie zwolnił. Powinien był jechać i walczyć, bo to sędzia przerywa bieg. Straciliśmy cztery punkty - wyjaśnił Gajewski.
Torunianie przed rewanżem w Lesznie nie są na straconej pozycji. Jacek Gajewski nie ma jednak wątpliwości, że jego zespół czeka bardzo trudne zadanie. - Jest po co jechać do Leszna. To najważniejsza informacja. Musimy jednak pamiętać, że rywal ma handicap wynikający z wygrania rundy zasadniczej. Wystarczy im 49 punktów. Szkoda, że w niedzielę straciliśmy przewagę, którą mieliśmy. Cieszę się jednak ze zwycięstwa, bo Unia przegrywała w tym roku rzadko. Do Leszna jedziemy z nadzieją, że powalczymy - zakończył Gajewski.
moze jego torun by wypożyczył aby jechał za gomólskiego
Mamy przecież zawodników którzy kosztują 12,a co jo godom 16 Czytaj całość