Początkowo nic nie zwiastowało, że dojdzie do niebezpiecznej sytuacji. Cała ekipa rybnicka udała się pod sektor swoich fanów i wraz z prezesem Krzysztofem Mrozkiem podziękowała kibicom za doping. Wystarczyła jednak iskra, by wydarzenia wymknęły się spod kontroli. Mała grupka kibiców przeskoczyła przez płot i chciał "przybić piątkę" z żużlowcami. - Przecież to normalne, że kibice chcą nas dotknąć i uścisnąć dłoń. Kompletnie nie rozumiem zachowania ochrony - dziwił się Mikkel Michelsen, który również poszedł podziękować kibicom z Rybnika za obecność i doping i nie mógł się nadziwić reakcji ochrony.
Ochroniarze jednak zareagowali nerwowo i zdecydowanie za agresywnie w stosunku do kibiców, który nie powinni co prawda opuścić sektora gości, ale też nie stwarzali jakiegoś zagrożenia. Oburzenie pozostałej części fanów sprawiło, że ochroniarze reagowali jeszcze bardziej stanowczo. We wszystko włączyli się nawet żużlowcy, m.in. Sebastian Ułamek, Troy Batchelor, a także prezes ŻKS ROW Rybnik, Krzysztof Mrozek. Wszyscy mniej lub bardziej ucierpieli na skutek użycia gazu, a w centrum wydarzeń znaleźli się tylko dlatego, że chcieli pomóc kibicowi, który został zbyt ostro potraktowany przez ochronę.
Użycie gazu w stosunku nawet do kobiet znajdujących się w sektorze gości było zdecydowaną nadgorliwością ochrony. - Bez przesady, przecież ten człowiek chciał nam tylko uścisnąć dłoń. Przecież nie wszedł do nas z granatem, a zachowanie ochrony była takie, jakby stanowił on nie wiadomo, jak duże zagrożenie. Szkoda, że reakcja służby ochrony popsuła ogólne wrażenie. Zarówno rybniccy, jak i ostrowscy kibice wspaniale dopingowali obie ekipy przez cały mecz. Kiedy wyszliśmy z parku maszyn po meczu fani z Ostrowa przyjęli nas też oklaskami. Dziękuję jednym i drugim za wspaniałą postawę - mówił Damian Baliński.
Strona rybnicka potraktowanie kibiców ŻKS ROW po meczu w Ostrowie zamierza zgłosić na policję.