Choć KS Toruń będzie walczył o brązowy medal, to bliski był awansu do finału. Przegrał jednak w końcówce walkę z Fogo Unią Leszno - osiem punktów przewagi z pierwszego spotkania okazało się nie wystarczające. - Zaliczka nie była ani duża, ani mała. Mogło być więcej, gdyby nie niepotrzebne upadki w Toruniu i czerwona kartka Kacpra Gomólskiego - zauważył Jacek Krzyżaniak.
By sezon zakończyć na podium, torunianie będą musieli pokonać Unię Tarnów. W dwumeczu rundy zasadniczej znacznie lepsze okazały się Jaskółki. Play-offy rządzą się jednak swoimi prawami. - Zawsze twierdziłem, że to są dwie różne bajki. Na potwierdzenie można podać naszą wygraną z Lesznem u siebie, podczas gdy w rundzie zasadniczej strasznie się męczyliśmy w pojedynkach na Motoarenie i traciliśmy nawet punkty - powiedział.
Tarnowianie będą szczególnie mocni na swoim bardzo specyficznym torze. Pierwszy mecz rozegranie zostanie jednak w Toruniu, stąd Anioły mogą uzbierać dużą przewagę przed meczem rewanżowym. - Przeciwników na pewno nie można lekceważyć. Mają duży handicap w postaci toru. My jednak zrobimy wszystko, żeby im przeszkodzić i lepiej wypaść w dwumeczu - zakończył Jacek Krzyżaniak.
Skrót meczu Unia - KS Toruń
Źródło: PGE Ekstraliga/x-news
Wystarczy zobaczyć jak ci panowie się żegnali się z klubem aby wiedzieć że oni nie powinni już nigdy w tym klu Czytaj całość