Po ostatni meczu ligowym w Częstochowie leszczynianie mieli wiele powodów do zadowolenia. Jednym z nich był korzystny wynik, a innym dorobek Tobiasza Musielaka. Kapitan zanotował jeden z najlepszych występów w sezonie, zdobywając siedem punktów i bonus.
Rezultat ten był niemałym sukcesem, zwłaszcza, że jeszcze kilka tygodni wcześniej "Tofeek" mógł wątpić w to, czy pojedzie w ogóle w play-offach. Na jego przełamanie złożyło się kilka czynników, takich jak pomoc ze strony klubu i otoczenia, a także zmiany w kwestiach sprzętowych. Menedżer Adam Skórnicki podkreśla natomiast, że niczego by nie wskórano bez ciężkiej pracy samego zawodnika.
- Jeśli chodzi o sprzęt, to żużlowcy szukają całą karierę i nawet ci, którzy dochodzą do dobrego sprzętu, nadal nad nim pracują. Tak to właśnie działa. Tobiasz przez cały rok ciężko pracował i miał poprzeczkę zawieszoną bardzo wysoko. Już w czasie sezonu zdawaliśmy sobie sprawę, że ciężko będzie mu pociągnąć te rozgrywki tak jakby to sobie wymarzył. Założyliśmy więc, że potrzebujemy od niego jednego bardzo dobrego występu i się udało. Dzięki bardzo dużej pomocy wszystkich ludzi z boku się to udało - zaznaczył Adam Skórnicki.
Leszczynianie liczą na to, że w niedzielnym rewanżu z Betardem Spartą "Tofeek" potwierdzi, że swoje problemy ma rzeczywiście za sobą. Fakt, że przełamał się przy okazji kluczowej części sezonu może go podbudować i pomóc mu w przygotowaniach do nowych rozgrywek ligowych.
- Ten rok mógł pokazać Tobiaszowi zwłaszcza to, że nawet gdy się ciężko pracuje, to nie wszystko się układa. Przez cały sezon przykładał się do pracy i dawał z siebie wszystko, a dziś mówimy o jednym bardzo dobrym wyniku. Ale czy gdyby go nie było, miałby mówić, że nie warto pracować? Nie. Musiałby po prostu nadal robić, co w jego mocy i czekać na taki mecz nieco dłużej. Cieszymy się jednak, że u Tobiasza te dobre zawody przyszły we właściwym momencie. Na podsumowanie całego sezonu przyjdzie jeszcze czas - skwitował menedżer Fogo Unii Leszno.