Po bandzie (27): Luz i brak presji po ostrowsku. Nauczka dla Cieślaka

- Przed niedzielnym spotkaniem działacze ostrowskiego klubu mówili, że jadą na luzie. Jak to się ma do tego, co się wydarzyło po spotkaniu w parku maszyn? - pyta w swoim felietonie "Po bandzie" Witold Skrzydlewski.

Luz i brak presji po ostrowsku. Nauczka dla Cieślaka

W niedzielę w Ostrowie mieliśmy skandal, ale ten klub już nas do nich zdążył przyzwyczaić. Dla mnie prawda jest brutalna. Można mieć miliony na koncie, ale jak coś wystaje z butów, to nie da się tego ukryć.

Działacze Ostrovii postanowili badać alkomatem trenera Marka Cieślaka, ale moim zdaniem należało również przebadać obu panów. Wcale bym się nie śmiał, gdyby okazało się, że całe towarzystwo wypiło wieczorem przed tym spotkaniem jakiś dobry koniaczek. W sporcie należy potrafić przegrywać. I wiem, co mówię, bo mi się to też zdarzało. Tak było między innymi z drużyną z Miszkolca. Nie było jednak żadnej zadymy, reklamacji i wielkiego ubolewania. Nawet się z tego śmiałem, bo pogrążył nas Siemion Własow. Nic szczególnego się jednak nie wydarzyło. Życie biegło dla mnie dalej. Mam jednak wrażenie, że w Ostrowie jest zły klimat. Trzeba sobie jednak odpowiedzieć na pytanie, kto go tworzy. W mojej ocenie odpowiada za to nikt inny tylko zarządzający. To oni generują presję. Proszę zwrócić uwagę na jedną zabawną rzecz. Przed tym spotkaniem działacze ostrowskiego klubu mówili, że jadą na luzie i celem wcale nie jest awans do Ekstraligi. Jak to się ma do tego, co się wydarzyło po spotkaniu w parku maszyn?

Panowie mówili coś pod publikę, ale w głębi duszy byli pewni, że awansują. Gdyby mecz przebiegał inaczej i wynik nie układałby się jeszcze bardziej po ich myśli, to pewnie nastąpiłaby awaria światła.

A co do zachowania trenera, to nie mam pojęcia, jak mam je oceniać. Marek Cieślak mówi, że był po pracy. I to w zasadzie kończy temat. Trochę mnie to zresztą śmieszy. Nie można mówić, że ten pan był pijany. Jeśli już to był po spożyciu. Gdyby jednak Ostrovia awansowała, to nikomu nie przeszkadzałoby nawet, że trener upił się jak nieboszczyk.

Czytałem różne komentarze kibiców. Część z nich pisała, że to była zemsta Marka Cieślaka na klubie. Pytam się jednak: za co? Co trener mógł więcej zrobić? Pojechać za braci Szczepaniaków, którzy byli słabo dysponowani? Dzień konia miał Antonio Lindbaeck i dlatego w dużej mierze Łotysze trzymali bardzo dobry wynik.

Tematem ma zająć się GKSŻ. Karę powinni ponieść przede wszystkim prezesi. Pomijam już to, co mówili, bo to skandal. Żenujące było także ich oświadczenie, które kompletnie nie trzymało się kupy. Co innego mówili, a co innego pokazało nagranie. Panowie powinni sobie po tym wszystkim zrobić długą przerwę od sportu.

A trener kadry narodowej ma życiową nauczkę. Do momentu, kiedy ktoś jest na stadionie, to trzeba mieć dystans. Poza tym, powinien chyba lepiej wybierać kluby. Jak widać, niekoniecznie najważniejsze jest to, ile ktoś może dać. Ważne, jacy ludzie rządzą. Przed sezonem mógłbym się założyć, że w przypadku braku awansu w Ostrowie będzie zadyma. Nigdy bym się tak nie zachował. Gdyby Orzeł spadł, to jedyne, co bym zrobił, to obniżył pensję naszemu trenerowi. Nawet bym go nie zwolnił. Tym się różnię od działaczy z Ostrowa.

Mam jednak nadzieję, że nie będziemy się bawić w kolejny konkurs ofert. Jeśli tak ma być, to darujmy sobie i powiedzmy, że w Ekstralidze pojedzie GKM Grudziądz. Jeśli nie uda się Łotyszom, to niech jedzie Ostrovia lub ŻKS ROW. Inny scenariusz nie powinien wchodzić w grę.

Nikt mnie nie przekona, że grudziądzanie budują zespół na pierwszą ligę. Na razie zresztą nie zastanawiam się nad tym, jak będzie wyglądać przyszły sezon. Oczekuję, że najpierw stanowisko zabierze centrala, która wreszcie określi, jak będą wyglądać rozgrywki. Chcę wiedzieć czy meczów będzie 12, 14, 20 czy może jeszcze więcej. To jest najbardziej istotne. Tymczasem zastanawiamy się nad tym, kto z kim poszedł na kielicha. A nikt nie wie, jak kontraktować zawodników. Dla mnie jako człowieka odpowiedzialnego to ważne, bo muszę oszacować, czy zapłacę drużynie za 600 czy 1300 punktów.

Nie mogę zrozumieć w tym temacie pana Fiałkowskiego, który jest za tym, by liga była taka jak do tej pory. Grudziądzanom marzy się ponownie jazda w Ekstralidze, ale nie można wykorzystywać stanowiska do tworzenia nacisków. Na ten temat powinni wypowiadać się prezesi, sponsor i telewizja. Głównym orędownikiem status quo jest tymczasem członek GKSŻ, a dawny prezes GKM-u. Pan Fiałkowski może się na mnie teraz obrazić, ale twierdzę, że tak być nie powinno i koniec. Większość prezesów chce więcej meczów, podobne stanowisko ma telewizja. Należy zatem iść w tym kierunku. To zresztą podejście, w którym liczy się kibic. Jeśli obierzemy inną drogą, to możemy równie dobrze zwijać interes i likwidować żużel.

Witold Skrzydlewski

Źródło artykułu: