Adam Zając: Ten sezon był pechowy. Nie tylko dramat Warda

30 stycznia 2016 roku rozstrzygnięty zostanie XXVI Plebiscyt Tygodnika Żużlowego. - To nasze wspólne osiągnięcie, na które przez lata pracowaliśmy - przyznaje redaktor naczelny TŻ, Adam Zając.

W tym artykule dowiesz się o:

WP SportoweFakty: Trwa głosowanie w XXVI Plebiscycie Tygodnika Żużlowego. Jakie są pana osobiste oczekiwania wobec tego wydarzenia?

Adam Zając: Chcielibyśmy, by tak jak co roku była to wspaniała zabawa dla naszych czytelników i wszystkich żużlowych kibiców. Zostanie ona zwieńczona spotkaniem wszystkich laureatów i sympatyków żużla z całej Polski. Przy okazji na naszym corocznym balu żużlowym ogłoszone zostaną nominacje dla członków kadry narodowej juniorów i seniorów. Chciałbym, by jak co roku była to wspaniała, sympatyczna zabawa. Myślę, że ci, którzy się zjawią na balu będą mieli okazję spokojnie porozmawiać czy zrobić sobie wspólne zdjęcia. W czasie sezonu takich możliwości jest mimo wszystko niewiele.

Patrząc na kategorie, w jakich głosować mogą kibice, widać, że trzymają się państwo tradycji. Najbardziej prestiżową kategorią w Plebiscycie jest nadal Najpopularniejszy Żużlowiec.

- Rzeczywiście, stawiamy na to, co już wcześniej się sprawdziło. Nie mamy w planach tych kategorii rozbudowywać, ale nieraz się zdarza, że wprowadzamy pomysły zgłoszone choćby przez naszych dziennikarzy. Często redakcja przyznaje także specjalne wyróżnienia i nie wykluczam, że podobnie będzie i tym razem. Możliwe, że jeden z działaczy czy zawodników zostanie wyróżniony za swoją kwiecistą wypowiedź w mediach.

Te kategorie to przede wszystkim zabawa, ale jak słyszymy, zawodnicy i prezesi podchodzą do tego całkiem poważnie, licząc na dobre miejsce w rankingu. To zapewne duża nobilitacja dla Tygodnika Żużlowego?

- Tak. Bardzo się cieszymy, że ci którzy są nominowani podchodzą do tego poważnie. Nieraz pojawia się rywalizacja i można powiedzieć, że osoby, które biorą w tym udział traktują nasz plebiscyt w kategorii turnieju żużlowego. Zdarza się, że ktoś do nas dzwoni i pyta, czy znajdzie się na liście. Bywa, że zaangażowani są w to też członkowie ich rodzin. To już 26. edycja Plebiscytu. Ma on swoją tradycję i znaczenie wśród działaczy oraz zawodników. Cieszymy się tym bardziej, że jest to nasze wspólne osiągnięcie, na jakie z całym środowiskiem żużlowym przez lata pracowaliśmy.

Nie będzie w tym roku rozstrzygnięcia w kategorii Pechowiec. Wobec przykrych wydarzeń, jakie miały miejsce w minionym sezonie, jest to w pełni zrozumiałe.

- Taką decyzję podjęli nasi czytelnicy i my jako redakcja w pełni się do tego przychyliliśmy. Dramatów na torze było w tym roku rzeczywiście zbyt dużo i nie chodzi nam jedynie o Darcy'ego Warda, ale też innych, zwykle młodych zawodników, o których często się nie wspomina. Oni też doznali poważnych kontuzji. Można powiedzieć, że był to wyjątkowo pechowy sezon żużlowy.

W tym roku w kategorii Fair Play docenione zostanie właśnie zjednoczenie środowiska i akcje charytatywne na rzecz Darcy'ego Warda.

- Tak i należy to docenić, chociaż mnie osobiście martwi to, że zapominamy o innych chłopakach. Proszę zobaczyć ilu z nich jeździ na wózku i jest pozostawiona samym sobie. Naszą cechą narodową jest to, że gdy coś się wydarzy, mamy pospolite ruszenie. Kiedy Piotr Pawlicki złamał przed laty kręgosłup, ludzie zbierali dla niego pieniądze na stadionach. Okazało się jednak, że mieliśmy wszyscy słomiany zapał. Staraliśmy się jako Tygodnik Żużlowy utworzyć fundację "Pomocna dłoń". Każdy z klubów za dany mecz miał wpłacać na konto 100 złotych. Proszę sobie wyobrazić, że tylko jeden z nich przelał te pieniądze. Fundację musieliśmy ostatecznie zawiesić, a szkoda, bo przez lata uzbierałaby się naprawdę spora suma pieniędzy, którą moglibyśmy wspomóc potrzebujących zawodników. To piękny gest, że pomagamy Darcy'emu Wardowi. Tego chłopaka dotknęła prawdziwa tragedia. Pamiętajmy jednak także o innych, którzy często zostają ze swoją kontuzją zapomniani.

Odchodząc od tematu kontuzji... jak pan ocenia zakończony sezon? Był on oczywiście naznaczony pechowymi zdarzeniami, ale czy dostrzega pan pozytywy tegorocznych rozgrywek?

- Może cieszyć to, że z żużlem, mimo problemów finansowych, jest nadal dość dobrze. Jakoś się trzymamy i oby w przyszłym roku nie było gorzej. Wyniki sportowe są istotne, ale najważniejsze, że udało się ten sezon z nie najgorszym skutkiem odjechać. Chciałbym, by wszystkie kluby wystawiły drużyny do nadchodzących rozgrywek. Byłaby to najlepsza wiadomość, jaką moglibyśmy otrzymać przed startem kolejnego sezonu. Jeśli chodzi natomiast o mijający rok, to myślę, że wielu zawodników zrozumiało już to, że nie może żądać zbyt wiele. Prezesi także zaczynają inaczej podchodzić do tego tematu. Z kolei kibice zaczynają pomału rozumieć, że nie mogą oczekiwać od działaczy mocnych składów za wszelką cenę, nie patrząc na zaplecze finansowe. Zaczynają być pod tym względem bardziej wyrozumiali.

Czego życzyć zatem klubom i prezesom przed nowym rokiem? Zenon Plech stwierdził: przede wszystkim rozsądku. Czy pan też się pod tym podpisuje?

- Tak, wyniki to odrębny temat, a najważniejszy jest przede wszystkim rozsądek. Życzę go zawodnikom, by na torze uważali zarówno na siebie, jak i na rywali. Działacze muszą natomiast z dużą odpowiedzialnością patrzeć na kwestie finansowe. Ważne, by swoje zamiary porównywali z tym, co mają w kasie klubu.

Jeśli chodzi natomiast o sportowe sukcesy, tych w polskim żużlu nie brakuje. Od dłuższego czasu pojawiają się jednak głosy, że polskie środowisko żużlowe nie potrafi ich dobrze "sprzedać", przebijając się do mediów i nowych kibiców. Jaka jest pana zdaniem przyczyna tego stanu rzeczy?

- Jest to rzeczywiście problem, bo poza WP SportoweFakty czy Tygodnikiem Żużlowych mediów, które w tak dużym stopniu opisują żużel, jest niewiele. Wydaje mi się, że za bardzo zamykamy się we własnym gronie. Tu właśnie widzę zadanie dla władz tego sportu, by bardziej wypromować tę dyscyplinę i zyskać większą przychylność centralnych mediów. Wiadomo, że w dzisiejszych czasach jest komercja. Jeżeli Ekstraligę pokazuje nc+, to inne stacje na zasadzie konkurencji nie chcą o tych rozgrywkach mówić. Podobnie jest z gazetami, gdy tylko jedna z nich ma patronat. Trzeba w jakiś sposób dogadywać się wspólnie, by wpuszczać żużel na różne stacje telewizyjne, radiowe czy portale. Wspomniana komercja jest pewną barierą, ale jest tu możliwe porozumienie. Przykładem tego może być właśnie Plebiscyt Tygodnika Żużlowego. Jest tu co prawda nc+, ale bez przeszkód na imprezę wpuszczani są inne media, jak choćby Telewizja Polska i nikt nie ma do siebie zastrzeżeń. Trzeba rozmawiać z centralnymi mediami i sprawić, by imprezy żużlowe były pokazywane i promowane przez jak największą liczbę stacji. Najczęściej bywa niestety tak, że dopiero gdy mamy w żużlu aferę lub groźny wypadek, media w całej Polsce się o tym rozpisują. O pozytywnych wydarzeniach się natomiast nie mówi.

Oby w nowym roku na łamach Tygodnika Żużlowego tych przykrych informacji było jak najmniej. Życzymy z tego miejsca udanych przygotowań do styczniowego balu żużlowego. Oby XXVI plebiscyt wypadł udanie.

- Dziękuję. Chcielibyśmy, by rozstrzygnięcie Plebiscytu, które planujemy na 30 stycznia było pozytywnym akcentem przed startem kolejnego żużlowego sezonu. Oby zawodników omijały kontuzje, a kibice przeżywali jak najwięcej pozytywnych emocji. Bo przecież to dla nich to wszystko robimy.

Rozmawiał Michał Wachowski
XXVI Plebiscyt Tygodnika Żużlowego ->> Zapraszamy do udziału w głosowaniu!

Źródło artykułu: