Adam Krużyński: Polski żużel na życiowym zakręcie - jak dalej żyć panowie Prezesi…

Firma Nice wydała oświadczenie, w którym wzywa władze polskiego żużla do podjęcia działań, które spowodują, że nadal będzie zainteresowana wspieraniem I ligi żużlowej.

W tym artykule dowiesz się o:

Kiedy Główna Komisja Sportu Żużlowego ogłosiła, że w sezonie 2016 dojdzie do połączenia I i II ligi żużlowej wydawało się, iż sytuacja na tym poziomie rozgrywek ulegnie stabilizacji. Szybko jednak okazało się, że proponowany podział na grupy nie odpowiada wszystkim klubom, a przede wszystkim sponsorowi rozgrywek - firmie Nice, która wydała oświadczenie. Wynikało z niego jasno, że dalsze wspieranie rozgrywek I ligi przez Nice stoi pod dużym znakiem zapytania. Dlaczego władze firmy zdecydowały się na taki ruch?

- Każdy, kto przeczytał nasze oświadczenie widzi, że zależy nam na rozwiązaniu systemowym. Nie może być tak, że Ekstraliga działa w oderwaniu od całego polskiego żużla i zajmuje się tylko zarabianiem pieniędzy i chroniona jest specjalnym parasolem. Wiadomo, że w Ekstralidze są największe pieniądze i to jest niepodważalne, ale pogoń za nimi nie może przesłonić dobra całego żużla i być celem samym w sobie. Aby najwyższa liga w dowolnym sporcie funkcjonowała potrzebne są fundamenty i podwaliny - ktoś przecież tę ligę musi zasilać i w niej występować odpowiednio przygotowany i posiadający podstawy finansowo-organizacyjne. Pierwsza i druga liga mogą być takim żużlowym przedszkolem, gdzie przyszli ekstraligowi studenci nabierają doświadczenia i siły. Ostatnie dwa lata funkcjonowania Nice Polskiej Ligi Żużlowej są dobrym przykładem pracy wykonanej przez kluby. Dziś wiele z nich choćby jak ROW Rybnik bez obaw mogą być częścią najlepszej żużlowej ligi świata. Chodzi o to, aby uzdrowić żużel na wszystkich jego poziomach przy założeniu, że zbudowane zostaną podstawy dla funkcjonowania dyscypliny we wszystkich ligach z uwzględnieniem interesów zarówno tych najbogatszych, jak i najbiedniejszych. Zasady sportowe powinny być jasne i sprawiedliwe, znane wszystkim tworzącym rozgrywki z odpowiednim wyprzedzeniem, a proces licencyjny wręcz biblią łącznie z respektowaniem zero-jedynkowym jego terminów. Jak widać życie i historia bywają przewrotne. Dziś sytuacja wygląda tak jak jazda rollercoasterem - w jednym sezonie jesteś w niebie, w kolejnym możesz być już w piekle. Polski Związek Motorowy musi zrozumieć, że żużel nie rozpoczyna się i nie kończy na Ekstralidze. Nie może mieć miejsca sytuacja, która jest obecnie, w której nie wiemy kto i w jakiej lidze pojedzie, bo zawirowania i zmiany w składzie lig są tak ogromne. PZM musi zaostrzyć także kontrolę finansową nad klubami oraz nie bać się używać narzędzi takich choćby jak zakaz transferów czy zalecony lub wymagany limit wydatków dla klubu związany z jego sytuacją finansową. Nie chcemy, aby PZM i GKSŻ podejmowały pewne działania tylko dlatego, że nagle może się wycofać sponsor rozgrywek lub kolejny klub staje się niewypłacalnym. Nie może być również tak, że jesteśmy bezpośrednimi beneficjentami problemów Ekstraligi. Proszę zauważyć, że już drugi rok z rzędu cierpimy przez problemy, które nie powstały tylko i wyłącznie w Nice PLŻ, ale również w najwyższej klasie rozgrywek. To nie tylko kluby I ligi mają problemy finansowe i trzeba je zastępować innymi. To dwa nominalnie kluby I ligi musiały uzupełnić stawkę Ekstraligi, aby miała ona zakładany kształt - powiedział Adam Krużyński.

Dyrektor zarządzający firmy Nice ma również propozycję konkretnego rozwiązania. - Zamknijmy Ekstraligę. Określmy finansowe zasady przystąpienia do niej, a w I lidze kluby niech się rozwijają na równych zasadach. I jak któryś okrzepnie finansowo, to zapuka do bram Ekstraligi. Obecnie wchodzą do niej kluby na bazie konkursów, w których obowiązują niejasne zasady, a same kluby często przeceniają swoje możliwości i ulegają pokusie przerośniętych ambicji i finansowej jazdy na krawędzi - dodał.

Adam Krużyński był już członkiem GKSŻ. Wycofał się jednak z aktywności w tym organie po tym, jak stwierdził, że proponowane przez niego rozwiązania nie będą realizowane. Nadal jednak ma na celu nie tylko korzyści swojej firmy, ale również rozwój dyscypliny. - Jako sponsor rozgrywek nie patrzę na to wszystko tylko przez pryzmat potencjalnych korzyści, jakie uzyska moja firma. Chcę, aby rozgrywki I ligi nie były ciągle kojarzone ze skandalami, problemami organizacyjnymi i jako sponsor jestem zainteresowany wszystkim tym, co się w tej lidze dzieje. Jej wizerunek nie może cierpieć, bo wówczas cierpi również moja firma. To proste zasady, które jak najszybciej władze polskiego żużla muszą zrozumieć. Okazuje się, że gdyby nie żużel na niższym poziomie, to dzisiaj Ekstraliga nie miałaby Grudziądza czy Rybnika - nominalnie klubów I ligi. Zatem żużel to nie tylko Grand Prix na Stadionie Narodowym, to nie tylko Ekstraliga i duże kontrakty z telewizją czy sponsorami. Żużel to również zawodnicy i kibice w Krośnie, Pile, Opolu i wielu innych ośrodkach, których na dziś potencjał finansowy i organizacyjny odbiega od standardu najlepszej żużlowej ligi świata, ale przecież wszyscy razem i ci możni i ci biedni tworzą społeczność żużlową, która podczas świąt takich jak to zbliżające się na Stadionie Narodowym pokażą siłę i moc środowiska oraz miłość do żużla najatrakcyjniejszej dyscypliny sportowej dla nas wszystkich. To przede wszystkim niższe ligi i praca z młodzieżą powinny stać się programem narodowym dla żużla, który bez ożywczego impulsu i wypracowanej strategii będzie zmierzał ku totalnej katastrofie. Dlatego naprawę żużla trzeba rozpocząć od rozmowy i diagnozy na temat jego stanu. Żaden poziom rozrywek nie jest w stanie funkcjonować w oderwaniu od pozostałych szczebli i spójnej strategii oraz współpracy wszystkich osób mających wpływ na jego przyszłość bez względu czy zarządzają produktem wartym miliony czy tylko i wyłącznie setki tysięcy… Musimy określić wspólne cele i zasady dla dyscypliny i je wzajemnie respektować oraz chronić przed nieuczciwością i brakiem transparentności. Tylko jeśli wszyscy zrozumiemy, że sytuacja jest naprawdę krytyczna może udać się nam uniknąć katastrofy - zakończył Adam Krużyński.

Źródło artykułu: