Czy 48-latek pojedzie 3 kwietnia na Stadionie im. Edwarda Jancarza w Gorzowie Wlkp.? - Najprawdopodobniej tak, ale jak będzie, to jeszcze zobaczymy, bo może to się pokrywać z moim meczem ligowym. W Nice Polskiej Lidze Żużlowej zaczynamy dwa tygodnie prędzej i akurat 3 kwietnia jedziemy do Gdańska - przyznał Piotr Świst.
Niedawno informowaliśmy o podpisaniu przez tego zawodnika kontraktu w Polonii Piła, gdzie ściga się już od kilku lat. W 2016 roku będzie go można zobaczyć także w roli trenera. - To jeszcze nie jest do końca wiadome, ale najprawdopodobniej tak będzie, ponieważ trzeba inwestować w swoich zawodników i lepiej jest szkolić, niż wypożyczać za szalone pieniądze. Trzeba zapłacić za bieg, amortyzację sprzętu, punkty i to wychodzi dużo - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty żużlowiec pilskiego klubu.
Jak zamierza łączyć te dwie funkcje? - Bardzo prosto. Jeden trening będzie się odbywał najprawdopodobniej we wtorek, a drugi w dniu tego mojego w Pile. Tak więc najpierw poświęcę czasu juniorom, a później sobie potrenuję z drużyną - wyjaśnił.
Zawodnik nie ukrywa, że po czynnej karierze chciałby pozostać przy żużlu właśnie w roli szkoleniowca. - Nie po to się uczyłem, szkoliłem, żeby robić coś innego. Trzydziesty drugi rok będę jeździł w tym sporcie i chciałbym po zakończeniu kariery zostać trenerem - zapowiedział.
Piotr Świst już ponad 30 lat cieszy swoją jazdą. Jeszcze kilka dni temu zapowiadał, że sezon 2016 prawdopodobnie będzie jego ostatnim. Jednak podczas konferencji w czwartek był wypowiadał się już ostrożniej. - Jakieś dobre geny mam przekazane od ojca. Namawiają mnie, żebym jeździł do 50-tki. Dużo nie zostało. Zobaczymy. Tak z humorem mówiąc, po odwołanym meczu w Lublinie, gdy wyjeżdżałem ze stadionu, jeden gość mi śpiewał muzyczkę z "Czterdziestolatka", tylko że "50 lat minęło". Trochę się pomylił - mówił rozbawiony. - Jak będzie zdrowo i szczęśliwie, będę robił punkty tak, jak do tej pory, to zobaczymy. Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa. To wszystko zależy od tego, jak się będę czuł. Odpukać, broń Boże, żadnej kontuzji. Tę decyzję determinować będą sprawy zdrowotne i wynik - zapewnił były jeździec Stali Gorzów.
Osoba Piotra Śwista wywołuje w Gorzowie sporo emocji, a to w związku z atmosferą towarzyszącą jego odejściu z klubu z miasta nad Wartą. Zawodnik nie myśli jednak o tym, gdyż wie, że najwyższa pora zakopać topór wojenny. Pozostaje tylko kwestia kibiców i ich podejścia do tej sprawy. - To wszystko zostało sztucznie napędzone i nie chcę do tego wracać. Szkoda mi tylko, że kibice tak zareagowali. To już jest jednak nieważne. Zrobiłem bardzo dużo: 24 medale dla tego klubu. Cieszę się, że prezes Zmora to wszystko uciął, podchodzi do tego normalnie i świeżo na to patrzy. Przyjeżdżam tutaj, trenuję. Mam dobry kontakt ze wszystkimi - zakończył żużlowiec, któremu Edward Jancarz przekazał swój plastron, mający podczas najbliższego memoriału przejść w ręce Bartosza Zmarzlika.