W poprzednich latach nie zdarzało się, by tak wielu znanych zawodników musiało podpisać przed sezonem kontrakt warszawski. - Muszę przyznać, że to rzeczywiście wydarzenie bez precedensu. Wpisuje się to w cały obraz finansowy, jaki mamy teraz w polskim żużlu. Jest to przede wszystkim efekt mniejszej liczby klubów. W związku z tym są zawodnicy, którzy nie mają gdzie podpisać komfortowego kontraktu z aneksem finansowym. Kluby nie chcą budować nie wiadomo jak długich ławek rezerwowych, bo to też kosztuje. Niektórzy żużlowcy zostali przez to na lodzie i chcąc kontynuować karierę, są zdani na umowę warszawską, bez gwarancji startów. W wielu przypadkach kontrakty te zawiera się tylko po to, by nie czekać do kolejnego okienka transferowego - zaznaczył Jacek Frątczak.
Nasz rozmówca dostrzega dwóch zawodników, których kontrakty warszawskie mogą zamienić się w stałą i owocną współpracę z ekstraligowym klubem. Pierwszym z nich jest Grzegorz Walasek, który zawarł porozumienie z KS Get Well Toruń. Drugi to Sebastian Ułamek, który podpisał kontrakt warszawski we Wrocławiu.
- Znam Grzegorza Walaska bardzo dobrze i uważam, że jest to nadal zawodnik ekstraligowy. Przy posiadaniu odpowiedniego sprzętu i dobrym przepracowaniu okresu przedsezonowego, będzie on w stanie zakotwiczyć w Toruniu na dłużej, przebijając się do pierwszego składu. Nie wykluczam, że podobnie będzie wyglądać to także w przypadku Sebastiana Ułamka. Może okazać się solidnym wzmocnieniem formacji seniorskiej Sparty. Nie jest wcale powiedziane, że przyszedł on do Wrocławia tylko po to, by szukać innego klubu. Sam zresztą zapowiada, że zamierza pokazać się z jak najlepszej strony w czasie sparingów. Nie skazywałbym go z góry na to, że przeniesie się do I ligi - zaznaczył Frątczak.
Dużo trudniejsza wydaje się być sytuacja Artura Mroczki, który w ostatniej chwili związał się kontraktem warszawskim z torunianami. - Raczej będzie mu ciężko znaleźć zatrudnienie w jednym z klubów Ekstraligi. Spodziewam się tego, że Artur wyląduje ostatecznie w zespole z I ligi. Jego potencjał sportowy i doświadczenie powodują, że może okazać się czołową postacią na zapleczu najwyższej klasy rozgrywek - dodał.
Sporą zagadką jest natomiast sytuacja Tomasza Gapińskiego. Zawodnik ten nie trafił ostatecznie do KS ROW-u Rybnik, z którym zawarł słowne porozumienie. Pomocną dłoń wyciągnęła do niego Stal Gorzów. Gapiński ma przygotowywać się z tym zespołem do sezonu. Jego szanse na przebicie się do składu gorzowian są jednak niewielkie, gdyż Stal posiada mocną piątkę seniorów. - Sytuacja Tomasza ma inny kontekst, niż wcześniej wymienionych zawodników. Zawodnik miał już porozumienie z klubem, ale w ostatniej chwili znalazł się na lodzie. To medalista Indywidualnych Mistrzostw Polski z 2015 roku i w przypadku dysponowania odpowiedniej klasy sprzętem, stać go na dobry wynik. Patrząc na ekstraligową konkurencję, bardziej skłaniałbym się jednak ku temu, że trafi on ostatecznie do I ligi. Podobnie jak Mroczka, ma duże szanse, by być wyróżniającą się postacią tych rozgrywek - podsumował Frątczak.