W nadchodzącym sezonie celem Orła Łódź jest zajęcie bezpiecznej lokaty w Nice Polskiej Lidze Żużlowej. Drużyna pojedzie bez presji i to ma jej pomóc w sprawieniu niespodzianki. Działacze na czele z prezesem Witoldem Skrzydlewskim będą uważnie śledzić nie tylko wyniki zespołu, ale także postępy w kwestii stadionu. Kiedy ruszą na nim prace, zarząd będzie z całą pewnością myśleć o przygotowaniach do awansu do PGE Ekstraligi. Klub musi przygotowywać się do tego przede wszystkim pod względem sportowym. - Nie można stawiać sprawy tak, że wtedy zacznę rozglądać się za lepszymi zawodnikami. Jako prezes klubu jestem przekonany, że już takich mam. Nie mogę mówić, że inni są lepsi, bo ubliżyłbym swoim chłopakom - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty prezes Orła Łódź.
Skrzydlewski zapowiada, że już wkrótce przestanie pełnić funkcję prezesa. Trudno jednak uwierzyć, że los klubu zacznie być mu nagle obojętny. Jak jednak podkreśla, od wyniku sportowego liczą się dla niego bardziej kwestie organizacyjne, infrastrukturalne i biznesowe. A te ostatnie wiążą się z frekwencją na łódzkim stadionie. - Ten sezon pokaże, czy ludzie będą chcieli przychodzić na stadion i płacić normalnie za bilety. Dowiemy się, czy możemy liczyć na zainteresowanie nie tylko wtedy, kiedy robimy coś za darmo - wyjaśnia prezes.
W ocenie prezesa Orła wiele rzeczy dotyczących zasad sprzedaży biletów na mecze żużlowe w Łodzi powinno się jak najszybciej zmienić. - Takie zmiany powinny być, ale to już zadanie dla nowego prezesa. Uważam jednak, że on powinien najpierw sprawdzić, ilu ma prawdziwych kibiców. Organizowaliśmy imprezę z darmowym wstępem i stadion pękał w szwach. Podczas zawodów ligowych wpływy były jednak z niecałego tysiąca biletów. To powinno się zmienić. Taki klub jak Orzeł powinien sprzedawać moim zdaniem minimum trzy tysiące biletów. Do tej pory ludzi było na obiekcie więcej, bo za wejściówki płaciła tylko płeć brzydka. Kobiety, dzieci i faceci po powyżej 70 roku życia wchodzili za darmo. Moim zdaniem to musi się nieco zmienić. Konkrety zostawiam jednak nowemu szefowi klubu - podsumowuje Skrzydlewski.
Zobacz: Lech Kędziora: Modlę się, żeby drugoligowe kluby wytrzymały