Umieszczony po prawej stronie podnóżek popularnie zwany hakiem, jest jednym z najbardziej charakterystycznych elementów motocykla żużlowego, który odróżnia go od innych silnikowych jednośladów. Za jego pomocą zawodnik kontroluje ruch sprzętu, koryguje kąt nachylenia i kierunek poruszania się w wirażu. Element ten jest niestety przyczyną kolizji i upadków mogących prowadzić do poważnych kontuzji. Kontakt haka z nawierzchnią toru, elementami bandy (zwłaszcza pneumatycznej), czy sczepienie się jadących ramię w ramię motocykli prowadzić może do nieoczekiwanych sytuacji. Bardzo często żużlowca katapultuje wtedy z siodełka, lub co gorsza widzimy na torze wielkie kłębowisko żelastwa i ciał.
Jana Jarosa - czeskiego zawodnika, który od czternastu sezonów (z dwuletnią przerwą) ściga się na żużlu, najlepiej znają w Krośnie. Tam właśnie startował przez kilka kolejnych sezonów. Nazwiska Jana i jego ojca Borisa stały się ostatnio medialne dzięki zaangażowaniu w projekt "Safety Win Race". Dotyczy on nowego, bezpieczniejszego w zastosowaniu haka. Ich pomysł, o ile uzyska powszechną akceptację, może w znaczący sposób poprawić bezpieczeństwo na żużlowych owalach.
- Sama idea Czechów jest według mnie rewelacyjna, ale warto zauważyć że nie prekursorska - mówi znawca historii sportu żużlowego i dziennikarz Grzegorz Drozd. - Pierwszym zawodnikiem, który zaczął używać ruchomego haka był Sam Ermolenko. Ulepszenie to zastosował wraz ze swoim ówczesnym tunerem Carlem Bloomfeldem podczas finału IMŚ w 1992 roku we Wrocławiu. Nowinka ta się przyjęła. Szybko tego rozwiązania zaczęli używać inni żużlowcy. Jest wielu takich, którzy wersję podnóżka "Sudden Sama" wykorzystują do dziś.
- Pomysł Czechów to możliwość ogromnej ewolucji sprzętu w kierunku bezpieczeństwa - dodaje nasz ekspert. - Zmianie konstrukcyjnej wprowadzonej wraz z tunerem przez Amerykanina towarzyszył inny cel. Oni chcieli, żeby zawodnik był na torze szybszy, żeby sztywno mocowany hak nie wyhamowywał motocykla uderzając o tor, jego nierówności i koleiny, żeby żużlowiec mógł go prowadzić bardziej płynnie - tłumaczy.
- Nasze zastosowanie było przeze mnie wielokrotnie testowane na torze - mówi z kolei Jan Jaros. - Mój "bezpieczny podnóżek" nie jest trwale elastyczny. On jest w pełni zablokowany gdy jeździec, zwłaszcza prowadząc motor w wirażu, ma usztywnioną nogę. Nie ma więc wielkiego niebezpieczeństwa kontuzji stopy poprzez dostanie się jej pomiędzy hak i korpus silnika. Pytało mnie o to już kilka osób. Elastyczność tego podnóżka występuje w przypadku niespodziewanego kontaktu z innym przedmiotem lub podczas upadku, kiedy prawa stopa praktycznie zawsze traci kontakt z hakiem - wyjaśnia.
Naszym zdaniem, pomysł Czechów może stać się znaczącym krokiem naprzód w dziedzinie bezpieczeństwa, podczas walki toczonej na żużlowym torze. Nawet jeśli jego zastosowanie nie miało by być obowiązkowe, to z pewnością powinno być przez władze FIM dozwolone.
O tym co sądzą o tym nasi czytelnicy, pytamy w ankiecie poniżej.
@http://www.safety-win-race.com/wp-content/uploads/2016/02/Czech-contribution.mp4I ulga i trochę humoru i hiperboli tut też :-)
@http://www.safety-win-race.com/wp-content/uploads/2016/02/SWR-stresstest.mp4 Czytaj całość
@https://www.facebook.com/profile.php?id=100010256502466