Daniel Jeleniewski: Trzeba wspierać swoich zawodników, w ligach zagranicznych Polacy nie mają łatwo

Daniel Jeleniewski w tym sezonie będzie reprezentował barwy Eko-Dir Włókniarza Częstochowa. Żużlowiec Lwów nie zdecydował się podpisać kontraktu w Allsvenskan. - To trudne wyjazdy, trzy dni wyjęte z życia - przyznał.

WP SportoweFakty: Ostatnie tygodnie to dla żużlowców głównie treningi ogólnorozwojowe. Przygotowania do sezonu są już na finiszu. Jak z pana perspektywy minął ten okres?

Daniel Jeleniewski: Fizycznie przygotowywałem się tak, jak zawsze. W Lublinie mam do dyspozycji trzech trenerów Nie mówię, że pracuję z nimi jednocześnie, ale prowadzimy konsultacje. To tygodniowe zgrupowanie w Częstochowie potwierdziło, że dobrze przepracowałem okres przygotowawczy. Czułem się na nich dobrze i widać, że jest moc. Przygotowania fizyczne dobiegają już zatem końca.

Zgrupowanie to jednak nie tylko okazja do wspólnych treningów, ale również integracja nowej drużyny.

- Dokładnie tak. Jestem całkowicie za tym, bo co innego jest się spotkać na obozie, spędzać ze sobą praktycznie 24 godziny na dobę i ze sobą porozmawiać. Często jest tak, że na wiosnę, kiedy przyjeżdżamy z motocyklami, to każdy gdzieś goni. Jeden ma problemy ze sprzętem, drugi ich nie ma i wówczas nie ma możliwości porozmawiania. Przez pięć dni spędziliśmy ze sobą dużo czasu i to na pewno zaprocentuje.

A jak wygląda kwestia przygotowań sprzętowych do nowego sezonu?

- Co do przygotowań sprzętowych, to tak jak u pozostałych zawodników, będzie wszystko gotowe w najbliższych dniach. Będę miał przygotowanych pięć dobrych, nowych silników i będziemy walczyć.

Nowy sezon spędzi pan w barwach Eko-Dir Włókniarza Częstochowa. Jakie wspomnienia z tutejszym torem?

- Lubię jeździć w Częstochowie. W tamtym roku przyjechałem tutaj po dłuższej przerwie, wygrałem Turniej o Szablę Kmicica, zaprezentowałem się dobrze. Jestem spokojny o to, że sobie na tym torze poradzę.

W kadrze Eko-Dir Włókniarza jest ośmiu zawodników, którzy mogą pojechać jako seniorzy, co sprzyjać może rotacji w zestawieniu na ligowe mecze. Jak zapatruje się pan na walkę o miejsce w składzie?

- Myślę, że będzie brało górę to, kto jest lepszy. Co roku w każdym klubie jest walka o miejsce w składzie. Taki jest sport, trzeba po prostu jechać i staram się o tym nie myśleć.

Jakiś czas temu prezes Michał Świącik mówił, że w pierwszych spotkaniach w składzie znajdzie się sześciu Polaków i tylko jeden obcokrajowiec. To chyba daje jakiś komfort psychiczny przed startem sezonu?

- Jeżeli tak prezes i trener uznają, to dla nich wielki szacunek. Jestem zdania, że trzeba wspierać swoich zawodników, a nie dawać jeździć obcokrajowcom. Kiedy my jedziemy za granicę, to nie mamy tam łatwo. Zapraszają nas na mecze tylko wtedy, kiedy ktoś zawodzi, a jak my pojedziemy słabo, to nas się zmienia. To nie jest nic nadzwyczajnego. Jeżeli jest taki układ, to super.

Wielu ekspertów wskazuje częstochowski klub w gronie faworytów do zwycięstwa w Nice Polskiej Lidze Żużlowej. Jaka jest pana opinia o sile Eko-Dir Włókniarza i na co stać zespół w ligowych rozgrywkach?

- Kształt drużyny jest bardzo fajny, mamy młodych zawodników, ale i kilku doświadczonych. Są także wychowankowie, co również wpływa na atmosferę w drużynie i na trybunach. To jest dla nas również sprzyjające. Co do miejsca w tabeli, to wszystko pokaże sezon. Strach o tym mówić przed rozpoczęciem rozgrywek, bo co roku mamy jakieś sensacje i niespodzianki. Każdy sezon jest inny.

Jakie stawia sobie pan cele indywidualne na nadchodzący sezon?

- Cele indywidualne są takie, jak co roku. Chcę jak najdalej zachodzić w eliminacjach indywidualnych, a w przypadku awansu do finałów, pokazać w nich jak najlepszą jazdę.

W poprzednich sezonach startował pan w szwedzkiej Allsvenskan. Czy również w tym roku ścigać się będzie w tamtej lidze?

- W ostatnich latach jeździłem w Allsvenskan regularnie. Na nadchodzący sezon nie mam kontraktu. Powiem szczerze, że nawet ostatnio pojawiły się zapytania dotyczące moich startów w Szwecji. Nie robię tego na siłę, bo w tamtym roku jeździłem dużo w lidze szwedzkiej. To są trudne wyjazdy, w zasadzie trzy dni wycięte z życia. Podchodzę do tego rozsądnie. Jeżeli pojawi się jakaś odpowiednia propozycja, będą pasowały terminy, a ja będę w formie i wszystko będzie dobrze, to zdecyduję się na jazdę.

Rozmawiał: Łukasz Witczyk

Źródło artykułu: