Nowa formuła Speedway Best Pairs zdała sportowy egzamin. "Mamy więcej pomysłów"

Materiały prasowe /  Sławomir Kowalski / One Sport
Materiały prasowe / Sławomir Kowalski / One Sport

Inauguracyjna runda cyklu Speedway Best Pairs, którą rozegrano w sobotę na toruńskiej Motoarenie, przyniosła ciekawe ściganie. Organizatorzy z optymizmem patrzą w przyszłość, choć jak podkreśla Karol Lejman, jest jeszcze sporo do zrobienia.

W tym artykule dowiesz się o:

Zwycięstwem Monster Energy Team zakończyła się pierwsza runda cyklu Speedway Best Pairs, ale sam wyścig finałowy może być dowodem tego, jak wiele emocji dostarczyli główni bohaterowie sobotniego popołudnia. Problemy sprzętowe Martina Vaculika odebrały podwójne prowadzenie i prawdopodobną wygraną zespołowi Team Boll. Wcześniejsze wyścigi pokazały, że zawodnicy podeszli do zawodów bardzo poważnie i co za tym idzie, nie zabrakło jazdy w kontakcie oraz spięć pod samymi bandami. Po zakończeniu inauguracji, swojego zadowolenia nie ukrywał Karol Lejman z firmy One Sport.

- Pokazaliśmy, że ten format rozgrywek ma wielkie perspektywy i ma szansę rozwinąć się w przyszłości. Stawka była bardzo wyrównana i nawet team niemiecki, który nieco odstawał był w stanie nawiązać walkę. Oczywiście wiemy, że do dopracowania jest jeszcze wiele rzeczy. Cały czas niespełnionym celem pozostaje niezapełnienie Motoareny, ale wierzymy, że ten format ma swoją przyszłość i zajmie wysokie miejsce w sporcie żużlowym - podkreśla Lejman. - Widać to po zaangażowaniu sponsorów i wszystkich ludzi zaangażowanych w ten projekt - dodaje.

Problemem organizatorów wydaje się być frekwencja. Niespełna osiem tysięcy fanów przybyło w sobotę na stadion, a przecież stawka była naprawdę wybitna. Do tego doszły naprawdę atrakcyjne promocje dla kibiców, między innymi drugi bilet za złotówkę dla par. W kolejnych rundach, które odbędą się w Landshut oraz Ostrowie Wielkopolskim może być nieco łatwiej, gdyż miejscowi sympatycy speedwaya będą spragnieni rywalizacji na najwyższym poziomie, której nie dostają na co dzień.

- Myślę, że sobotnie zawody były najlepszą wizytówką tego, co się zaczyna. Niestety w Toruniu musieliśmy trochę więcej mówić, a mniej mogliśmy pokazać. Mamy nadzieję, że po tych obrazkach, które udało się tutaj wyegzekwować, to będzie wszystko łatwiejsze. Wierzmy, że zawody w dwóch kolejnych rundach, gdzie organizujemy też imprezy w tych miejscach od lat, odbędą się po prostu przy pełnych trybunach. Naszym głównym hasłem, które promujemy w tym roku jest "Let's make speedway!" i wszystko co robimy, robimy dla kibiców - podkreśla właściciel firmy One Sport.

Takie nazwiska jak Grigorij Łaguta czy Bartosz Zmarzlik są zawsze gwarancją wielkich emocji. W fazie zasadniczej sobotnich zawodów, obaj zawodnicy pokazali, że turniej traktują bardzo poważnie. Na torze sypały się iskry, a prawdziwą wisienką na torcie był wyścig barażowy o udział w wielkim finale, gdzie Patryk Dudek, Grzegorz Zengota oraz Martin Vaculik przekroczyli linię mety w bardzo niewielkiej odległości od siebie. Takie zaangażowanie zawodników musi imponować i co ciekawe, było dużo większe niż w poprzednich edycjach, gdy zawodnicy startowali w barwach narodowych.

- To pokazuje, że nie jest tak jak mogli mówić malkontenci, że są to tylko zawody towarzyskie. Oczywiście, ten turniej ma taki charakter i każdy ma swoje priorytety, ale doskonale było widać, że każdy daje z siebie wszystko. Sama organizacja i to co się dzieje wokół imprezy sprawia, że chce się walczyć o najwyższe cele. Myślę, że warto wspomnieć o tym, że w wielu sprawach decydują znajomości. Zawodnicy, którzy są związani z danym sponsorem od kilku lat mają zbudowane bardzo silne więzi. Wierzyliśmy, że dzięki temu uda się wyzwolić dodatkową wolę walki i to się udało - zaznacza Lejman.

Druga runda cyklu Speedway Best Pairs odbędzie się na torze w Landshut, 5 maja, zaś rywalizacja zakończy się 4 czerwca, w Ostrowie Wielkopolskim. Z pewnością liczmy na kolejne wielkie emocje. - We współpracy z firmami zajmującymi się tą imprezą, będziemy rozwijać ten projekt. Mamy jeszcze więcej pomysłów. W sobotę stadion płonął, było sporo domu, co jak dotąd było rzadko widywane na stadionach żużlowych. Będziemy cały czas szli w kierunku wielkiego show - zakończył Lejman.

Źródło artykułu: