Lotem Drozda (2): Krzyżówka Morana z Havelockiem
Czasem w życiu trzeba spaść w dół żeby się wzbić. Zrobić sobie przerwę, aby nabrać dystansu i świeżości. Patryk Dudek po rocznej dyskwalifikacji z hukiem rozpoczął nowy sezon.
Najszybszy na parach w Toruniu "Duzers" wygrał memoriał Jancarza w Gorzowie i na ten moment jest najsilniejszym żużlowcem na świecie. Ponoć gorzowianie mają największy budżet w PGE Ekstralidze. Są faworytem do medali, w składzie mają wychowanków, zachowali żółto-błękitne barwy i Stal w nazwie drużyny. Klub zapowiada dalszy rozwój w kierunku szkolenia, bo jak twierdzą, taka polityka kadrowa jest opłacalna. W dodatku na inaugurację sezonu zorganizowali memoriał ku czci swojej największej legendy - Edka Jancarza. Gorzów udowadnia, że jak się chce to można. Bez stawiania wszystkiego na jedną kartę i nerwowych rewolucji. Systematyczna praca oparta na twardych liczbach może przysparzać niezłe wyniki.
Stal niedawno zdobyła tytuł mistrza kraju, ma pełne i lojalne trybuny oraz doczekała się godnego następcy Edka Jancarza w osobie Bartka Zmarzlika. Młody gorzowianin jest strasznie nakręcony na żużel. W 2014 roku publicznie napisałem, że jest to najlepiej jeżdżący polski żużlowiec na trasie i zdania nie zmieniam. Najwyżej go widzę w klasyfikacji Grand Prix wśród Polaków w obecnym sezonie. Zmarzlik wprost kipi energią na torze i poza nim. Jest świetnie przygotowany, rodzina dodaje mu pewności siebie, a poza tym znakomicie jeździ na żużlu. Zdecydowanie i bez kompromisu. Bez zawahania wybiera ścieżki i podejmuje ostre na żyletkę akcje na torze. To właśnie te elementy świadczą o tym, że zawodnik jest w formie, bądź też nie. W jeździe Zmarzlika nie ma bojaźni, niepewności i zrezygnowania. Niedawno Zmarzlik w wywiadzie wypowiedział bardzo ciekawe słowa: bywa tak, że budzę się rano i wiem, że wygram dzisiejsze zawody - zwierzał się reporterowi. Tak właśnie działa psychika u żużlowca, który czuje się w formie.
Kelly Moran pierwszy raz do Polski przyjechał przy okazji finału mistrzostw świata w Chorzowie w 1979 roku. 19-latek sprawił ogromną niespodziankę i otarł się o podium. Jego jazda wyróżniała się na tle pozostałych zawodników, którzy prezentowali klasyczny styl z lat 70-tych. Moran na motocyklu wyczyniał cuda. Balansował, wyginał się i wymachiwał nogami do góry. Dokładnie tak jak to robi dzisiejsza młodzież z Dudkiem na czele. Tamten wjazd Morana na salony był zapowiedzią amerykańskiej nawałnicy. Penhall, Ermolenko, Sigalos, King, Moranowie i Bobby Schwartz rozdawali karty w światowym speedwayu. Wszyscy mieli okazje startować na polskich torach, a część z nich w pożegnalnym turnieju Edka Jancarza w 1986 roku.
(Ciąg dalszy na kolejnej stronie)