Łukasz Sady: Nie wszyscy rywale jechali fair

Wielka radość w Tarnowie. Gospodarze pokonali na własnym torze mistrza Polski 48:42. Zawody dostarczyły bardzo wielu emocji. - Czapki z głów przed całą drużyną i sztabem szkoleniowym - komentuje to spotkanie prezes Łukasz Sady.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
Łukasz Sady WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Łukasz Sady

Tarnowianie bardzo chcieli pokonać mistrza Polski. Determinacja w ich poczynaniach była widoczna od pierwszego do ostatniego wyścigu. W ocenie prezesa Unii Tarnów na wysokości zadania stanęła cała ekipa. - Mogę powiedzieć, że jestem przeszczęśliwy. Po cichu liczyłem, że wygramy właśnie sześcioma lub ośmioma punktami. Cała drużyna się dziś mocno sprężyła i podziałała zasada bij mistrza. Wszyscy zasługują na słowa uznania. Punktów nie zdobył wprawdzie Patryk Rolnicki, ale to chłopak, który dopiero uczy się tego rzemiosła. Na naszym torze zrobił dopiero kilkanaście kółek. W dwóch biegach pokazał się z całkiem dobrej strony. Mistrzostwem świata była jazda Janusza Kołodzieja i Leona Madsena. Oni dziś brylowali. Pociągnęli wynik i cały zespół. Dziękuję też pozostałym chłopakom - powiedział w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Łukasz Sady.

Słabsze zawody pojechał w niedzielę Mikkel Michelsen, który zdobył zaledwie jeden punkt w trzech startach. Prezes tarnowskiego klubu usprawiedliwiał jednak tego żużlowca. - Jego wynik byłby lepszy, gdyby nie ten nieszczęsny upadek. W swoim pierwszym biegu dostał naprawdę mocnego "strzała". Wszyscy zadrżeliśmy. To miało jakiś wpływ na jego późniejszą jazdę. Cała sytuacja wyglądała bardzo groźnie. Uderzył w drewnianą bandę. Nie zamierzam go jednak krytykować po jednym i tak pechowym meczu, bo w Grudziądzu jechał bardzo ambitnie. Tobiasz Musielak dostał za ten atak żółtą kartkę i moim zdaniem była ona zasłużona. Z pewnością nie było z jego strony premedytacji. Wszystko wydarzyło się w ferworze walki, ale było to nie fair i niebezpieczne. Powiem zresztą szczerze, że nie wszyscy jeździli dziś fair. To jednak zawodnicy, którzy z tego słyną. Kildemand i Pedersen mieli kilka spięć na torze, kiedy nie zostawiali miejsca wcale lub nie było go zbyt wiele. Gdyby nasi zawodnicy, którzy byli szybcy, w odpowiednim momencie nie odpuścili, mogłoby dojść do groźniejszych sytuacji. Najważniejsze, że skończyliśmy te zawody cało i zdrowo. Dobrze, że nikomu nic się nie stało - podkreślił Sady.

Prezes Unii chwalił także po meczu Piotra Świderskiego. Na pochwałę w jego ocenie zasłużył także Krystian Rempała. - Duże słowa uznania dla Piotrka Świderskiego. Ostatnich sezonów nie miał udanych. Nie jest już młodzieniaszkiem, ale pokazał się z bardzo dobrej strony. Wierzę, że zastąpi godnie Artura Mroczkę, a może będzie nawet jeździć lepiej. Warto na niego stawiać. Pokazał niektórym "ekspertom", że nie zawsze mają rację. Na gratulacje zasługuje także Krystian Rempała. Jego jazda była wyśmienita. Podziękowania dla całego sztabu szkoleniowego na czele z trenerem Pawłem Baranem. Dziękuję kierownikowi Łukaszowi Izakowi i Mirkowi Cierniakowi, który jak zwykle był dobrym duchem zespołu - dodał na zakończenie Sady.




KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy wygrana tarnowian jest zaskoczeniem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×