Dla Edwarda Mazura był to najlepszy występ w sezonie. Zawodnik Speedway Wandy Instal Kraków już w początkowej fazie meczu z KSM-em Krosno pokazał się z dobrej strony. Później przydarzyły mu się jednak "literki". Teraz jego wynik może napawać krakowskich kibiców optymizmem. - Chciałbym, żeby każdy mecz był dla mnie tak dobry. Trzy biegi miałem super. W czwartym już czułem, że coś się dzieje z moim motocyklem, zaczął słabnąć. Ale jeszcze wygrałem. Na kolejne wyścigi wzmocniliśmy go zapłonem, ale to nic nie pomogło. Przywiozłem dwa zera, choć wcześniej wygrywałem z ogromną przewagą. Cały czas pracuję nad sprzętem ze swoim tunerem. To wszystko idzie w dobrą stronę i myślę że będzie tylko lepiej - zaznacza Mazur, który w niedzielę zdobył dla swojej drużyny aż 10 punktów.
23-latek dość sensacyjnie osiągnął najlepszy wynik w zespole. Zaprezentował się lepiej niż doświadczeni Chris Harris czy Patrick Hougaard. Przed sezonem mało kto przypuszczał że młody żużlowiec okaże się liderem drużyny w starciu z tak wymagającym przeciwnikiem jakim jest Lokomotiv Daugavpils. - Kiedyś nawet udzieliłem wywiadu, w którym zaznaczyłem że chcę być liderem Wandy. Wiem, że to były bardzo odważne słowa. Jeden mecz nie czyni cię jednak liderem. Byłem liderem akurat w tym spotkaniu. Jest jeszcze 16 meczów do odjechania. Niemniej, cieszę się z tego wyniku - dodaje Mazur.
Poza Mazurem pozostała część zespołu zawiodła. Być może wyjątkiem jest jeszcze młodzieżowiec Kamil Nowacki (5+1). Dla podopiecznych Adama Weigela to już druga porażka w sezonie. - Bardzo chcieliśmy ten mecz wygrać. Nie udało się i to mnie martwi. Niestety, niektórzy nasi zawodnicy mieli gorszy dzień. Próbowałem rozmawiać z chłopakami podczas meczu, coś im podpowiadać. Problem w tym, że jestem najlżejszym zawodnikiem w drużynie. Chyba nawet lżejszym od juniorów. Te moje silniki zachowują się całkiem inaczej. Takie porady nie muszą nic wnosić. Chłopaki jechali na całkowicie innych ustawieniach niż ja - przyznaje Mazur.
W kolejnym spotkaniu krakowianie wybiorą się na wyjazd do Rzeszowa. Edward Mazur ma bardzo dobre wspomnienia ze stolicy Podkarpacia. Wielokrotnie ścigał się tam jeszcze jako młodzieżowiec. - Tor w Rzeszowie znam bardzo dobrze. Pamiętam go jeszcze z finału Nice Polskiej Ligi sprzed dwóch lat, kiedy jeździłem w Orle Łódź. Osiągnąłem wtedy satysfakcjonujący wynik i mam nadzieję, że teraz go powtórzę. A może nawet wykręcę lepszy - dodaje Mazur. Przypomnijmy, że w przytoczonym dwumeczu sprzed blisko dwóch lat, Mazur zdobył dla swojej ówczesnej drużyny 10 punktów i dwa bonusy.